Dzięki nowelizacji, która w sobotę wchodzi w życie, nie będzie trzeba ograniczać władzy rodzicielskiej, nawet jeśli rodzice nie osiągną porozumienia. Tylko w przypadku, jeżeli wymagać będzie tego dobro dziecka, sąd będzie mógł "orzec o zawieszeniu, ograniczeniu lub pozbawieniu władzy rodzicielskiej jednego lub obojga rodziców".
Na zgodny wniosek stron, jeśli nie ma sporu w tej kwestii, sąd nie będzie orzekał o kontaktach z dziećmi, pozostawiając rodzicom swobodę w ich kształtowaniu.
Zmiany te były wyczekiwane przez sędziów rodzinnych. "Rozwiązania (...) ustalające, że w pierwszej kolejności o zasadach wykonywania władzy rodzicielskiej po rozwodzie powinni decydować sami rodzice w drodze porozumienia, są słuszne" - uznało Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych Pro Familia.
Sędziowie z Pro Familia krytykowali również konieczność ogranicza władzy rodzicielskiej w razie braku porozumienia. "Taka konstrukcja nie znajdowała żadnego uzasadnienia, prowadziła jedynie do niepotrzebnego antagonizowania stron, rozróżniania rodziców na pierwszo- i drugoplanowych, gdy częstokroć brak było podstaw do uznania, że ograniczenie wynika z nieodpowiednich kwalifikacji rodzica" - uważają sędziowie.
Ich zdaniem usunięcie dotychczasowego automatyzmu ograniczania władzy rodzicielskiej jednego z rodziców może prowadzić do wyciszenia konfliktu i podjęcia starań o kompromisowe rozwiązanie. W ich opinii nowela zmierza do zapewnienia równorzędnej obecności obojga rodziców w życiu dziecka, nawet jeśli żyją w rozłączeniu.
Z wprowadzenia tych przepisów zadowolony jest również rzecznik praw dziecka Marek Michalak, z którego inicjatywy przygotowano projekt. "Nowelizacja zwiększa ochronę praw dziecka w trakcie konfliktów rodzicielskich, niezależnie, czy rodzice się rozwodzą, czy żyją w rozłączeniu. Przede wszystkim zapobiega stawianiu dziecka przez rodziców jako przedmiotu rozgrywki i osiągania za jego pomocą ustępstw, a czasem zwykłej zemsty" - powiedział PAP Michalak.
Jak dodał, często zdarzało się, że jeden z rodziców nie był zainteresowany osiągnięciem porozumienia w sprawie kontaktów z dzieckiem i mógł w ten sposób łatwo doprowadzić do ograniczenia władzy rodzicielskiej drugiemu rodzicowi.
"Wierzę, że nowe przepisy pozwolą lepiej zabezpieczyć prawo dziecka do obojga rodziców w sposób, który optymalnie pozwoli na wychowanie i kontakt z każdym z rodziców" - dodał RPD.
Michalak zaznaczył również, że dzięki nowelizacji w polskim prawie pojawi się po raz pierwszy pojęcie „prawo dziecka do kontaktu z obojgiem rodziców”. "To niezwykle ważne, ponieważ dotychczasowe przepisy w niewystarczający sposób akcentowały podmiotowość dziecka jako osoby, której prawa należy zauważać i szanować tak jak prawa dorosłych. W przypadku konfliktu dorosłych, nadrzędnymi powinny być prawa dziecka" - podkreślił.
Z danych resortu sprawiedliwości za lata 2003–2012, które przytaczał Michalak, wynika, że w ok. 60-63 proc. przypadków sądy przyznawały wykonywanie władzy rodzicielskiej matkom, zaś ojcom jedynie w 3,6–4,4 proc. przypadków.
Zdaniem RPD od wejścia w życie nowelizacji Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego w 2008 r. (wprowadziła ona znoszoną obecnie zasadę obligatoryjnego ograniczania praw jednemu z rodziców w razie braku porozumienia) widać niepokojącą tendencję do zmniejszania liczby orzeczeń o przyznawaniu wykonywania władzy rodzicielskiej obojgu rodzicom. Według rzecznika w 2009 r. było tak w 41,5 proc. przypadków, zaś w 2012 r. już tylko w 33,3 proc. Ponieważ jednocześnie rosła liczba orzeczeń pozostawiających władzę rodzicielską tylko jednemu z rodziców, oznacza to kilkunastoprocentowy wzrost liczby dzieci niewychowywanych przez oboje rodziców.
Komentarze(27)
Pokaż:
Po drugie - dlaczego miauczycie zamiast zrobic cos konkretnego?
Po trzecie - pierwsza menda wypowiadająca sie powyzej - to wlasnie przykład szmaty ktora zapewne sama stosowała przemoc psychiczna i werbalna a następnie obdarza ojca dziecka ze wszystkich praw bo jest kontrolująca wywloka ktora uważa ze wie najlepiej i tylko jej zdanie sie liczy...
Siedem miesięcy temu zawnioskowałem do Rzecznika Praw Dziecka o pomoc w przywróceniu kontaktów. RPD nie podjął działań przywracajacych kontakty mojego dziecka ze mną. SR w Chełmie oddala kolejne moje wnioski o zabezpieczenie kontaktów oraz o wydanie postanowienia zobowiązującego matkę do przestrzegania wyroku rozwodowego w punkcie dotyczącym kontaktów, kolejny raz pozbawiając mojego syna prawa do kontaktu z obojgiem rodzicow.
W związku z nierealizowaniem przeze mnie kontaktów (zostałem pozbawiony przez sad tytułu prawnego do kontaktow) przed SR w Chełmie Wydział III Rodzinny i Nieletnich toczy się postępowanie o pozbawienie mnie władzy rodzicielskiej, za dwa dni kolejna rozprawa. Zastanawiam się jak zachowa się sąd w świetle znowelizowanej ustawy? Raczej nie liczę że stwierdzi że przez ostatnie trzy i pół roku wydawał niewłaściwe postanowienia.
Uważam że zmiana prawa nic nie da bez zmiany sędziów którzy przez lata pozbawia li dzieci prawa do kontaktu z obojgiem rodziców.
Odeszłam od męża bo się znęcał nade mną psychicznie i fizycznie, świadkiem tego był nasz synek więc też był ofiarą przemocy w rodzinie. I tego mojemu już byłemu mężowi nigdy nie wybaczę!!!
Mąż miał ustalone kontakty przy mnie dwa weekendy w miesiącu. Nie korzystał z tego, chociaż sama go prosiłam, żeby przyszedł do syna, bo mały tęskni i nie rozumie co się dzieje, dopóki do sprawy nie wkroczył kurator, który przetłumaczył mu, że dziecko potrzebuje kontaktów z obojgiem rodziców.
Ja mimo tego, że mąż nas bardzo skrzywdził nigdy nie nastawiałam syna przeciwko niemu, ale bałam się, że mąż może, chcąc zrobić mi na złość, mieszać małemu w głowie, więc trzymałam się postanowienia w zakresie kontaktów w mojej obecności, chociaż terminów spotkań było więcej, bo chciałam żeby syn czuł, że ma oboje rodziców. Zawsze do tej pory zbieram w sobie siłę i mówię z uśmiechem na ustach "Skarbie ubieraj się szybko, bo już tatuś idzie" i chociaż w środku mnie rwie na samą myśl o tym "tatusiu" to dziecku tego nie okazuję!
W końcu mąż zaczął się domagać samodzielnych kontaktów. Nie zgodziłam się na to dopóki synek nie skończył 4 lat. Przy rozwodzie pozbawiliśmy "tatusia" praw rodzicielskich i zrezygnowaliśmy z ustalania kontaktów, przez co terminy spotkań musimy ustalać między sobą sami. Od roku synek chodzi do ojca sam, od pół roku zostaje na noc. Nie zauważyłam, żeby coś złego się działo, jeżeli coś mi się nie podoba to proszę, żeby to zmienił i póki co jest znośnie. Kontakty są częste i synuś jest zadowolony, chociaż najbardziej się cieszy jak jesteśmy gdzieś razem, we troje.
Ja mimo tego, że ojciec nie ma żadnych praw biorę jego zdanie pod uwagę podejmując decyzje dotyczące dziecka, ale mam ten komfort, że nie martwię się, że będzie mi robił jakieś problemy, gdy będę miała odmienne zdanie. Do tego właśnie jest potrzebne pozbawienie lub ograniczenie władzy rodzicielskiej rodzicowi przy którym nie mieszka dziecko. To daje mi w pewnym sensie poczucie bezpieczeństwa.
Więc Drodzy Rodzice mimo niechęci i innych gorszych uczuć do naszych byłych małżonków nie pozwólmy by nasze dzieci wychowywały się w poczuciu, że mają tylko mamusię czy tatusia. Dzieci wkrótce dorosną i same zrozumieją dlaczego tak jest, a odsuwanie ich od ojca czy matki działa na naszą niekorzyść, więc jeżeli ojciec/matka chce niech się spotykać i dziecko też jest chętne to nie utrudniajmy.
Jeżeli nie macie dzieci przy sobie to czy naprawdę tak wam te prawo potrzebne, jeżeli możecie się z dzieckiem spotykać i uczestniczyć w jego życiu???
WALCZMY ZE SOBĄ, JEŻELI JEST TAKA POTRZEBA, ALE WTEDY DZIECI ZOSTAWMY GDZIEŚ DALEKO, ŻEBY TEGO NIE WIDZIAŁY!!! DLA DZIECI BĄDŹMY TYLKO RODZICAMI ZE WSPÓLNYM FRONTEM NIE WROGAMI!!!