Z czwartkowego wyroku Trybunału dotyczącego ustawy o TK wynika, iż poprzedni Sejm wybierając w październiku pięciu nowych sędziów trzech wybrał zgodnie z konstytucją, wybór dwójki pozostałych był z niezgodny z ustawą zasadniczą. Jednocześnie TK uznał, że osoba wybrana przez Sejm jest sędzią TK "w pełnym tego słowa znaczeniu".
Oznacza to, że trzy osoby - spośród wybranych w październiku - są już sędziami TK. Ich kadencje rozpoczęły się w listopadzie. Ponieważ jednak prezydent Duda nie odebrał ślubowania od Romana Hausera, Andrzeja Jakubeckiego i Krzysztofa Ślebzaka, nie mogą oni orzekać. Sędziowie ci nie mogą także korzystać z uprawnień przysługujących sędziemu TK i nie mają prawa do wynagrodzenia w związku z pełnioną funkcją.
Jeśli chodzi o dwóch kolejnych sędziów wybranych 8 października - Bronisława Sitka i Andrzeja Sokalę - ich kadencje miałyby się rozpocząć na początku grudnia. TK w czwartek uznał, że ich wybór dokonany został w sposób niekonstytucyjny, niejako "na zapas", gdyż ich kadencje miały się rozpocząć już po zakończeniu kadencji Sejmu, który dokonał wyboru.
"Za błąd, który popełniliśmy w zeszłej kadencji odnośnie dwóch sędziów, przepraszamy. Nie byliśmy w stanie tego przewidzieć. (...) Nasze działanie w stosunku do dwóch sędziów było zbyt szybkie i za to działanie przepraszamy" - mówił po czwartkowym wyroku TK b. minister sprawiedliwości Borys Budka (PO). W związku z - orzeczoną przez TK - wadliwością ich wyboru nie ma już sporu - te dwie osoby nie obejmą funkcji sędziów TK. Teoretycznie mogą więc mieć roszczenie cywilne do Skarbu Państwa i Sejmu, gdyż mogły podjąć zobowiązania, licząc się z zasiadaniem w składzie TK.
Tymczasem w minioną środę nowy Sejm wybrał pięcioro kolejnych sędziów TK - ich kandydatury zgłosił PiS. Kilka godzin później ślubowanie wobec prezydenta złożyli: Henryk Cioch, Lech Morawski, Mariusz Muszyński i Piotr Pszczółkowski, mający zastąpić sędziów TK, którym kadencje już wygasły w 2015 r.
"W odniesieniu do tych 11 sędziów wybranych przed 2015 r. na szczęście dyskusji nie ma. Jeżeli zaś TK stwierdził, że ustawa czerwcowa jest konstytucyjna w zakresie wyboru w październiku trzech sędziów, to nie widzę żadnych wątpliwości prawnych, że ta trójka sędziów jest sędziami TK, a dwie osoby wybrane w październiku nie są sędziami" - powiedział PAP konstytucjonalista dr Ryszard Balicki z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Dodał, że wyboru sędziów dokonuje Sejm, i trójka sędziów w październiku została prawidłowo wybrana, to znaczy, że na miejscach, na które ich wybrano, nie było już wakatów i - jego zdaniem - obecny Sejm na te miejsca nie mógł wybrać kolejnych sędziów. "Taki wniosek jest uprawniony, mimo złożenia przez te osoby w czwartek ślubowania, bowiem gdybyśmy przyjęli, że wystarczy ślubowanie, to znaczyłoby, że sędziów powołał prezydent, a konstytucja wyraźnie mówi o tym, iż robi to Sejm" - zaznaczył.
Status pozostałej dwójki wybranej przez PiS - na miejsce sędziów, których kadencja wygasa w grudniu - też nie jest jednoznaczny. Według dr. Pawła Sadowskiego, konstytucjonalisty z UMCS, prezydent mógł odebrać ślubowanie od tych sędziów. "Robi się zatem kwadratura koła" - ocenił. Dodał, że spodziewał się, iż przerwie ją właśnie prezydent i że odbierze ślubowanie od 3 sędziów z października; a w grudniu mogliby wejść do TK dwaj sędziowie wybrani w środę. Teraz jednym ze sposobów wyjścia z impasu byłaby dla Sadowskiego rezygnacja trzech sędziów wybranych w środę przez Sejm.
Z kolei wiceprokurator generalny Robert Hernand mówił w czwartek w TK, że obecny Sejm ma prawo wybrać sędziów TK na miejsce tych, których kadencje mijają w grudniu. Przypomniał jednak, że dopiero od 5 grudnia będzie obowiązywał przepis nowelizacji ustawy o TK, który daje możliwość wyboru sędziów TK i to na podstawie tego przepisu Sejm miałby prawo wybrać dwóch "grudniowych" sędziów. Przepis ten stanowi, że w przypadku sędziów Trybunału, których kadencja upływa w 2015 r., termin na zgłaszanie kandydatów na ich następców wynosi 7 dni od wejścia w życie noweli.
Już w czwartek czterej sędziowie, którzy tego dnia złożyli przed prezydentem ślubowanie, pojawili się w TK.
Sędziów TK do konkretnych składów sędziowskich, zajmujących się daną sprawą, wyznacza prezes TK. Teoretycznie mógłby on nie wyznaczać ich do żadnej sprawy, jeśli uznałby, że zostali wybrani z naruszeniem prawa. Skoro w czwartek TK uznał, że trzej sędziowie zostali w październiku wybrani w zgodzie z konstytucją, to prezes mógłby uznać, że trzy miejsca w TK są właśnie przez nich już zajęte (a tylko nie zostali zaprzysiężeni) i z tego powodu nie wyznaczać trzech ze środowych sędziów do żadnej ze spraw.
B. prezes TK prof. Andrzej Zoll uważa, że co najmniej do 9 grudnia Rzepliński nie powinien dopuszczać do orzekania żadnej z osób, od których prezydent odebrał ślubowanie. "Przede wszystkim prezydent jest w zwłoce co do odebrania ślubowania od trzech legalnie wybranych sędziów TK z zeszłej kadencji" - podkreślił Zoll.
Pytany, czy wybranych wadliwie sędziów można byłoby usunąć z TK "wygaszeniem" ich mandatów przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK, Zoll uznał, że jest to raczej "pole do uchwał Sejmu o pozbawieniu mocy prawnej tych decyzji". RPO Adam Bodnar mówił w mediach o ustawowym zapisie, że Zgromadzenie Ogólne może orzec o wygaśnięciu mandatu sędziego.
"Tak naprawdę sytuacja jest bardzo zagmatwana. Teoretycznie TK zgodnie z ustawą ma możliwość wszczęcia procedur dyscyplinarnych, które mogłyby się skończyć nawet wykluczeniem sędziego" - powiedział natomiast Balicki. Dodał jednak, że "nie znajdziemy prostej odpowiedzi prawnej, bo nikt nie przewidywał takiej sytuacji, poruszamy się w obszarach interpretacji".
"Jeśli uznajemy, że wybór sędziego nie został dokonany, to na pewno takiej osoby nie można dopuścić do orzekania i na pewno TK będzie musiał się z tym problemem zmierzyć" - wskazał.
Według Sadowskiego prezes TK nie tylko może nie wyznaczać nowych sędziów, ale powinien wręcz wystosować do nich apel, aby "nie naruszali powagi TK". "Nie są to sędziowie z punktu widzenia prawa, bo ich wybór był niemożliwy" - ocenił. Dodał, że skoro TK uznał wybór 3 "październikowych" sędziów za prawidłowy, to znaczy to, że nie było 3 wakatów do obsadzenia przez obecny Sejm. Wobec tego Izba, wybierając ich, a prezydent, odbierając od nich ślubowanie, naruszyli konstytucję - dodał.
Ustawa o TK przewiduje że sędziowie TK odpowiadają dyscyplinarnie także za zachowania sprzed objęcia funkcji w TK. Część prawników uważa, że sędzia przyjmując wybór w środę do TK - skoro miejsca w Trybunale były już zajęte przez wybranych 8 października - może się liczyć z wszczęciem przez TK postępowania dyscyplinarnego wobec nich (postępowanie takie może się skończyć nawet pozbawieniem sędziego TK jego urzędu).
Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że PO zaskarżyła do TK uchwały o wyborze w środę pięciu sędziów. Balicki ocenił, że "jest to sytuacja specyficzna, bo uchwały są specyficzne, mają charakter indywidualny, ale oddziaływują na funkcjonowanie ważnego organu, jakim jest TK". "Trybunał w określonym zakresie może badać inne akty prawne, jest więc możliwa interpretacja, że uzna się za władny także do badania takich uchwał. Ale sytuacja jest kłopotliwa" - zaznaczył Balicki.
Prawnicy uważają, że trójka sędziów z października - jeśli nadal nie będą oni zaprzysiężeni - może mieć roszczenie wobec Skarbu Państwa do sądu cywilnego. Spytany o to w połowie listopada przez PAP Rzepliński mówił, że "każdy ma prawo wystąpić do sądu z jakimkolwiek roszczeniem o ochronę swojego prawa i rozstrzyga to sąd".
Sadowski uważa, że ci trzej sędziowie powinni wysłać prezydentowi pocztą podpisany tekst ślubowania ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru. Jeśli prezydent by im to odesłał, uznając że nie ma takiej formy ślubowania, to wtedy byłoby zapewne możliwe wystąpienie do sądu pracy o ustalenie stosunku łączącego ich z TK - ocenił prawnik. "A potem, jeśli dalej tak będzie, to jedynym wyjściem byłaby skarga do Trybunału w Strasburgu" - dodał Sadowski.
Według niego raczej zamknięta jest dla tych sędziów droga z wystąpieniem do sądu administracyjnego o stwierdzenie np. "bezczynności organu" - czyli prezydenta. W przeszłości sądy administracyjne uznawały - gdy Lech Kaczyński odmówił powołania sędziów sądów powszechnych - że prezydent nie działa jako organ administracji publicznej, wobec czego nie są to decyzje, które można zaskarżać do sądu administracyjnego.
Ponadto skarga na bezczynność jest uznawana za zasadną m.in. wtedy, gdy organ zobowiązany do dokonania określonej czynności, nie wywiązuje się z ustawowego obowiązku w określonym terminie. Prezydent nie ma żadnego terminu na zaprzysiężenie, ale TK uznał, że musi on zaprzysiąc sędziego TK niezwłocznie - wobec czego niezaprzysiężeni sędziowie teoretycznie mogliby podnosić argument, że wymóg tej niezwłoczności nie został w ich sprawie dochowany.
Może się jednak okazać, że całą sprawę rozwiąże większość sejmowa na drodze politycznej. W czwartek marszałek Sejmu Marek Kuchciński uznał, że decyzje Trybunału wywołują "niesmak i zniechęcenie do tej instytucji" oraz że potrzebna jest nowa ustawa o TK, która wyłoni Trybunał, który będzie stał na straży porządku prawnego w Polsce. "Trybunał potwierdził, że została złamana konstytucja i przez wiele miesięcy TK to przyjmował, nie reagował (...). Wielu będzie uważało, że to jest kompromitacja Trybunału" - mówił marszałek Sejmu. Jak ocenił, środowy wybór pięciu sędziów TK nie dotyczy czwartkowego wyroku TK, "bo to jest decyzja dotycząca historii".
Prezydent Andrzej Duda powiedział zaś w orędziu, że odebrał przysięgę od wybranych w środę sędziów TK "stojąc na straży konstytucji" i by "zakończyć niepotrzebne waśnie". Ocenił, że Sejm poprzedniej kadencji dokonał wadliwego prawnie wyboru kandydatów na sędziów TK, naruszając dobry obyczaj polityczny. Poinformował, że w ramach Narodowej Rady Rozwoju zamierza powołać zespół, który zajmie się wypracowaniem zasad wyboru sędziów oraz funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego.