Jak poinformował komornik sądowy Tomasz Fornalski, rzecznik prasowy Rady Izby Komorniczej w Lublinie, komornicy prowadzą ok. 600 tys. spraw o egzekucję alimentów, a co roku wpływa ok. 60 tys. nowych. Podkreślił, że choć sprawy tego rodzaju traktowane są przez przepisy w sposób "uprzywilejowany" - co oznacza np., że komornicy mają obowiązek działać z urzędu, szukać majątku i nie rzadziej niż raz na pól roku podejmować próbę ustalenia sytuacji dłużnika - skuteczność egzekucji wynosi zaledwie 20 proc.
Choć - jak podkreślił Fornalski - od 2009 r. wzrosła ponad dwukrotnie, to wciąż jest to poziom bardzo niski. Dla porównania - skuteczność egzekwowania grzywien sądowych, przy takich samych instrumentach, wynosi 35 proc.
Zdaniem Fornalskiego przyczyną takiego stanu rzeczy nie są bezrobocie czy bieda, ale mentalność.
Podkreślił, że są instrumenty, dzięki którym komornik w ciągu kilku dni jest w stanie ustalić majątek dłużnika. "My jako komonicy zauważamy przyzwolenie na niepłacenie, brak potępienia postawy dłużników alimentacyjnych. Spotykamy się z tym na co dzień, widzimy, że dłużnik ukrywa majątek" - mówił Fornalski. Dodał, że komornicy mają dostęp do informacji z urzędów skarbowych, gdzie są dane z ostatnich 5 lat, więc widać, jak zmienia się sytuacja majątkowa.
Jak mówił, często zdarza się, że dłużnik jeździ samochodem przyjaciółki, mieszka w domu rodziców, a oficjalnie zarabia grosze. Widać wtedy, jak powszechne jest przyzwolenie dla takich postaw: ze strony przyjaciółki, rodziców, pracodawcy.
Dodał, że samorząd komorników dostrzega ten problem, prowadzi kampanie edukacyjne, stara się nakłaniać wierzycielki, żeby zgłaszały się do kancelarii komorniczych.
Jego zdaniem skuteczność działań komorników mogłyby zwiększyć np. kontrole pracodawców, ponieważ powszechnym procederem jest zaniżanie oficjalnego wynagrodzenia czy zatrudnianie na czarno. Zwrócił uwagę, że poważnym problemem jest także wypłacanie większości wynagrodzenia w dietach, które nie podlegają egzekucji komorniczej. W jego opinii słusznym krokiem są procedowane obecnie w Sejmie zmiany zmierzające m.in. do tego, by wyjawienie majątku miało miejsce przed komornikiem, a nie jak obecnie - przed sądem, co skróci postępowanie.
Obecnie przestępstwem jest "uporczywe uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego", narażające osoby, na rzecz których są one zasądzone, na "niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych". Zdaniem Katarzyny Czaj-Trzcińskiej z Biura Rzecznika Praw Dziecka należy znieść warunek uporczywości, ponieważ jest ona różnie rozumiana. Płacenie niewielkich kwot raz na jakiś czas często już nie jest uznawane za uporczywe uchylanie się. Czaj-Trzcińska podkreśliła, że czasami wystarczy, że ojciec da dziecku raz w roku prezent na dzień dziecka.
Dodała, że na podstawie spraw wpływających do RPD można stwierdzić, że jest to ogromny problem. Od stycznia br. wpłynęło ok. 50 spraw związanych z brakiem alimentacji. "Tylko w jednej z nich prokuratora wniosła akt oskarżenia" - zaznaczyła.
Osoby, które nie są w stanie wyegzekwować alimentów, a ich dochód nie przekracza 725 zł netto na osobę w rodzinie, mogą starać się o świadczenia z funduszu alimentacyjnego. Ich średnia wysokość to 370 zł. Skuteczność postępowań wobec dłużników, za których alimenty płaci państwo, wynosi niespełna 14 proc.
Danuta Wawrowska, prawniczka i prezeska Stowarzyszenia "Kobiecy Słupsk", zwróciła uwagę, że samotna matka z jednym dzieckiem, która pracuje i zarabia minimalne wynagrodzenie, przekracza kryterium i nie otrzyma świadczeń z funduszu.
Wicedyrektor Departamentu Polityki Rodzinnej w MPiPS Olgierd Podgórski podkreślił, że choć próg dochodowy uprawniający do świadczeń z funduszu od dawna nie był podnoszony, to wydatki na ten cel wrastają, bo zwiększa się wysokość średniego wypłacanego świadczenia, a liczba osób je pobierających utrzymuje się na stałym poziomie.
Przyznał, że w tym momencie nie są prowadzone prace nad zmianą wysokości świadczenia ani jego likwidacją, ale rząd wprowadził w ostatnim czasie wiele rozwiązań zwiększających wydatki na świadczenia dla rodzin, wprowadził m.in. zasadę złotówka za złotówkę, dzięki której przy przekraczaniu progu dochodowego świadczenia nie są odbierane, ale pomniejszane o kwotę przekroczenia. Jak przypomniał Podgórski, resort nie wyklucza, że w przyszłości zasada ta obejmie inne świadczenia zależne od kryterium, np. z funduszu alimentacyjnego.
Dr Elżbieta Korolczuk, ze Stowarzyszenia "Dla Naszych Dzieci" podkreśliła, że nakłady, które rząd przeznacza na politykę rodzinną pokazują, że nie kwestia pieniędzy jest kluczowa w przypadku funduszu alimentacyjnego. "Kwestia pieniędzy jest istotna, ale to nie jest tak, że ich nie ma w ogóle - to kwestia priorytetów" - przekonywała.