Grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości złożyła dziś w Sejmie nowy projekt ustawy, która ma chronić dzieci przed nieodpowiednimi treściami w internecie.

Zapisy poselskiego projektu ustawy „o ochronie małoletnich przed dostępem do treści nieodpowiednich w internecie” powtarzają prawie wszystkie postanowienia z wcześniejszego rządowego projektu pod tym samym tytułem.

Poselska ustawa jest odpowiedzią na wczorajszą decyzję o zorganizowaniu wysłuchania publicznego w sprawie rządowego projektu. Przepisy mające chronić dzieci przed pornografią budzą bowiem wiele kontrowersji.

Każdy będzie mógł się wypowiedzieć

Przeprowadzenie wysłuchania publicznego na temat rządowego projektu ustawy sejmowa Komisja Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii przegłosowała w czwartek większością głosów 9 do 8. - Otrzymaliśmy bardzo wiele informacji i opinii – od izb gospodarczych i różnego rodzaju stowarzyszeń - że ta ustawa, chociaż jest potrzebna, to jednak nie do końca może spowodować ochronę dzieci – uzasadnił wniosek o wysłuchanie poseł Grzegorz Napieralski (KO).

Wysłuchanie – czwarte w tej kadencji Sejmu - ma się odbyć 12 września o godz. 12. Każdy będzie mógł wziąć w nim udział i przedstawić swoją opinię o projektowanej regulacji. A to oznacza, że przepisy rządowej ustawy na pewno nie wejdą w życie 1 września – jak planowali jej autorzy.

Podsekretarz stanu w Ministerstwie Cyfryzacji Paweł Lewandowski wysuwał ten argument na posiedzeniu komisji. Mówił, że rząd chciał, aby przepisy chroniące przed pornografią działały od początku roku szkolnego, zwłaszcza że dzieci otrzymają wtedy laptopy.

„Opozycja interes telekomów postawiła ponad interes dzieci. Nie ma na to naszej zgody” – napisał w piątek na Twitterze minister cyfryzacji Janusz Cieszyński, informując o nowym projekcie.

Puszka Pandory

Branża telekomunikacyjna zgłosiła zastrzeżenia do projektu rządowego – choć, jak podkreśla, popiera jego cel, jakim jest ochrona dzieci przed treściami pornograficznymi. Operatorzy uważają jednak, że dobrano do tego nieodpowiednie środki.

Jak pisaliśmy w DGP, siedem izb branżowych w ubiegłym tygodniu przesłało do sejmowej komisji cyfryzacji pismo, w którym stwierdziło, że ta regulacja może zainicjować „trudny do zatrzymania proces, który może skończyć się tym, że w Polsce nie będzie już otwartego internetu”. Izby branżowe nazwały ustawę „puszką Pandory polskiego internetu”.

Ich zdaniem ta regulacja może być „pierwszym krokiem na drodze do zastąpienia w Polsce otwartego internetu usługą dostępu do ograniczonego katalogu treści i usług, tych treści i tych usług, które nie podlegają blokowaniu zgodnie z wolą polityczną każdej kolejnej większości parlamentarnej”.

List podpisały: Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji (PIIT), Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji (KIGEiT), Polska Izba Komunikacji Elektronicznej (PIKE), Związek Pracodawców Mediów Elektronicznych i Telekomunikacji Mediakom, Krajowa Izba Komunikacji Ethernetowej, Polska Izba Radiodyfuzji Cyfrowej oraz Związek Telewizji Kablowych w Polsce Izba Gospodarcza.

11-latkowie stykają się z pornografią w sieci

Problem dostępu dzieci do treści pornograficznych w internecie jest poważny. Według Raportu Państwowego Instytutu Badawczego NASK aż 70 proc. ankietowanych nastolatków uważa, że łatwo jest znaleźć w internecie treści erotyczne. Materiały pornograficzne online oglądają już 11-latkowie. Jako główną przyczynę pierwszego zetknięcia się z takimi treściami nastolatki wskazują przypadkowy mechanizm powiązania stron (prawie 33 proc. badanych). Jednak świadome i celowe poszukiwanie takich materiałów zadeklarował co siódmy 16-latek oraz co dwunasty 12- i 14-latek. Większość (60 proc.) ankietowanych nastolatków przyznało, że ich rodzice nie kontrolują czy dzieci oglądają treści pornograficzne w sieci.

- Treści pornograficzne dostępne w internecie wymieniane są jako jeden z głównych czynników mających negatywny wpływ na psychikę i zdrowie małoletnich – podkreślał na czwartkowym posiedzeniu komisji wiceminister Lewandowski.

Nowa stara ustawa

Mechanizmem, który ma chronić dzieci przed stykaniem się z takimi materiałami online, jest funkcjonalność pozwalająca blokować strony z taką zawartością. Do oferowali abonentom takiej bezpłatnej usługi będą zobowiązani dostawcy internetu.

Ten zapis znajduje się zarówno w poprzednim, rządowym projekcie ustawy „o ochronie małoletnich przed dostępem do treści nieodpowiednich w internecie”, jak i w wersji poselskiej, która trafiła dzisiaj do Sejmu. Projekty są prawie identyczne. Obejmują też tę samą definicję pornografii, którą branża telekomunikacyjna krytykowała jako zbyt ogólną. Treści pornograficzne to treści „ukazujące rzeczywiste lub symulowane zachowania o charakterze seksualnym, w tym prezentujące różne formy kontaktów seksualnych oraz przedstawiające organy płciowe w funkcjach seksualnych”.

Izby branżowe uważają, że jeśli mają blokować strony internetowe na podstawie takiej definicji, to „istniałoby duże ryzyko zablokowania np. strony Muzeum Narodowego”. Wątpliwości zaczną też budzić materiały edukacyjne czy naukowe.

Zasadnicza różnica między nowym (poselskim) a starym (rządowym) projektem ustawy jest to, że posłowie nie umieścili w swoim dokumencie zapisów niedotyczących bezpośrednio blokowania pornografii – a takie kontrowersyjne elementy, jak pisaliśmy w DGP, znajdowały się w projekcie rządowym.