Dorota Ziental-Sobkowicz i Sebastian Grzywacz mówili, że poczuli się upokorzeni, kiedy usłyszeli, że nie mogą wejść do środka, bo towarzyszą im psy-przewodnicy. Według nich, argumentowano to tym, że psy mogłyby pogryźć znajdujące się w restauracji dzieci.
Zaproponowano im miejsce na patio. W tym dniu była jednak burza, padało, dlatego niewidomi chcieli schronić się w środku. Skierowali sprawę do sądu, bo ustawa gwarantuje im prawo do przebywania z psem-przewodnikiem w miejscach użyteczności publicznej.
Z kolei pracownicy restauracji tłumaczyli w sądzie, że tego dnia nie było wolnych miejsc w środku, więc dlatego zaproponowali stolik na patio. Jak mówili, w niedziele prowadzone są w tym lokalu rezerwacje, dlatego nie było miejsc w środku.