- W sytuacji, gdy połowa Polaków ma wątpliwości czy raport Millera wyjaśnił przyczyny katastrofy, a część spośród tej grupy uznaje za możliwą tezę o zamachu; gdy zarzuca się komisji mataczenie oraz dowodzi się posiadanie dowodów do tej pory nieuwzględnionych, nie można tej sprawy pozostawić bez wyjaśnienia. Wznowienia badania domagają się również przedstawiciele opozycji. Tylko że chcieliby wyeliminować z udziału w pracach członków byłej komisji Millera, co też podważałoby sens ubiegania się o pomoc partnerów unijnych.
Ponieważ opóźnia się postępowanie prokuratury, której materiały będą potrzebne, brak też uzgodnień dotyczących przedstawienia komisji materiałów zespołu sejmowego oraz uzgodnień z partnerami unijnymi, w czasie obecnej kadencji rządu możliwe jest już tylko podjęcie wstępnych decyzji i przygotowań. Kadencja członków Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP) nie jest natomiast związana z kadencją rządu.
Opinia ekspertów prawno-lotniczych w tej sprawie była już sformułowana w 2012 roku. Również w tym roku, z udziałem wybitnych młodych specjalistów prawa lotniczego dokonaliśmy jej aktualizacji. Wobec panującego w mediach i społeczeństwie niebywałego zamętu pojęć i sprzecznych poglądów, uważam za zasadne jej opublikowanie - pisze prof. Marek Żylicz.
Przypomnienie ważnych faktów
Powszechne prawo międzynarodowe nie ustala zasad dotyczących lotnictwa państwowego (zwłaszcza wojskowego). Pomimo równości suwerennych państw i kompetencji zwierzchnictwa terytorialnego i samolotowego, w praktyce międzynarodowej przeważające znaczenie ma wykonywanie kompetencji terytorialnych, chyba że państwa umówiły się inaczej. Konwencja chicagowska z 1944 r. o międzynarodowym lotnictwie cywilnym (art. 26) przyjęła zasadę badania wypadków lotniczych przez państwo, w którym wypadek miał miejsce. W załączniku nr 13 tej konwencji przyjęto jednak normy i zalecenia gwarantujące udział w badaniu państwa rejestracji statku powietrznego. Nie ma podobnych regulacji dla lotnictwa państwowego.
W stosunkach polsko-rosyjskich zawarte zostało porozumienie ministrów obrony obu państw z 1993 r. Przewidziano w nim, że w razie wypadku statku powietrznego jednej ze stron na terytorium drugiej strony, badania przyczyn wypadku wykonywać będą wspólnie właściwe organy obu stron. Porozumienie nie określiło żadnych innych szczegółowych reguł postępowania, poza stwierdzeniem wzajemnego dostępu do nieutajnionych dokumentów. Zamiast negocjować odpowiednie reguły, strony w przypadku katastrofy smoleńskiej przyjęły reguły załącznika 13. Konwencji Chicagowskiej pomimo państwowego statusu statku powietrznego.
Zgodnie z załącznikiem 13. Konwencji Chicagowskiej państwo przynależności statku powietrznego ma zapewniony pełny udział w badaniu i dostęp do wszelkich dowodów przez swego akredytowanego przedstawiciela i dowolną liczbę wspomagających go ekspertów.
Przyjęte uzgodnienia nie zostały zrealizowane przez stronę rosyjską i prowadzącą badanie komisję MAK. Przedstawiciele Polski nie dostali dostępu do niektórych dowodów i działań komisji, raport komisji MAK nie uwzględnił zastrzeżeń i uwag polskich a treść raportu nie została poddana niezbędnej w tym celu konsultacji. Nieuzgodniony raport MAK z 2010 roku nie został uznany przez rząd polski.
Niezależnie od przyjętej procedury załącznika 13. Konwencji Chicagowskiej, nawiązując do porozumienia z 1993 r., zgodnie z polskim prawem lotniczym powierzono równoległe prowadzenie badania przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP). Przewodniczenie Komisji powierzono cywilnemu ministrowi Jerzemu Millerowi i do składu komisji dokooptowano ekspertów cywilnych. Komisja przeprowadziła pracochłonne badania w stosunkowo krótkim czasie i ogłosiła raport w 2011 r. Korygował on nieścisłości raportu MAK i wskazywał pominięte przez MAK okoliczności i niedociągnięcia po stronie rosyjskiej.
Raport komisji Millera został zakwestionowany przez opozycyjny zespół poselski kierowany przez posła Antoniego Macierewicza. W oparciu o opinie swoich ekspertów określił on jako przyczynę katastrofy zewnętrzne działania, w tym również zamach bombowy. Wymiana sprzecznych opinii i zarzutów rozpowszechnianych w mediach doprowadziła do podziałów w społeczeństwie, a przynajmniej do przekonania, że sprawa nie została do końca wyjaśniona.
W dniu ogłaszania raportu komisji Millera premier Donald Tusk i minister Miller stwierdzili, że badanie komisyjne zostanie wznowione, gdyby pojawiły się nowe okoliczności lub dowody.
Wznowienie badania bez realnej alternatywy
Jedynym sposobem działania postulowanego przez ekspertów, zgodne z prawem i wcześniejszymi zapowiedziami (także z międzynarodowymi standardami powstałymi w lotnictwie cywilnym), jest wznowienie badania przez KBWLLP.
Żadne inne procedury prawne w tym zakresie nie mają zastosowania. W szczególności nie ma podstaw prawnych dla powołania jakiejkolwiek komisji międzynarodowej ani działania takiej komisji bez zgody zainteresowanych stron.
Jako jeden ze sposobów umiędzynarodowienia sprawy rozważane było skorzystanie z pomocy Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Z jej strony nie uzyskano jednak pozytywnych reakcji, bowiem jej przedstawiciele wskazywali na brak kompetencji tej organizacji w sprawach wypadków w lotnictwie państwowym. Można by próbować powoływać się na przepis konwencji chicagowskiej dotyczący sporów co do interpretacji postanowień konwencji i jej załączników, gdyby się wykazało, że uchybienia MAK wynikają z różnic w interpretacji zobowiązań. Jednak procedura arbitrażu Rady ICAO z ewentualnym odwołaniem się do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości okazuje się zarówno uciążliwa, jak i nieskuteczna. W okresie ponad 60 lat działalności ICAO była wszczęta pięciokrotnie, trwała długie lata i ani razu nie doprowadziła do rozstrzygnięcia sporu. Tym bardziej nierealne byłoby wsparcie ze strony organizacji, do których Rosja nie należy, jak NATO czy UE. Co oczywiście nie wyklucza korzystania przez polską komisję z pomocy ekspertów z krajów członkowskich UE (o czym dalej), czy też z jakiegokolwiek innego kraju (gdyby polska komisja takiej pomocy potrzebowała).
Błędne jest twierdzenie, że Rosjanie (między innymi prezydent Miedwiediew) sugerowali działanie komisji międzynarodowej, gdyż w rzeczywistości mówili o międzypaństwowej komisji lotniczej (MAK) będącej instytucją Wspólnoty Niepodległych Państw kierowaną przez Rosjan. Prezydent Miedwiediew zapowiedział przy tym tylko współpracę prokuratur obu państw. Uzgodnienie zastosowania załącznika 13. nastąpiło niezależnie od tego nieco później.
Błędne jest również mniemanie, że przyczyny katastrofy zostaną ustalone przez prokuraturę. Nie jest to przedmiotem działania prokuratury, czy późniejszego postępowania sądu karnego. Prokuratura może co najwyżej uzyskać pewne dowody, które byłyby udostępnione komisji lotniczej. W istocie niektóre dodatkowe materiały polska prokuratura uzyskuje także z Rosji, oraz od własnych ekspertów polskich.
Głoszone są również poglądy promujące medialne debaty ekspertów, które mają pozwolić społeczeństwu na ocenę, która ze sprzecznych tez jest prawdziwa. Oczywiście społeczeństwo może być tylko w ten sposób otumanione, nawet jeżeli niektóre prawdziwe tezy znajdą posłuch w jego części.
Lansowane były również koncepcje powołania zespołów uczonych akademickich oraz organizowano konferencje naukowe, mające doprowadzić do ustalenia prawdy. Nigdzie w świecie konferencja uczonych nie doprowadziła ani nie doprowadzi do rozstrzygnięcia kwestii wymagających odpowiednich metod badania i odpowiednich kwalifikacji eksperckich.
Działania proponowane przez ekspertów prawno-lotniczych
Wznowienie badania katastrofy smoleńskiej zgodnie z prawem lotniczym i z zapowiedzią premiera i ministra Millera jest zdaniem ekspertów uzasadnione w celu rozpatrzenia materiałów uzyskanych z prokuratury (w tym roku uzyskała ona opinię swoich ekspertów) oraz materiałów (dowodów) posiadanych przez zespół posła A. Macierewicza, które to materiały powinny być zebrane przez KBWLLP, a następnie przez nią rozpatrzone w drodze konfrontacji sprzecznych tez i argumentów.
W tym celu komisja powinna zwrócić się o odpowiednie materiały i dowody zarówno do organów ścigania (art. 156 KPK) jak i do wymienionego zespołu. Gdyby zespół ten swoich materiałów formalnie nie zaprezentował w komplecie, komisja chcąc wyjaśnić prawdę, musiałaby oprzeć się na jakichś ogólnie dostępnych publikacjach zespołu.
Skład KBWLLP i przepisy określające jej zadania należałoby nieznacznie zaktualizować w drodze aktów wykonawczych ministra obrony narodowej. Zapewne zespół członków komisji zaangażowanych w badanie byłby ograniczony do tych ekspertów, którzy byliby potrzebni do zbadania nowych materiałów. Przy czym wznowione badanie wydaje się uzasadnione tylko w odniesieniu do okoliczności z ostatnich sekund lotu bez potrzeby badania okoliczności, co do których nie zostały ujawnione żadne nowe okoliczności. Należałoby też ustalić, w jakim charakterze i trybie mogliby prezentować swoje tezy i argumenty opozycyjni eksperci.
Powstaje jednak problem jak skłonić zespół sejmowy do przedstawienia posiadanych dowodów i materiałów do dyspozycji KBWLLP. W przypadku cywilnej komisji jest to obowiązek każdego organu państwowego. Nie ma takiego przepisu w odniesieniu do badań KBWLLP, jednak wydaje się, że wypadałoby tu zastosować przez analogię standardy powstałe w lotnictwie cywilnym.
KBWLLP może korzystać z pomocy ekspertów zewnętrznych. Polska ma też prawo zażądania pomocy ekspertów innych państw członkowskich UE (zgodnie z Rozporządzeniem UE 996/2010), a każde z państw jest zobowiązane zapewnić taką pomoc. Skorzystanie z takiej pomocy byłoby szczególnie istotne dla rozstrzygnięcia spornych kwestii dzielących ekspertów lotniczych i ekspertów zespołu sejmowego.
Wznowione badanie byłoby utrudnione wskutek opóźniania się zwrócenia Polsce przez Rosjan wraku i skrzynek z nagraniami. Jeżeli ostateczne ustalenie przyczyn katastrofy bez zwrotu tych przedmiotów zostałoby uznane za niemożliwe również przez ekspertów UE, zyskalibyśmy dodatkowy argument wobec Rosjan. Jednak do czasu zwrotu należałoby tę część badania zawiesić.
Opory przeciw wznowieniu badania
Opory i wątpliwości dotyczące postulowanego przez ekspertów prawno-lotniczych działania KBWLLP można tłumaczyć wiarą w alternatywne rozwiązania, jak wyjaśniono wyżej nierealne (chodzi o komisję międzynarodową, ustalenie przyczyn katastrofy przez prokuraturę, debatę medialną czy akademicką).
Są jednak również inne. Jednym z motywów oporu jest przekonanie niektórych decydentów, że brak nowych istotnych faktów i dowodów. Jeżeli jednak zespół sejmowy A. Macierewicza twierdzi, że posiada dowody podważające ustalenia KBWLLP i częściowo treść swych materiałów publikuje (wprawdzie bez pełnego uzasadnienia), a poważna część społeczeństwa wierzy w ich prawdziwość, to należy doprowadzić do ich zbadania i oceny w trybie zgodnym z prawem.
Wyrażane są też obawy, że powstałby precedens umożliwiający każdemu zgłaszanie jakichś dowodów w celu wznowienia badania. Wydaje się jednak, że ta sprawa zasługuje na wyjątkowe potraktowanie.
Pewne opory wywołuje też perspektywa podejmowania przez zainteresowane służby kłopotliwych nowych zadań, jak przygotowywanie nowych aktów wykonawczych, ubieganie się o dostęp do dokumentów prokuratury czy sądu, a także przygotowanie do korzystania z pomocy UE. Wydaje się jednak, że sprawa zasługuje na poświęcenie jej takiego wysiłku, i stosunkowo niewielkich środków (pomoc ekspertów z krajów UE w zasadzie nie obciążałaby nas finansowo).
Spotkać się można z twierdzeniem, że wznowienie badania oznaczać będzie akt dyskredytujący dla wyników badań i dla samych członków komisji Millera. Twierdzenie to jest bezpodstawne. Jeżeli nawet badanie (z udziałem członków komisji Millera) stwierdzi fakty wymagające korekty wcześniejszego raportu, to będzie to rzeczą normalną w działaniach takich komisji, a nie rzeczą wstydliwą.
Wreszcie najczęściej słyszana wypowiedź podająca w wątpliwość sens proponowanych działań: przecież i tak nie wszyscy uwierzą w wyniki badań niezgodnych z tym, w co wcześniej uwierzyli. To jednak nie może być uzasadnieniem rezygnacji z obiektywnej prawdy.