Mogłoby się więc wydawać, że albo minister sprawiedliwości, albo prezes TK wprowadził opinię publiczną w błąd. Okazuje się jednak, że obaj mówią prawdę, choć wyrażają się mało precyzyjnie. Jakie są fakty?
Po pierwsze, pismo złożone 2 grudnia 2015 r. w al. Szucha nie było wnioskiem, lecz „sygnalizacją popełnienia deliktu dyscyplinarnego”. A skoro tak, to rację ma prezes Rzepliński, mówiąc, że żaden wniosek nie wpłynął.
Po drugie, art. 28a ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (Dz.U. z 2015 r. poz. 2217) stanowi, że postępowanie dyscyplinarne wobec sędziego TK można wszcząć także na wniosek prezydenta RP lub ministra sprawiedliwości w ciągu 21 dni od dnia otrzymania wniosku, chyba że prezes trybunału uzna wniosek za nieuzasadniony. Postanowienie odmawiające wszczęcia procedury doręcza się wnioskodawcy w ciągu 7 dni od dnia wydania. Tyle że przepis w takim brzmieniu został wprowadzony nowelizacją z 22 grudnia, która weszła w życie 28 grudnia 2015 r. A to oznacza, że w chwili składania do TK pisma minister sprawiedliwości nie miał jeszcze podstawy prawnej do występowania z wnioskiem o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec sędziego konstytucyjnego. Dopiero teraz uprawnienie to jest wyraźne.
– Z wnioskiem o wszczęcie postępowania mogą wystąpić uprawnione podmioty. Pismo do TK może wysłać każdy, zarówno minister, jak i każdy obywatel, ale jeśli podmiot nie ma uprawnień do składania wniosku, to jego pismo pozostawia się bez procedowania – wyjaśnia prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z Uniwersytetu SWPS.
Podobnie na kwestię pisma Ziobry patrzy dr Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. Zauważa, że choć w poprzednim stanie prawnym trybunał miał prowadzić postępowania dyscyplinarne, to ustawa nie określała, na czyj wniosek je wszczyna.
– Kwestia wnioskodawcy nie była w ogóle ustalona. Skoro jednak trybunał miał taką kompetencję, to należy wnosić, że nie była to kompetencja pozorna, a zatem była możliwa do wykonania. Więc jeżeli wniosek został złożony, to powinien zostać rozpoznany – o ile można go za taki uznać, oceniając jego treść, a nie sam tytuł. Bo to od treści pisma faktycznie zależy sposób zachowania TK. Co się tyczy pisma pana ministra z 2 grudnia 2015 r. to nie miało ono cech wniosku o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, tylko było sygnalizacją możliwości popełnienia deliktu dyscyplinarnego. Skoro nie był to wniosek o wszczęcie postępowania to i postępowanie, nie zostało wszczęte – mówi dr Zaleśny.
Gdyby zatem w piśmie Zbigniewa Ziobry znalazło się sformułowanie, że wnosi on o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, o którym mowa w art. 28 ustawy o trybunale, to TK powinien się do tego odnieść. I albo wszcząć postępowanie wobec Rzeplińskiego, albo wniosek odrzucić. – Skoro natomiast minister formułuje jedynie uwagi krytyczne wobec sędziego TK, ale nie wnioskuje o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, to pismo pozostaje bez rozpoznania – przyznaje dr Zaleśny.
W piśmie z 2 grudnia minister przytacza wypowiedzi prof. Rzeplińskiego w mediach, które jego zdaniem nie licują z godnością urzędu sędziego. I wskazuje, że „uzasadnione jest wszczęcie postępowania dyscyplinarnego”. Jest to zatem opinia, a nie wniosek o jego zainicjowanie.