Gdy zmarła nasza ciocia, osoba samotna, jako najbliższa rodzina zajęliśmy się jej pogrzebem. Zmarła mieszkała ostatnio w Krakowie, ale wyraziła życzenie, by ją pochować w dawnym rodzinnym grobie w podbeskidzkiej wsi, który zresztą przez lata opłacała – opowiada pan Krzysztof. – I tu zaczęły się kłopoty. Szef zakładu pogrzebowego, któremu zleciliśmy wszystkie sprawy związane z pochówkiem, co chwila napotykał trudności: a to musiał nadmiarowo opłacać wykopanie grobu, a to dodatkowo płacić za wjazd karawanu na teren cmentarza. Bo – tak twierdził – na tym cmentarzu prawo do świadczenia usług mają tylko określone firmy, więc musi korzystać z nich jako z podwykonawców. Twierdził, że to niespotykane ograniczenia ze strony administracji cmentarza. Trochę nie dowierzaliśmy, ale gdy przyszło do postawienia skromnego pomnika, znów okazało się, że możemy skorzystać z oferty tylko jednego kamieniarza... Uważam, że to bezprawie. Czy administracja cmentarza ma prawo do wprowadzania takich monopoli
Nie, choć z raportu opublikowanego wiosną przez UOKiK wynika, że nie jest to odosobniona praktyka. Od 2000 r. urząd interweniował już w ponad 100 przypadkach, obecnie trwa kilka postępowań. Jedną z najczęstszych nieprawidłowości, jakich dopuszczają się zarządcy cmentarzy, jest właśnie nadużywanie pozycji rynkowej. Nie dopuszczają oni do świadczenia usług pogrzebowych przez innych niż związani z nimi przedsiębiorcy lub utrudniają konkurentom dostęp do miejsc pochówku. Faworyzują niektórych przedsiębiorców pogrzebowych, np. poprzez udzielanie im wyłączności na kopanie grobów, kosztem innych.
Tymczasem nasze prawo stanowi, że usługi związane z chowaniem zmarłych muszą być świadczone w sposób nieprzerwany i powszechnie dostępny.