Szycia ubrań nie zleca się szewcom, a budowania mostów weterynarzom, natomiast tworzenie prawa nie zna już takich ograniczeń. Efekty wszyscy znamy - pisze prof. Cezary Kosikowski.
Psucie prawa rozpoczyna się już w fazie jego tworzenia. Nauka i praktyka niejednokrotnie wskazują przykłady naruszania przez prawodawcę dyrektyw tzw. poprawnej legislacji. Wówczas wartość nawet najlepszych konstrukcji może zostać osłabiona (później prawo może ulegać dalszemu zepsuciu, gdy jest niepoprawnie interpretowane i stosowane).
Czyżbyśmy nie mieli odpowiedniej infrastruktury legislacyjnej, na którą składa się klarowny podział kompetencji prawodawczych oraz unormowanie zasad i form wykonywania czynności legislacyjnych? Nie, wręcz przeciwnie. W Konstytucji RP oraz ustawach zwykłych, a także w regulaminach lub statutach różnych organów i organizacji precyzyjnie wskazano, kto i jak ma tworzyć prawo, kto ma wspierać ten proces ekspertyzami, opiniami, konsultacjami i uzgodnieniami. Uregulowano też zasady legalnego uprawiania lobbingu legislacyjnego. Prawo unijne określiło natomiast sposoby implementacji unijnych rozwiązań i harmonizacji z nimi prawa krajowego. Powołano kilka komisji kodyfikacyjnych oraz liczne zespoły opiniodawcze (np. Radę Legislacyjną). Parlamentarzystom zapewniono fachową pomoc w sprawach legislacji. To wszystko jest i sporo kosztuje, a efektów tworzenia dobrego prawa wciąż nie ma! Dlaczego?
Przyczyny psucia prawa na etapie jego tworzenia wiążą się ze złożonością procesu legislacyjnego i niedocenianiem znaczenia jego poszczególnych faz. Są też inne przesłanki, ale zawsze są one związane z błędami popełnianymi przez uczestników procesu legislacyjnego. Ci ostatni nie w pełni uświadamiają sobie rolę, jaką mają do odegrania, prezentują zróżnicowany poziom wiedzy prawniczej (zwłaszcza na temat szczególnych ustaw, takich jak budżetowe czy daninowe), nie znają się na implementacji prawa unijnego. Wiele nieprawidłowości występuje też w procesie uprawiania lobbingu legislacyjnego. Wszystko to w sumie jest skutkiem braku dostatecznej kontroli tworzenia i stosowania prawa obowiązującego, a także braku odpowiedzialności za wykonywanie czynności legislacyjnych przez osoby fizyczne.
Cały artykuł czytaj w eDGP.