Jej zdaniem projekt nie wprowadza "jakichkolwiek mechanizmów mających na celu zagwarantowanie osobie, wobec której stosowano czynności kontroli operacyjnej, możliwości kwestionowania legalności i celowości stosowania tych środków". "Co więcej, w przypadku negatywnego wyniku kontroli operacyjnej, inwigilowana osoba nigdy nie uzyska wiedzy o podjętych wobec niej czynnościach" - dodała Rada.
Według niej projekt bardzo szeroko określa zakres udostępniania służbom danych telekomunikacyjnych, pocztowych i internetowych, co stanowi niewątpliwie ingerencję w prawo do ochrony prywatności i tajemnicy komunikowania się. Rada uważa, że w tym zakresie jest on sprzeczny z prawem UE. Przypomniano, że Europejski Trybunał Sprawiedliwości UE uznał w 2014 r., że brak uprzedniej kontroli sądu lub niezależnego organu co do prawidłowości pozyskiwania danych stanowi ingerencję w prawa podstawowe z Karty Praw Podstawowych UE.
Według Rady proponowana następcza procedura kontroli pobierania tych danych przez sądy służy de facto celom statystycznym, gdyż projekt nie przyznaje sądom żadnych kompetencji w razie stwierdzenia uchybień przy pozyskiwaniu danych. "Sąd może jedynie zapoznać się z materiałami uzasadniającymi udostępnienie danych, a po 30 dniach po zakończeniu kontroli poinformować o jej wynikach odpowiednie służby" - dodano.
W środę projekt omawia sejmowa podkomisja. Przyjęła ona już wszystkie poprawki rządu. Stanowią one m.in., że służby mogą pozyskiwać tylko te dane telekomunikacyjne, pocztowe lub internetowe, które nie stanowią treści danego przekazu. Po głosowaniach nad poprawkami rządu podkomisja przystąpiła do omawiania poszczególnych zapisów projektu. Nie wiadomo na razie, kiedy podkomisja zakończy prace. Po zakończeniu jej obrad, jej sprawozdaniem musi się jeszcze zająć komisja administracji i spraw wewnętrznych. Porządek posiedzenia Sejmu przewiduje, że sprawozdaniem komisji Izba ma się zająć w czwartek po południu.
W grudniu 2015 r., podczas I czytania projektu, tylko klub PiS opowiedział się za dalszymi pracami. Cała opozycja krytykowała go jako zagrażający prawom obywatelskim. RPO i wiele organizacji uważa, że projekt oznacza swobodną inwigilację internetu. Wnioskodawcy i rząd odpierali te zarzuty.