Jednak zarządzająca siecią 370 fotoradarów Inspekcja Transportu Drogowego nie obawia się paraliżu. – Jeśli takie przepisy zostaną uchwalone, będziemy ich przestrzegać. Z technicznego punktu widzenia to tylko kwestia odpowiedniej kalibracji urządzenia – zapewnia Łukasz Majchrzak z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Przyznaje jednak, że dziś część fotoradarów ma ustawioną tolerancję wyższą niż 10 km/h. Jak w ubiegłym roku wykazała Najwyższa Izba Kontroli, bywało to nawet 15–25 km/h powyżej limitu – zdaniem NIK niezgodnie z przepisami.
ITD broni jednak stanowiska, że może dowolnie kształtować górną granicę tolerancji swoich urządzeń. Jak tłumaczą nam w nieoficjalnych rozmowach inspektorzy, problemu by w ogóle nie było, gdyby zmiana miała charakter systemowy, tzn. nie ograniczała się tylko do zniesienia tolerancji fotoradarów, ale także wprowadzała – w miejsce dzisiejszego trybu wykroczeniowego (polegającego na poszukiwaniu sprawcy) – tryb administracyjny (automatyczne kary pieniężne dla właścicieli pojazdów).
Tak czy inaczej, zniesienie tolerancji urządzeń oznacza więcej pracy dla inspektorów i strażników gminnych. Z zeszłorocznego raportu Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wynika, że większość przekroczeń prędkości jest właśnie w przedziale 0–10 km/h. Na głównych drogach (autostradach, ekspresówkach, drogach krajowych i wojewódzkich) ponad dozwolony limit jeździ 40–50 proc. kierowców, ale spośród nich tylko połowa przekracza prędkość o więcej niż 10 km/h. Tylko kilka procent przekracza prędkość o 20–50 km/h. Przekroczenia w zakresie 50–80 km/h są już rzadkością i nie stanowią nawet 1 proc. przypadków.
Zniesienie tolerancji urządzeń to niejedyne zadanie, jakie wyznaczył sobie rząd w przyjętym niedawno „Programie realizacyjnym na lata 2015–2016”. Jedną z najważniejszych zmian jest „podniesienie maksymalnej wysokości grzywien”. Odpowiada za nią Ministerstwo Sprawiedliwości. Jak wyjaśnia nam resort, ustalenie maksymalnego pułapu mandatów nastąpi po wchodzącej w życie 1 lipca reformie kodeksu postępowania karnego i kodeksu karnego. – Z racji tego, że reforma opiera się m.in. na położeniu większego nacisku na kary finansowe, podniesienie maksymalnej wysokości grzywien w postępowaniu mandatowym musi uwzględniać praktykę orzeczniczą w postępowaniach karnych – wyjaśnia rzeczniczka MS Patrycja Loose.
Jak dodaje Loose, reforma wyposaży sądy w narzędzia pozwalające na „bardziej zdecydowane kształtowanie reakcji karnej w oparciu o grzywny”. Służą temu m.in. krótsze okresy zatarcia skazania, wykorzystanie Biur Informacji Gospodarczej w stosunku do dłużników czy umożliwienie sędziom i prokuratorom dostępu do systemu informatycznego ministra finansów w zakresie zobowiązań podatkowych oskarżonych.
Rząd musi się spieszyć ze zmianami, jeśli mu na nich zależy. Plany mogą mu pokrzyżować jesienne wybory, jeśli w ich efekcie do władzy dojdzie opozycja. PiS nie popiera bowiem polityki rządu w tym zakresie. – Wewnątrz koalicji trwa licytacja na surowość kar wobec kierowców. Jak tak dalej pójdzie, niedługo policja będzie zakuwać kierowców w kajdanki i traktować paralizatorem już w trakcie kontroli – komentuje były minister transportu w rządzie PiS Jerzy Polaczek.