Gdyby uznać, że picie szampana na boisku po zakończonym meczu jest wykroczeniem, Robertowi Lewandowskiemu groziłby zakaz stadionowy i wyrzucenie z reprezentacji -pisze radca prawny Mateusz Dróżdż.

(...)

Przez media przewinęła się ostatnio także informacja o prowadzeniu postępowania wyjaśniającego względem piłkarza reprezentacji Polski Roberta Lewandowskiego. Zostało ono wszczęte po tym, jak ktoś zawiadomił policję, że podczas świętowania na boisku Stadionu Narodowego po meczu Polski z Irlandią sportowiec wraz z kolegami z drużyny spożywał szampana. Choć wydaje się to dość irracjonalne, a wręcz absurdalne, to trzeba przyznać, że rzeczywiście przepisy ustawy zabraniają posiadania napojów alkoholowych zawierających więcej niż 3,5 proc. alkoholu podczas imprez masowych, które nie mają charakteru podwyższonego ryzyka. Osoba posiadająca taki alkohol może być narażona na ukaranie zakazem stadionowym trwającym od dwóch do sześciu lat oraz podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 2 tys. zł.
Wykroczenie to ma charakter powszechny i dotyczy także samych zawodników. Uważam zresztą, że są oni również uczestnikami imprezy masowej, przy czym zaznaczam, że moje stanowisko nie jest aprobowane przez wszystkich ekspertów. W każdym razie mogą pojawiać się wątpliwości, czy w przypadku Roberta Lewandowskiego rzeczywiście doszło do popełnienia wykroczenia. Orzeczenie wobec niego zakazu stadionowego byłoby równoznaczne z utratą przez polską reprezentację swojego najlepszego zawodnika. Nie mógłby on bowiem przebywać w miejscu imprezy masowej. A może postępowaniem powinna być objęta cała drużyna?
W przeszłości bardzo często zdarzało się, że strefy VIP oraz samo boisko wyłączano z zakresu imprezy masowej po to, by można było tam spożywać alkohol albo organizować pokazy pirotechniczne. Jednak organy wydające odpowiednie zezwolenia znacząco ograniczyły tę praktykę od czasu, gdy podczas jednego z meczów piłkarskich w strefie VIP doszło do pobicia i trzeba było wtedy stwierdzić, że przestępstwo nie nastąpiło w miejscu imprezy masowej, mimo że zostało popełnione na stadionie. Oczywiście sprawę Roberta Lewandowskiego należy traktować z przymrużeniem oka i ją ewentualnie umorzyć. Zapewne powstaną jeszcze wątpliwości, czy czyn ten był społecznie szkodliwy, a tym samym, czy popełniono wykroczenie. W doktrynie brak jest w tej kwestii jednolitego stanowiska. Większość neguje jednak w takim wypadku możliwość umorzenia sprawy np. ze względu na znikomą społeczną szkodliwość czynu. W mojej ocenie należałoby ponownie pochylić się nad omawianym przepisem.
W związku ze świętowaniem awansu polskiej reprezentacji do piłkarskich mistrzostw Europy pojawiły się też wątpliwości, czy prezydent Andrzej Duda mógł przebywać po meczu z Irlandią w szatni piłkarzy. Zgodnie z art. 54 ustawy zabronione jest przebywanie w miejscu nieprzeznaczonym dla publiczności. I także w tym przypadku nie ma żadnych wyjątków od zasady. Kibic zgodnie z przepisami nie może nigdy znaleźć się w szatni piłkarzy. Oczywiście jest to kolejny absurd ustawy. W praktyce organizator imprezy masowej wystawia identyfikatory, które upoważniają uczestników do przebywania w określonych miejscach dla nich nieprzeznaczonych (często określa się je mianem identyfikatorów AAA). Jednak uprawnienia wynikające z ich posiadania tak naprawdę okazują się być nieskuteczne na gruncie obowiązujących przepisów. Przekonała się o tym dwójka kibiców, którzy za zgodą trenerów i władz klubu poszli porozmawiać do szatni z piłkarzami po szóstym przegranym z rzędu meczu ukochanej przez nich drużyny. Wszystko skończyło się dwuletnim zakazem stadionowym dla obu sympatyków piłki nożnej. Jestem daleki od krytyki zachowania pana prezydenta, który notabene sam jest prawnikiem (i przypuszczam, że zdawał sobie sprawę z tego, że zgodnie z literalnym brzmieniem ustawy picie wina podczas imprezy masowej stanowi wykroczenie). Jednak warto zastanowić się nad tym, jaką nowelizację ustawy podpisał. Może mimo wszystko warto rozważyć pewne zmiany, aby uniknąć niektórych absurdów.
(...)
Cały artykuł czytaj w eDGP.