Propozycję zmiany sposobu obliczania stawek za prowadzenie spraw z urzędu pełnomocnicy nazywają farsą. Wczoraj zdecydowali o zerwaniu rozmów z ministrem sprawiedliwości.
Naczelna Rada Adwokacka zarzuca Borysowi Budce niedotrzymywanie obietnic, pozorowanie prac nad adwokackimi wynagrodzeniami i lekceważenie postulatów środowiska.
Brak realnych zmian
Przypomnijmy, że od czerwca w ministerstwie działa zespół mający opracować projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu. To akt, w którym wskazane są minimalne stawki za prowadzenie urzędówek. Sęk w tym, że przez 13 lat nie były one zmieniane i dziś ich wysokość nijak się ma do rzeczywistości. W efekcie ciężar finansowy pomocy świadczonej z urzędu spoczywa de facto na pełnomocnikach, a nie na Skarbie Państwa.
Resort nieraz deklarował, że zmieni ten stan. Zgodnie z ostatnimi zapowiedziami efekt prac zespołu, w którego pracach udział biorą zarówno adwokaci, jak i radcy prawni, miał być znany 31 lipca. Propozycja rozwiązań, z jaką w zeszłym tygodniu wyszedł resort sprawiedliwości, i nagłe odwołanie spotkania grupy roboczej zajmującej się stawkami spowodowały jednak, że adwokaci zrezygnowali z dalszych rozmów. – Zawiesiliśmy prace członków naszego zespołu do momentu, gdy propozycje ministra sprawiedliwości będą poważne i realne – mówi adwokat Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
– 25 czerwca, kiedy grupa zaczęła pracę, naprawdę głęboko wierzyłem, że rozmowy autentycznie zmierzają do urealnienia stawek. Propozycje, który zostały przedłożone, świadczą jednak o tym, że resort dąży do utrzymania aktualnego stanu rzeczy – dodaje.
W jego opinii, przedstawione pomysły są niepoważne i nie chce sygnować ich swoim nazwiskiem. – Nie zamierzam oszukiwać kolegów adwokatów i wmawiać im, że to, co leży na stole negocjacyjnym, to realna zmiana stawek w sprawach z urzędu. Propozycja, że mamy dostać podwyżkę, która de facto wyniesie tyle samo, co obecne wynagrodzenie, to o jeden most za daleko. Nie będziemy dalej uczestniczyć w takiej farsie – akcentuje prezes Zwara.
Fikcyjna podwyżka
Jak wyjaśnia adwokat Jacek Trela, wiceprezes NRA, propozycja resortu sprowadza się jedynie do zmiany sposobu wyliczenia stawek – nie przynosząc jednak ich faktycznego wzrostu. – Zgodnie z projektem dotychczasowe minimalne stawki mają co do zasady zostać podniesione o 50 proc. Ale jednocześnie sądy mają zasądzać 2/3 wartości tych podwyższonych taks. Łatwo więc sobie policzyć, że wynagrodzenia pozostaną na niezmienionym poziomie. A to dobitnie świadczy o tym, że resort traktuje nas niepoważnie – ocenia prezes Trela.
Przykład? Minimalna stawka za sprawę rozwodową to dziś 360 zł. Sąd może ją podnieść do 150 proc. jej wartości – a więc do 540 (360+180) zł. Propozycja resortu określa maksimum na poziomie właśnie 540 zł, a sądy mają co do zasady przyznawać 2/3 tej kwoty – a więc... 360 zł (patrz: infografika). W ten sposób kwota wróci do punktu wyjścia.
– Ja bym na miejscu ministra w ogóle się nie ośmieszał takimi propozycjami i powiedziałbym, że nie mam możliwości czy siły politycznej przekonać ministra finansów, by wygospodarował te 30–40 mln zł na pomoc prawną dla ubogich – akcentuje prezes Zwara. Jego zdaniem opór jest tym bardziej niezrozumiały, że politycy są równocześnie skłonni wydać np. 100 mln zł na referendum w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych. – Wszyscy wiedzą, jaka odpowiedź padnie na to pytanie. Mimo tego lekką ręką zdecydowano się na wydanie z budżetu tak dużej sumy, nie wspominając o milionach na ekrany akustyczne stawiane w szczerych polach – wylicza prezes Zwara. Podkreśla jednak, że adwokaturze nie chodzi o zysk, ale o regulację, która nie każe im dopłacać do pomocy świadczonej często przez adwokatów, którzy są do tego zmuszani.
Członkom palestry nie podoba się także podejście ministerstwa do stawek za prowadzenie spraw z wyboru, które obecnie reguluje to samo rozporządzenie, co urzędówki. W efekcie w wielu przypadkach podmiot wygrywający spór nie uzyskuje zwrotu kosztów rzeczywiście poniesionych na pełnomocnika. Sądy, zasądzając koszty od jego adwersarza, kierują się bowiem wartościami minimalnymi z rozporządzenia.
– Rok temu przedstawiliśmy ministerstwu projekt rozporządzenia w sprawie taks za sprawy z wyboru. Teraz resort z kolei przedstawia go nam. Przy tym w miejscach, gdzie wskazane były proponowane kwoty taks, pozostawiono puste miejsca. Nie podjęto nawet dyskusji, jakie wartości powinny się tam znaleźć – opisuje prezes Trela.
Blokada urzędówek
Odejście od rozmów nie będzie jednak jedyną reakcją palestry.
– Nie podejmiemy żadnych ruchów, które mogłyby zaszkodzić wymiarowi sprawiedliwości i obywatelom. Jednak – jako wyraz dezaprobaty – okręgowe izby adwokackie mają ograniczyć listy obrońców przekazywane do sądów jedynie do tych adwokatów, którzy deklarują chęć prowadzenia obron z urzędu – zapowiada prezes Zwara.
Listy powinny trafić do sądów do 31 lipca. Taka data znalazła się w rozporządzeniu do dużej noweli postępowania karnego, obowiązującej od 1 lipca. Ale rozporządzenie zakładało, że każda z dostarczonych list składać się będzie z dwóch części: A, w której znalazłyby się nazwiska adwokatów chętnych do urzędówek, oraz B – z wszystkimi uprawnionymi do obron. Adwokaci planują przesyłanie tylko tej pierwszej części. Decyzja prezesa Zwary o zakończeniu rozmów ma poparcie adwokatów.
– Na obecnym etapie nie było innego wyjścia. Propozycje resortu były mało poważne, to była gra na czas, z rozmów nie wynikało nic konstruktywnego – komentuje adwokat Paweł Gieras, dziekan Okręgowej Izby Adwokackiej w Krakowie. Podkreśla przy tym, że poszczególne izby adwokackie będą zastanawiać się nad jeszcze innymi formami protestu. – Nasze niezadowolenie nie wynika jedynie z braku podnoszenia stawek. Mamy już dość ciągłego psucia prawa i lekceważenia naszych i społeczeństwa argumentów – podkreśla.
Na odejście od rozmów nie zdecydowała się natomiast Krajowa Izba Radców Prawnych. – Otrzymaliśmy deklarację, że resort zmodyfikuje dotychczasową propozycję w zakresie stawek za prowadzenie spraw z urzędu. Ta bowiem i dla naszego samorządu nie była w żadnym wypadku do zaakceptowania. Dziś mamy poznać szczegóły i od tego, co zostanie nam przedstawione, uzależnimy dalsze kroki – wyjaśnia dr Arkadiusz Bereza, wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych.