Od pierwszego lipca wchodzi w życie wielka reforma Kodeksu postępowania karnego, wprowadzająca kontradyktoryjność. Sędzia ma się stać w pełni bezstronnym arbitrem rozsądzającym spór między oskarżycielem a obroną. Na policję spadnie większa odpowiedzialność m.in. w zakresie postępowań przygotowawczych. Będzie ona bardziej koncentrować się na zbieraniu dowodów dla prokuratora, by mógł on przygotować akt oskarżenia.

PAP: Panie komendancie, czy policjanci są przygotowani do czekających nas zmian?

Nadisnp. Krzysztof Gajewski: Nie mogę powiedzieć, że na pewno w 100 proc., bo nie wiemy, na jakie miny i pułapki natrafimy. Ostatnio odbyła się odprawa komendantów wojewódzkich, podczas której podsumowywaliśmy przygotowania do tych zmian. Mogę powiedzieć, że komendanci zrealizowali plan przygotowań, wyznaczony im przez komendanta głównego, z nawiązką. Zostało przeszkolonych o 24 proc. więcej funkcjonariuszy, niż początkowo zakładano - w sumie ponad 32 tys. policjantów. Są to przede wszystkim funkcjonariusze, którzy prowadzą postępowania przygotowawcze, pracę operacyjną, policjanci ze służby dyżurnej, prewencji i technicy kryminalistyki.

Te zmiany, które nas czekają, to na pewno poważne wyzwanie dla całego wymiaru sprawiedliwości, nie tylko dla policji. Dlatego zaczęliśmy się do tego przygotowywać wcześniej, bo policja jest organem, który prowadzi całą masę postępowań przygotowawczych. Przypomnę, że w roku 2014 r. prowadziliśmy ich blisko milion.

PAP: Nie obawiacie się, że po pewnym czasie, po wejściu w życiu nowych przepisów, będziecie wskazywani jako to najsłabsze ogniwo? Zawsze można będzie powiedzieć, że to policja np. niewystarczająco dobrze zabezpieczyła materiał dowodowy.

K.G.: Mogę zapewnić, że dołożyliśmy maksimum staranności, aby przygotować funkcjonariuszy do tych zmian, ale nikt nie wie, jak to będzie wyglądało w praktyce. Do tego dochodzą problemy, które mogą wydawać się błahe albo kuriozalne, jak np. to, że wszystkie dochodzenia będzie prowadzić policja, a co za tym idzie wszystkie akta tych postępowań będą pozostawały w jednostkach policji. Co się z tym wiąże? M.in. konieczność przygotowania miejsca w naszych składnicach akt, bo te akta dotychczas trafiały do prokuratur. Z sygnałów, które do nas docierają wynika też, że to policja będzie powoływać biegłych. Obecnie w części spraw ciężar ten brała na siebie prokuratura. To też będzie dodatkowe obciążenie m.in. dla naszego budżetu.

PAP: Zgodnie z jedną ze zmian policjanci będą zobowiązani niezwłocznie informować zatrzymanych nie tylko o ich prawach, ale też umożliwiać kontakt z adwokatem. Jak to będzie wyglądać?

K.G.: Myślę, że wiele z tych kwestii zostanie rozstrzygniętych, gdy przepisy będą już obowiązywały i będziemy znać praktykę sądów. Przykładowo: pojawiają się opinie, że już osoba, która bierze udział w zdarzeniu drogowym, jeszcze bez statusu podejrzanego, ma mieć prawo do pomocy prawnej. Czy oznacza to, że policjant ma zająć się szukaniem adwokata czy obsługą tego zdarzenia?

PAP: Ale czy w związku z tymi zmianami policjanci będą np. wyposażani w listy adwokatów, radców prawnych?

K.G.: Sądzę, że zostanie to zweryfikowane, bo może okazać się, że będzie tak jak kiedyś z udostępnianiem przez policjantów numerów pomocy drogowej. Załóżmy, że funkcjonariusz poda numer do jakichś kancelarii, a inne zarzucą mu później praktyki nieuczciwej konkurencji, bo przykładowo podał trzy numery, a mógł podać 30. Policjant ma pouczyć zatrzymanego, że ma prawo do poinformowania osoby najbliższej o zatrzymaniu i do kontaktu z obrońcą. Jeśli będzie miał on obrońcę, poda numer i adwokat zostanie powiadomiony.

PAP: Kiedy zaczęliście przygotowania do wejścia w życie nowych przepisów?

K.G.: Już w kwietniu 2014 r. komendant główny policji (wówczas Marek Działoszyński - PAP) podjął decyzję o powołanie zespołu ds. monitorowania i wdrożenia w policji zmian w procedurze karnej. Szkoła Policyjna w Pile przygotowywała program szkoleń. Problem polega na tym, że wszyscy - w tym prokuratura, policja - zetkniemy się z czymś nowym, czego nikt dotąd, w takie formie, nie robił. Wszyscy będziemy się uczyć interpretacji tego prawa. W tym momencie jest ustawa, akty wykonawcze do tej ustawy, ale nie ma praktyki, orzeczeń sądów.

PAP: Na czym polegały te szkolenia?

K.G.: Wspólnie z Krajową Szkołą Sądownictwa i Prokuratury przygotowaliśmy program szkolenia tzw. liderów. Dlaczego? Bo nie było fizycznej możliwości przeszkolenia, w policyjnych szkołach, w tak krótkim czasie 30 tys. policjantów. Przeszkoliliśmy ponad 540 liderów, wyposażyliśmy ich w program szkolenia i pomoce naukowe i to oni szkolili kolejnych funkcjonariuszy w komendach wojewódzkich i CBŚP - ponieważ to też jest jednostka, która zajmuje się prowadzeniem postępowań przygotowawczych.

Szkoła policyjna w Pile musiała zmodyfikować programy szkolenia bieżącego. Ci słuchacze, którzy trafiali na szkolenie, byli uczeni już nowej procedury lub starej i nowej, jeśli wrócili do służby przed wejściem nowych przepisów. Centralne Laboratorium Kryminalistyki Policji przygotowało program szkolenia na kursie specjalistycznym dla techników kryminalistycznych. Zmiany w procedurze wydaliśmy też w formie podręczników, w sumie w nakładzie 20 tys. - wszystko po to żeby nikt nam nie powiedział, że w jakiejś sferze przygotowań coś pominęliśmy.

PAP: Co zawiera ten podręcznik?

K.G.: Przede wszystkim analizę nowych regulacji prawnych i opis zadań, jakie w związku z tym ciążą na policji. To jest takie kompendium wiedzy dla funkcjonariusza, któremu przyjdzie pracować w oparciu o nowe regulacje prawne. Całość uzupełniona jest wzorami dokumentów i płytą CD zawierająca chociażby instrukcje dla techników kryminalistyki, jak powinny wyglądać oględziny. Warto podkreślić, że wszystkie te informacje znajdują się też na naszych stronach internetowych.

PAP: Współpracowaliście z prokuratorami?

K.G.: Zależało nam na tym, żeby były to szkolenia z udziałem prokuratur, począwszy od apelacyjnych, okręgowych, rejonowych ale też sądów najczęściej okręgowych. Dlaczego? Bo my jesteśmy pierwszym ogniwem, który inicjuje postępowania przygotowawcze, kolejne etapy to akt oskarżenia i faza procesu przed sądem.

Odbywały się też szkolenia w innej formie; komendanci wojewódzcy organizowali szkolenia nie tylko dla policjantów, którzy wykonują pracę, ale także dla tych, którzy kierują pracą śledczą, sprawują nadzór, z udziałem pracowników wydziałów prawa, czy katedr prawa. W wielu jednostkach kraju wybrane sprawy prowadzone były też równolegle zgodnie z nową i zgodnie z obowiązującą procedurą. Przykładowo, w skali województwa łódzkiego to było ok. 150 spraw.

PAP: Jaki był tego cel?

K.G.: To pomogło wychwycić pewne błędy, ale było też - co ważne - oceniane przez prokuraturę. Pojawią się nowe zadania, np. tworzenie tez dowodowych; tego trzeba się nauczyć, ale nie możemy tego robić w oderwaniu. Bo - powtórzę - my, jako policja, pracujemy jako pierwszy człon, na rzecz oskarżenie. Dzięki temu powstawały przykładowo pewne wytyczne, zalecenia, jak to według prokuratury powinno wyglądać.

PAP: Co będzie najtrudniejsze?

K.G.: Moim zdaniem jak zwykle przełamanie oporu mentalnego przed nowością. Tak jak było z digitalizacją, pocztą elektroniczną czy internetem. Chodzi tu o wszystkich uczestników postępowania, bo ktoś czegoś się nauczył i przez lata stosował pewne mechanizmy, procedury, a teraz to się zmienia.

PAP: Będziecie monitorować wprowadzanie zmian?

K.G.: Po pierwszym lipca w komendach wojewódzkich dyżurować będą właśnie liderzy, którzy prowadzili szkolenia. Mają być oni dostępni przez całą dobę i pomagać policjantom, jeśli pojawią się problemy.

Będziemy też monitorować koszty postępowania. Nie przewidziano dla nas wzrostu budżetu w związku ze zmianami postępowania karnego, ale zagwarantowana jest rezerwa budżetowa. Aby jednak z niej skorzystać, muszę wiedzieć, czy koszty postępowań wzrosły, czy nie, i o ile. Chodzi o to, by nie doszło do sytuacji, że nie mamy środków na biegłych i musimy korzystać z tych, którzy są przykładowo tańsi, ale wydają daną opinię dłużej. Dalej działać będzie też powołany w KGP pełnomocnik ds. wdrażania tej procedury karnej oraz odpowiedzialny za nią zespół w służbie kryminalnej.

Rozmawiała Patrycja Rojek-Socha