Kiedy piszę ten felieton, prezes Trybunału Konstytucyjnego czyta właśnie długie uzasadnienie wyroku. Zastanawiam się, kogo wyrok naprawdę poruszy. Oczywiście polityków i „polityków”.
Z pewnością trybunał wróci na czołówki gazet z najbliższych kilku tygodni. Będzie pewnie dyżurnym tematem sporów konstytucjonalistów i ewentualnie rozmaitych debat. Głos zabiorą wybitne autorytety (a może nie?), swoje rozmowy skupią na TK niektórzy prawnicy, uczestnicy protestów społecznych znów zewrą szeregi.
Zapewne będziemy słuchać wypowiedzi domorosłych komentatorów – „ekspertów z zakresu prawa konstytucyjnego”. Oczywiście zaktywizują się zwłaszcza ci politycy, którzy są prawnikami marnymi albo w ogóle nie mają prawniczego wykształcenia. Nie łudźmy się, że będzie to krytyka merytoryczna, bo nie będzie. Analiza sentencji i uzasadnienia wyroku nawet od świetnych, ale nieznających się na prawie konstytucyjnym prawników wymaga skupienia.
Podglądam, co się dzieje na ekranie telewizora. Zakończyła się relacja z posiedzenia trybunału i o wyroku dyskutują Miła Pani Redaktor Prowadząca wraz z Dyżurnym Prawnikiem Kraju Który Komentuje Wszystko od Lat oraz Znany Redaktor Znający Się Na Wszystkim. Niewątpliwie rozmawiają...
Ale dla większości Polaków nie wydarzyło się nic ważnego. Za kilka dni czy tygodni wszystko wróci do normy, media znajdą inny temat, który będzie absorbować uwagę wszystkich.
Rola trybunału jest niezbyt zrozumiała dla zwykłego obywatela. Zapewne ważniejsze są dla niego kodeks pracy i zasady karania kierowców mandatami. Nie obchodzi go największy kryzys konstytucyjny od 1989 r. W percepcji przeciętnego Polaka trybunał jest jakąś dziwną instytucją, która wywołuje i wchodzi w spory z władzą. Niestety do świadomości społecznej nie przedarło się kluczowe przesłanie: trybunał ma bronić obywatela przed legislacyjnymi pomysłami władzy wykonawczej, które są niezgodne z konstytucją.
Niezależność TK dla większości Polaków staje się niczym nieuzasadnionym przywilejem elitarnej grupy sędziów. Problem polega również na tym, że mało kto tak naprawdę rozumie orzeczenia trybunału, bo są one skomplikowane, konstruowane hermetycznym i nieprzystępnym dla nieprawnika językiem. Coś, co nie jest zrozumiałe, staje się nieistotne.
Niestety Trybunał Konstytucyjny nigdy w przeszłości nie dbał o czytelność orzeczeń, o to, by były w przystępny sposób tłumaczone przez profesjonalnego rzecznika prasowego. Komentowanie wyroków TK staje się więc wymianą poglądów między koneserami prawa a „politykami”. A przeciętny obywatel cały spór postrzega jako rozgrywkę partii politycznych o stołki. Nie bez winy są reprezentanci poprzedniej koalicji rządzącej, za sprawą których odrzucono pomysł, by kandydatów na sędziów TK wskazywały gremia prawnicze. Sam proces wysłuchania kandydatów stał się fikcją. Kto sieje wiatr, zbiera burzę.
Ostatnie doświadczenia pokazują, że w świadomości polityków Trybunał Konstytucyjny stał się urzędem państwowym o specyficznym charakterze – widowiskowym i medialnym. Medialnym, więc najlepiej, by znaleźli się w nim „nasi” prawnicy. Pogląd, że powinni tam zasiadać najwybitniejsi, najlepsi i ci, którzy wiedzą, co oznacza słowo „niezawisłość”, niekoniecznie jest w polskiej rzeczywistości politycznej podzielany. Smutne.
„Niezależność” i „niezawisłość” są przez przeciętnego Polaka traktowane jako pojęcia z teorii prawa i interpretowane jako ochrona przywilejów członków prawniczej elity. I oby nie stało się tak, że te dwa słowa rzeczywiście przestaną cokolwiek znaczyć. Bo wtedy, „przeciętny Polaku”, nie ciesz się, że oto dokopano prawnikom. Zrozumiesz, że dokopano Tobie
Na zakończenie rzecz najważniejsza: „niezależność” i „niezawisłość” są przez przeciętnego Polaka traktowane jako pojęcia z teorii prawa i interpretowane jako ochrona przywilejów członków prawniczej elity. A przecież to one są dla obywatela gwarancją tego, że sędzia, adwokat czy radca prawny nie będą zmuszeni podporządkować się poleceniom władzy i nie staną się wobec niej dyspozycyjni.
I oby nie stało się tak, że te dwa słowa rzeczywiście przestaną cokolwiek znaczyć. Bo wtedy, „przeciętny Polaku”, nie ciesz się, że oto dokopano prawnikom. Zrozumiesz, że dokopano Tobie, bowiem nie będzie już nikogo, kto stałby na straży sprawiedliwości, i nikogo, kto stanąłby w Twojej obronie.
Dotyczy to również Ciebie: Polityku Który Wiesz Wszystko Najlepiej i Zawsze Masz Rację.