Na łamach tygodnika Prawnik znana prawniczka sugeruje, że przedstawiciele samorządu notarialnego wolą o etyce zawodu mówić i pisać, niż podejmować działania w konkretnych sprawach.
„Tak ogólnie, co do zasady i abstrakcyjnie, myśli zawarte w felietonie prezesa Krajowej Rady Notarialnej są bardzo słuszne. Ale...“ – tak zaczyna się tekst prof. Ewy Łętowskiej, zainspirowany niedawnym felietonem prezesa KRN, Mariusza Białeckiego. Szef notariatu na łamach DGP ubolewał nad upowszechnianym przez media stereotypem notariusza, który przyklepuje wszystko to, co mu strony (lub strona) podsuwają do podpisu. Białecki przypomniał, że notariusze pełnią szczególną rolę strażników obrotu prawnego, a twierdzenie, że jest inaczej godzi w prestiż państwa.
W odpowiedzi pierwsza polska RPO przytoczyła obszerne fragmenty swojej niedawnej korespondencji z samorządem notariuszy, w której zwracała uwagę na liczne zaobserwowane przez siebie nieprawidłowości w pracy rejentów. Nie doczekała się jednak reakcji i działań odpowiednich do wagi zasygnalizowanych problemów.
„Wierzę, że maksyma „Lex est, quod notamus” ( z łac. „To co piszemy, stanowi prawo”) jest trafna, ponieważ stoją za nią standardy etyczne, nad których przestrzeganiem powinien czuwać samorząd notarialny. Chciałabym móc zmienić „powinien czuwać” na zwykłe „czuwa” – zwróciła uwagę prof. Łętowska.
Całość felietonu czytaj TUTAJ.
ESZA