Projekt nowelizacji kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oraz kodeksu postępowania cywilnego został przygotowany przez sejmową komisję polityki społecznej i rodziny. Ma on wprowadzić ustawową definicję „adopcji ze wskazaniem” i rozwiązania gwarantujące, że w pozostałych przypadkach konieczne będzie pośrednictwo ośrodka adopcyjnego.
Zgodnie z projektem, przyspasabiający musi przejść przeszkolenie w ośrodku adopcyjnym; sąd przed wydaniem orzeczenia występuje do tej placówki o opinię dot. opiekuna dziecka.
Przewiduje się, że rodzice, którzy będą chcieli zrzec się praw do dziecka na rzecz innych osób, będą mogli wskazać na jego opiekunów jedynie swoich krewnych. Jak podkreślała wielokrotnie autorka propozycji Magdalena Kochan (PO), ma to "ukrócić handel dziećmi w Polsce". Chodzi o sytuacje, w których rodzice biologiczni umawiają się, np. za pośrednictwem internetu, z ewentualnymi kandydatami do przysposobienia dziecka. Często ich wniosek o przysposobienie dziecka ma braki formalne - nie ma opinii ośrodka adopcyjnego, potwierdzonego odbycie szkolenia itp. - a sąd zamiast go oddalić, nakazuje uzupełnić dokumenty. W rezultacie dziecko trafia prosto ze szpitala do nowych opiekunów, mijają tygodnie, dziecko wrasta w rodzinę i sąd zgadza się na przysposobienie właśnie ze względu na tę więź.
Dlatego w projekcie jest zapis wskazujący, że sąd opiekuńczy wszczyna postępowanie na wniosek przysposabiającego, ale złożony za pośrednictwem ośrodka adopcyjnego. Ośrodek ten składa sądowi wniosek wraz z dokumentami wymaganymi przez właściwe przepisy oraz w każdym przypadku opinię o tym wniosku.
Sceptyczny wobec projektu był rząd, który uznał, że zaproponowane rozwiązania dotyczące adopcji, wskazań do przysposobienia, zawężenia kręgu kandydatów na rodziców adopcyjnych są nadmierną ingerencją w prawa rodziców. W stanowisku uznano, że zawężenie kręgu osób, spośród których rodzice biologiczni mogliby wybierać rodziców adopcyjnych, do krewnych i powinowatych oraz małżonka rodzica, wprowadza istotne ograniczenie praw rodziców. Z praktyki wynika, że dziecko często jest silniej związane emocjonalnie z osobami, które nie są z nim spokrewnione ani spowinowacone (np. z przyjaciółmi rodziny) niż z krewnymi.
Z danych statystycznych wynika również, że do adopcji przez członków rodziny (rodzeństwo, dziadków) dochodzi rzadko i ma to miejsce w przypadkach nadzwyczajnych, np. osierocenia dziecka w wyniku śmierci obojga rodziców. Dlatego - zdaniem Rady Ministrów - ograniczenie kręgu osób, spośród których rodzice biologiczni mogą wskazać przyszłych przysposabiających, może zagrozić dobru dziecka.
Również propozycje zwiększające rolę ośrodków adopcyjnych rząd uznał za zbyt daleko idące – chodzi o ich obligatoryjne pośrednictwo przy składaniu do sądu opiekuńczego wniosku o przysposobienie. "Oprócz wątpliwości związanych z ograniczeniem konstytucyjnego prawa do sądu, takie pośrednictwo mogłoby doprowadzić nie tylko do wydłużenia postępowania o przysposobienie dziecka, ale również do sytuacji, że ośrodki adopcyjne podejmowałyby dyskrecjonalne decyzje o doborze rodziców adopcyjnych, pozbawiając jednocześnie sąd możliwości decyzyjnych w tej kwestii" - podał w lutym CIR.
Z badań Fundacji Przyjaciółka, na które powołuje się Magdalena Kochan, wynika, że spośród ok. 2,4 tys. adopcji rocznie tylko 800 jest przeprowadzanych przez ośrodki adopcyjne. Oznacza to, że w pozostałych przypadkach nic nie wiadomo o rodzinach, do których trafiły dzieci - nie mają one zaświadczeń ani opinii specjalistów, nie muszą przechodzić szkoleń.