Co na to minister sprawiedliwości, któremu ma doradzać Komisja?
- Nie podjąłem jeszcze decyzji. Żałuję, ze w tak znakomitym gronie emocje i sprawy osobiste biorą górę nad tym, co do tej pory cechowało komisje - solidna, merytoryczna praca nad dobrymi rozwiązaniami w prawie karnym – komentuje Borys Budka, minister sprawiedliwości
– Od początku czułem nieprzyjazną atmosferę wobec mojej osoby, zwłaszcza kiedy poinformowałem o powołaniu zespołu, który ma się zająć reformą postępowania przygotowawczego – informuje prof. Kruszyński. Zdecydował się na taki krok, bo – jak mówi – wprowadzona zmiana k.p.k. jest reformą kulawą. – Objęła tylko etap sądowy, wprowadzając pełną niemal kontradyktoryjność. Taka sytuacja jest niezdrowa. Ale za to nie odpowiadam, ponieważ nie byłem członkiem komisji, kiedy pracowano nad założeniami tych zmian – podkreśla Kruszyński.
Tłumaczy, że członkowie zarzucili mu coś, co było absolutnie niezasadne: autorytaryzm w działaniu, nieliczenie się z cudzym zadaniem, a przede wszystkim lansowanie koncepcji sędziego do spraw postępowania przygotowawczego. – Chodziło np. o wywiad, którego udzieliłem DGP w sierpniu. Zarzucono mi, że wypowiadałem się w imieniu komisji, podczas gdy podkreślałem, że to moja koncepcja, do której będę się starał przekonać członków – wskazuje.
Inaczej inicjatywę zwieszenia prac Komisji tłumaczy prof. Włodzimierz Wróbel, zastępca przewodniczącego Komisji.
-To sposób na rozstrzygnięcie sporu, który powstał w Komisji i praktycznie wykluczał efektywną pracę. Narastał konflikt związany ze sposobem prowadzenia prac Komisji przez jej Przewodniczącego – wyjaśnia prof. Włodzimierz Wróbel, zastępca przewodniczącego Komisji
Czy poszło o lansowanie przez Kruszyńskiego koncepcji sędziego w postępowaniu przygotowawczym?
– Zdecydowanie nie. Merytoryczne spory należą do istoty pracy komisji i są procedury ich rozstrzygania. Kiedy prof. Kruszyński był w Sejmie ekspertem Twojego Ruchu, często dochodziło do takich dyskusji. Powodem zawieszenia prac są wyłącznie kwestie organizacyjne i styl pracy przewodniczącego: brak konsultacji i komunikacji z członkami komisji, powołanie bez ich wiedzy sekretarza naukowego czy też zlecanie, bez informowania komisji, opinii zewnętrznych. Członkowie komisji byli wręcz zaskakiwani ich treścią. Pan przewodniczący uznawał, że minister sprawiedliwości sprawuje nadzór nad komisją, co uzasadniało np. przekazywanie wewnętrznej korespondencji wiceministrowi sprawiedliwości. Tymczasem komisja nie jest organem MS, ale grupą niezależnych ekspertów, która doradza ministrowi – tłumaczy prof. Wróbel.
– Korespondencja, która dotyczy prac komisji, nie ma charakteru prywatnego i z tych względów przekazywałem ją ministrowi sprawiedliwości, przy którym komisja działa – odpiera zarzuty Kruszyński.
Przypomina też, zlecił opracowanie jednej opinii, którą zresztą sporządzono nieodpłatnie. Natomiast jego poprzednicy zalecali wiele takich ekspertyz i były one odpłatne.
Czy taki gest nie uderza w autorytet Komisji Kodyfikacyjnej?
- Nie sądzę. To kwestia czysto organizacyjna. Jeśli nie można normalnie pracować, to trzeba szybko problem rozwiązać. Stąd prośba do Prezesa Rady Ministrów o zwrócenie uwagi na powstałą sytuację i rozważenie możliwości przywrócenia stanu umożliwiającego dalszą efektywną pracę Komisji - odpowiada prof. Włodzimierz Wróbel.
– Zawieszenie prac komisji to groteskowy gest w sytuacji, gdy znany jest wynik wyborów. Jest bowiem oczywiste, że komisja zostanie odwołana – uważa Jacek Skała, szef prokuratorskich związkowców.
– Apelujemy do rządzących, aby w nowej komisji kodyfikacyjnej nie znaleźli się ludzie odpowiedzialni za katastrofalną reformę procesu karnego. Niektórzy członkowie tej komisji mają wyraźną ochotę na kontynuowanie swojej destrukcyjnej misji. Trzeba temu zapobiec – mówi Skała.
- Komisja okazała się ciałem nieefektywnym i źle znoszącym krytykę. Jej członkowie przekonani, że nowa procedura karna jest dziełem epokowym, nie przyjmowali żadnych argumentów płynących ze środowiska części naukowców i prokuratorów, że nasze państwo nie jest na nią przygotowane, że potrzebna jest reforma prokuratury i postępowania przygotowawczego – uważa dr Marcin Warchoł, wicedyrektor Instytutu Prawa Karnego na Uniwersytecie Warszawskim. Pełnił też funkcję asystenta przy Komisji.
- Gdy szefem Komisji został profesor, który "ośmielił się" wcześniej zgłaszać postulaty reformy prokuratury i modelu postępowania przygotowawczego, to spotkał się pozamerytycznym sprzeciwem o charakterze głównie personalnym – dodaje Warchoł.