Obrońca zawsze powinien mieć zapewnioną możliwość odpowiednio wcześniejszego zapoznania się z materią sprawy, a także skontaktowania się z oskarżonym w celu uzgodnienia wspólnego stanowiska i złożenia w jego imieniu stosownego pisma procesowego – wynika z wyroku Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Sprawa dotyczyła Jana Kowalskiego, który był oskarżony o kilka czynów: naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza i znieważenie go oraz bezprawne wywieranie wpływu na czynności urzędowe organu administracji państwowej. Skupimy się jednak na jego prawie do obrony, które - jak uznał sąd odwoławczy - zostało naruszone, gdyż sąd I instancji nie odroczył rozprawy.

Otóż Kowalski 29 kwietnia 2014 r. zażądał przydzielenia mu adwokata z urzędu, a miało to miejsce na 6 dni przed kolejnym terminem rozprawy. Sąd uwzględnił jego wniosek i jeszcze tego samego dnia ustanowiono Kowalskiemu obrońcę z urzędu. Równocześnie zawiadomiono go o wyznaczonym na 6 maja 2014 r. terminie rozprawy i doręczono mu odpis aktu oskarżenia wraz z protokołem poprzedniej rozprawy.

6 maja 2014 r. oskarżony i jego obrońca zgodnie zawnioskowali o odroczenie rozprawy, powołując się na niemożność skontaktowania się ze sobą celem opracowania linii obrony. Sąd jednak się nie zgodził i jedynie zarządził 15-minutową przerwę, aby adwokat porozumiał się z klientem co do sposobu prowadzenia rozprawy i taktyki obrony. Następnie, mimo podtrzymania przez wniosków o odroczenie rozprawy (popieranych również przez obecnego na sali prokuratora) i dodatkowego argumentu dotyczącego utrudnionego kontaktu z oskarżonym z racji jego stanu psychicznego, sąd przeprowadził przesłuchanie pięciu istotnych świadków pod nieobecność oskarżonego, który opuścił salę rozpraw.

Apelacja w dziesiątkę

W sprawie Kowalskiego zapadł w końcu wyrok, od którego obrońca wniósł apelację.
Zarzucił obrazę art. 6 kodeksu postępowania karnego, zgodnie z którym oskarżonemu przysługuje prawo do obrony, w tym prawo do korzystania z pomocy obrońcy, o czym należy go pouczyć. Chodziło tu o tę sytuację mającą miejsce przed sądem I instancji, który nie odroczył rozprawy 6 maja 2014 r. pomimo zgodnego wniosku oskarżonego, jego obrońcy i prokuratora. Spowodowało to, że oskarżony i obrońca nie mogli ustalić linii obrony. Adwokat wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi I instancji.

Trzeba było odroczyć

Sąd przychylił się do stanowiska adwokata i uchylił zaskarżony wyrok, a sprawę przekazał Sądowi Rejonowemu w Rudzie Śląskiej do ponownego rozpoznania. Przyznał, że wyrok zapadł z rażącą obrazą art. 6 k.p.k. „Nie można odmówić słuszności stwierdzeniu autora apelacji, gdy wskazuje, że prowadzenie rozprawy przez sąd meriti w sytuacji zgodnego wnioskowania stron o jej odroczenie z uwagi na niemożność zapoznania się przez obrońcę pełniącego obowiązki z urzędu ze sposobem obrony prezentowanym osobiście przez oskarżonego wskazywała na zaistnienie podstawy do odroczenia rozprawy wyznaczonej w dniu 6 maja 2014 r.” - czytamy w uzasadnieniu wyroku sądu odwoławczego.
Sąd odwoławczy uznał, że procedowanie sądu meriti 6 maja 2014 r. uznane być musiało za nieprawidłowe. Takie postąpienie bez wątpienia godziło w treść art. 6 k.p.k., gdyż w istotny sposób zawężało zakres czynności obrońcy. Sprowadzało je wyłącznie do zapoznania się ze zgromadzonym materiałem dowodowym oraz pozbawiło adwokata możliwości skonfrontowania go z osobistym stanowiskiem klienta celem podjęcia przez niego następnie wszystkich niezbędnych czynności obrończych.

Oczywiście czynności te w każdej sprawie mogą mieć różny zakres i charakter, niemniej generalnie chodzi o to, że wyznaczony obrońca z urzędu zawsze powinien mieć zapewnioną możliwość odpowiednio wcześniejszego zapoznania się z materią sprawy, a także skontaktowania się oskarżonym w celu uzgodnienia z nim wspólnego stanowiska, tudzież złożenia w jego imieniu stosownego pisma procesowego.

Dostrzeżona w tej sprawie obraza art. 6 k.p.k. jest ewidentna, bo nie tylko obrońca nie dysponował wystarczającym czasem, aby zapoznać się z aktami sprawy, ale też pomiędzy powzięciem przez niego informacji o ustanowieniu go obrońcą z urzędu dla Kowalskiego a terminem wyznaczonej rozprawy nie zachowano nawet siedmiodniowego terminu (przy czym uwzględniwszy specyfikę okresu między 1 i 3 maja, de facto termin ten był jeszcze krótszy). Czas formalnie podarowany stronom przez sąd okazał się niewystarczający do opracowania strategii procesowej w sprawie, co wynikało wprost z oświadczenia złożonego przez obrońcę do protokołu rozprawy z 6 maja 2014 r., w którym adwokat powołał się na stan emocjonalny oskarżonego utrudniający porozumienie się z nim. „Nieprzekonywające jest więc twierdzenie sądu I instancji jakoby obrońca oskarżonego z racji zaznajomienia się z aktami sprawy był w stanie godnie reprezentować jego interesy.” - wskazuje dalej sąd II instancji w uzasadnieniu.

Sama bowiem obecność obrońcy oskarżonego na rozprawie głównej nie może być uznana za wystarczającą w sytuacji, gdy nie doszło do skontaktowania się oskarżonego w celu uzgodnienia z nim wspólnego stanowiska. Ponadto prawo do korzystania z pomocy obrońcy nie może być interpretowane czysto formalnie. Nie czyni zatem zadość wymaganiom wynikającym z tego przepisu sytuacja, w której oskarżony jest reprezentowany przez obrońcę w toku postępowania karnego, niemniej obrońca ten nie jest w stanie - ze względu na brak porozumienia z oskarżonym - realizować swoich zadań.

Wyrok Sądu Okręgowego w Gliwicach z 7 sierpnia 2015 r., sygn. akt VI Ka 423/15