Ile czasu trwa średnio spór przed Sądem Polubownym ds. Domen Internetowych przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji?
Postępowanie przed sądem polubownym toczy się według zasad, które w sposób pośredni i bezpośredni wpływają na znaczące skrócenie czasu rozpatrywania sporu w porównaniu z postępowaniem przed sądem powszechnym. Uregulowaniem specyficznym dla arbitrażu, które pośrednio powoduje przyspieszenie postępowania, jest możliwość przesyłania korespondencji (za wyjątkiem np. pozwu) drogą elektroniczną lub faksem, a także brak rozprawy. Natomiast regulacją wpływającą bezpośrednio na czas postępowania są zasady dotyczące terminowości, jak np. reguły stanowiące, że terminy regulaminowe mogą być przedłużane jedynie wyjątkowo, arbiter ma obowiązek przeciwdziałania przewlekaniu postępowania przez stronę, a samo postępowanie powinno zostać zamknięte w terminie 30 dni od momentu, kiedy arbiter wyraził zgodę na rozstrzygnięcie sporu.
W praktyce postępowanie arbitrażowe przed Sądem Polubownym trwa średnio 5-6 miesięcy. Możliwe jest jednak, że w sprawie niebudzącej merytorycznych wątpliwości, gdzie kwestie formalne (np. złożenie przez strony zapisu na sąd polubowny, wybór arbitra czy braki pism) nie powodują przedłużenia sprawy, wyrok zapadnie już po 2-3 miesiącach.
Czy ‘przeciętny’ przedsiębiorca, posiadający ogólne pojęcie w omawianym temacie, poradzi sobie samodzielnie przed Sądem Polubownym bez pomocy prawnika? Czy wsparcie profesjonalnego pełnomocnika może mieć znaczący wpływ na wynik postępowania?
Postępowanie arbitrażowe charakteryzuje się znacznym stopniem odformalizowania w porównaniu z postępowaniem przed sądem powszechnym. Jedną ze specyficznych cech arbitrażu przed Sądem Polubownym jest przykładowo to, że regułą w tym postępowaniu jest brak rozprawy. Odmienności dotyczą także postępowania dowodowego. Praktycznym ułatwieniem dla stron jest też możliwość skorzystania ze wzorów pozwu i odpowiedzi na pozew opublikowanych na stronie www Sądu Polubownego. Wzory wskazują obligatoryjne i opcjonalne elementy tych pism. Te cechy sprawiają, że postępowanie arbitrażowe jest dużo bardziej „przystępne” dla stron nie reprezentowanych przez profesjonalnych pełnomocników.
Jednak mimo znacznych ułatwień w postępowaniu arbitrażowym pomoc prawnika specjalizującego się w prawie własności intelektualnej i uczciwej konkurencji może okazać się nieodzowna i mająca duży wpływ na wynik postępowania. Rezultatem arbitrażu ma być orzeczenie o tym, czy nastąpiło naruszenie praw. Z tego powodu analiza i wybór optymalnej podstawy prawnej, dobór argumentów, ale i znajomość dorobku orzeczniczego sądownictwa tak polubownego, jak i powszechnego dotyczącego naruszenia danego prawa, zwłaszcza w nazwach domen internetowych, będą nie do przecenienia. Wyspecjalizowany prawnik będzie także pomocny przy wyborze optymalnej strategii postępowania, zwłaszcza w sytuacji, częstej w praktyce, gdy naruszająca nazwa domeny jest tylko jednym z elementów stanu naruszenia praw powoda.
Mimo znacznego uproszenia procedury w postępowaniu arbitrażowym, nadal istnieją w nim ważne kwestie proceduralne, przy których profesjonalny pełnomocnik pomoże uniknąć błędu. Przykładem są zarzuty przeciwko właściwości sądu polubownego czy te dotyczące ważności i zakresu klauzuli arbitrażowej określonej w odrębnej umowie.
Większość spraw trafiających do Sądu Polubownego jest do siebie podobna, czy też arbitrzy nieustannie spotykają się z nowymi problemami?
Dostępne orzeczenia Sądu Polubownego pokazują, że wiele spraw dotyczy przybliżonych stanów faktycznych, a powodowie najczęściej żądają stwierdzenia naruszenia prawa do znaku towarowego lub popełnienia czynu nieuczciwej konkurencji. Okazuje się jednak, że w podobnych zdawało by się sprawach, często występują nietypowe zagadnienia prawne lub osobliwości stanów faktycznych.
Przykładowo w sprawie domen naszabiedronka.pl i nasza-biedronka.pl arbiter musiał ocenić kolizję praw – prawa powoda do znaku towarowego z prawem pozwanego do pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, wolności słowa i swobody komunikowania się. Pozwany niewątpliwie zarejestrował domeny podobne do znaków towarowych powoda w stopniu wprowadzającym w błąd, ale uczynił to w celu prowadzenia za ich pomocą forum dyskusyjnego. Sąd Polubowny oddalił powództwo, przyznając prymat prawom pozwanego. W innej sprawie arbiter orzekał w sporze między przedsiębiorcami sprzedającymi takie same towary na tym samym rynku lokalnym, przy czym obaj mieli prawo do posługiwania się znakiem towarowym i nazwą miejscowości tworzącymi sporną domenę (hormannkrakow.pl). Z kolei sprawa domeny gmail.com.pl dotyczyła naruszenia dobra osobistego, jakim jest renoma przedsiębiorcy. W innej sprawie arbiter zmierzył się z zarzutem prowadzenia negocjacji z naruszeniem dobrych obyczajów, gdzie sporne było to, która ze stron wymyśliła daną nazwę domeny (slodkitelegram.pl). W dorobku orzeczniczym Sądu Polubownego nie brakuje też spraw dotyczących typosquattingu, czyli celowych błędów w nazwach domen. Arbitrzy muszą być zatem przygotowani na rozstrzyganie sporów dotyczących nieoczywistych stanów faktycznych i występujących w nich skomplikowanych zagadnień prawnych.
Przed Sądem Polubownym można dochodzić jedynie tego, by abonent niewłaściwie używający domeny zaprzestał swoich praktyk, a w dalszej kolejności by NASK zerwał z nim umowę o rejestrację oraz utrzymanie spornej domeny i zaproponował jej wykupienie nam. Ponadto pozwany może zostać zobowiązany do zwrotu kosztów procesu. Ale co z roszczeniami majątkowymi, takimi jak zadośćuczynienie bądź odszkodowanie za szkody wyrządzone przez rejestrację domeny w złej wierze?
Decyzja dotycząca tego, przed jakim sądem i kiedy wytoczyć powództwo jest kwestią założonej strategii. Podmiot, którego prawa zostały naruszone, może złożyć w sądzie powszechnym pozew obejmujący „pakiet” przysługujących mu roszczeń, a więc o zaprzestanie działań naruszających, ale i pozostałych, w tym o charakterze odszkodowawczym. Musi jednak wówczas liczyć się z bardziej skomplikowanym i dłuższym postępowaniem.
Powód może też zdecydować się na postępowanie przed Sądem Polubownym; może wówczas żądać jedynie stwierdzenia, że doszło do naruszenia jego praw. Tę opcję wybierają z reguły podmioty, których głównym celem jest doprowadzenie do jak najszybszego przerwania stanu naruszenia i odzyskanie domeny. Jeśli było to jedynym celem powoda, sprawa jest zakończona.
Czy po wyroku Sądu Polubownego uznającym naruszenie i finalnym ‘odzyskaniu’ domeny przed Sądem Polubownym, możemy w następnej kolejności złożyć odrębną sprawę przed sądem powszechnym w celu dochodzenia roszczeń majątkowych?
Dla podmiotu, który po korzystnym wyroku sądu arbitrażowego chciałby wystąpić przeciwko pozwanemu z dalszymi żądaniami, istnieje trzecia możliwość – może następnie złożyć pozew w sądzie powszechnym. Zasadą jest, że sąd powszechny może rozpatrzyć sprawę, jeśli będzie ona dotyczyła innych roszczeń niż te, które były przedmiotem postępowania arbitrażowego.
Jakie znaczenie przed sądem powszechnym ma korzystny dla nas wyrok Sądu Polubownego?
Wyrok sądu arbitrażowego uznany przez sąd powszechny, ma moc prawną na równi z wyrokiem sądu państwowego i będzie miał on znaczenie dla tego ostatniego sądu. W polskim porządku prawnym obowiązuje zasada, zgodnie z którą prawomocne orzeczenia wiążą nie tylko strony i sąd, który je wydał, lecz również inne sądy oraz inne organy państwowe i organy administracji publicznej.
Zasada ta oznacza w praktyce, że prawomocne orzeczenie musi być brane pod uwagę przy rozpoznawaniu innych spraw pomiędzy tymi samymi stronami, jeżeli kwestia w nim przesądzona ma znaczenie dla rozstrzygnięcia tych spraw. Zasada związania dotyczy nie tylko wyroków sądów powszechnych, ale i arbitrażowych. Sąd powszechny będzie więc związany ustaleniem sądu arbitrażowego, że doszło na naruszenia praw powoda. Oczywiście nie oznacza to, że sąd państwowy będzie automatycznie zobligowany do uznania powództwa w zakresie podniesionych roszczeń – ich zasadność będzie oceniana w toku postępowania.
Czy można mówić o jednolitej linii orzeczniczej w sprawach dot. domen internetowych?
Dostępne orzeczenia opublikowane przez Sąd Polubowny pokazują, że co do zasady istnieje pewna spójność orzecznicza dotycząca zasadniczych kwestii, co jest zapewne rezultatem wysokiego stopnia wyspecjalizowania arbitrów. Mimo to nadal występują wśród nich rozbieżności dotyczące oceny poszczególnych zagadnień prawnych. Dotyczą one przykładowo tego, czy dochodzi do użycia w obrocie gospodarczym oznaczenia identycznego lub podobnego do znaku towarowego, co jest konieczne do stwierdzenia naruszenia, w sytuacji, gdy oznaczenie to jest użyte w nazwie domeny, ale strona internetowa oznaczona domeną, jest nieaktywna. Innym przykładem jest kwestia tego, czy dochodzi do naruszenia praw do znaku towarowego słowno-graficznego, gdy w nazwie domeny użyta jest jego warstwa słowna. Część arbitrów stoi na stanowisku, że tak. Inni uważają, że naruszone może być jedynie prawo do znaku słownego, gdyż tylko taki znak może być użyty w nazwie domeny. Rozbieżności dotyczą także oceny czynów nieuczciwej konkurencji, przykładowo czynu polegającego na utrudnianiu innemu przedsiębiorcy dostępu do rynku przez zarejestrowanie spornej domeny. Część arbitrów uznaje, że nie doszło do jego popełnienia, jeśli powód ma możliwość funkcjonowania w sieci za pomocą innych domen internetowych. Inni zgadzają się z powodami, którzy twierdzą, że mimo to ich dostęp do rynku został utrudniony przez zablokowanie możliwości korzystania z tej konkretnej domeny.
Czy w najbliższym czasie można spodziewać się powstania przepisów regulujących sprawy związane z rejestracją domen, i szerzej – spójnych przepisów regulujących zjawiska zachodzące w tak dynamicznie rozwijającej się, powszechnej, a nieporównywalnej do niczego innego przestrzeni, jaką jest Internet?
W dyskusjach nad przyszłością Internetu i zjawiskach w nim zachodzących nie od dziś pojawiają się postulaty stworzenia jednolitej regulacji obejmującej tę materię – swoistego prawa Internetu. Biorąc jednak pod uwagę istniejące dziś liczne uregulowania dotyczące nie tylko samych domen internetowych, ale różnych aspektów funkcjonowania sieci i w sieci oraz dynamikę rozwoju Internetu, trudno spodziewać się, że w najbliższym czasie powstaną przepisy regulujące tę materię w sposób kompleksowy. Co więcej, wydaje się, że ujmowanie wszelkich aspektów Internetu w jednym, odrębnym reżimie prawnym, byłoby nie tylko niemożliwe, ale i zbędne.