Policja: Dla prowadzących auta nie będzie litości. To już oficjalna polityka państwa
Skończyły się czasy tolerancji na drogach
Planowane na 18 maja wejście w życie zmian w przepisach to w dużej mierze udany lobbing policji. – Od lat apelowaliśmy, by funkcjonariusz był wyposażony w instrument prawny, który dałby mu podstawę do zatrzymania za pokwitowaniem prawa jazdy w przypadku, gdy kierujący przekroczy prędkość w obszarze zabudowanym o więcej niż 50 km/h – mówił w programie „Drogi dla ciebie” na antenie TVP 1 mł. insp. Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji.
Nieoficjalnie policjanci przyznają też, że zaostrzona już w ubiegłym roku polityka mandatowa (patrz infografika) to polecenie służbowe zwierzchników. – Już poprzedni komendant główny wydał polecenie, by ostrzej karać kierowców. Korzystamy więc z przysługujących nam narzędzi – twierdzi jeden z policjantów. Chodzi o pismo Marka Działoszyńskiego rozesłane do funkcjonariuszy drogówki w lutym ubiegłego roku. Ówczesny komendant sugerował w nim, że jego podwładni byli zbyt wyrozumiali.
„Analizy sposobów postępowania i zastosowanych rozstrzygnięć przez policjantów pozwalają na twierdzenie, że nie zawsze są one adekwatne do stopnia zawinienia oraz okoliczności czynu” – wskazywał. W dalszej części pisma polecił zaś „wdrożyć rozwiązania skutkujące stosowaniem postępowania zwyczajnego (czyli kierowanie wniosków do sądu – red.) w każdym przypadku, kiedy nasuwać się będą uzasadnione wątpliwości, czy grzywna nakładana w postępowaniu mandatowym będzie współmierna do rodzaju i charakteru naruszenia, a w szczególności w przypadku, kiedy w stosunku do sprawcy tego naruszenia będzie istniała możliwość orzeczenia środka karnego w postaci zakazu prowadzenia pojazdów”.
Mimo zmiany szefa policji ta polityka jest kontynuowana. Funkcjonariusze mówią, że ściślejsza współpraca z instytucjami zajmującymi się bezpieczeństwem w ruchu drogowym wpływa na to, na jaki rodzaj wykroczeń policjanci są w danym okresie szczególnie wyczuleni. Aktualnie – oprócz przekraczania prędkości i łapania pijanych kierowców (51,3 tys. praw jazdy odebranych w 2014 r.) – policjanci zwracają uwagę zwłaszcza na rozmowy przez telefon. W ubiegłym roku wlepili za to ponad 120 tys. mandatów – każdy w wysokości 250 zł i 5 pkt karnych. Dla porównania: w 2013 r. policja wystawiła za to wykroczenie 89 tys. mandatów, a w 2012 r. – tylko 27 tys.
Zaostrzanie prawa jest także efektem przyjętej przez państwo strategii zawartej w Narodowym Programie Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego na lata 2013–2020. Projekt ten zakłada, że do 2020 r. liczbę zabitych na naszych drogach uda się ograniczyć o połowę (do nie więcej niż 2 tys. ofiar rocznie), a ciężko rannych – o 40 proc. (maksymalnie 6900 osób). Wśród priorytetowych działań ujętych w programie znalazły się takie cele, jak „usprawnienie systemu nadzoru nad zachowaniami uczestników ruchu drogowego pod kątem poczucia powszechności kontroli i nieuchronności kary” czy „nowelizacja aktów prawnych odnoszących się do prędkości pojazdów, w tym modyfikacja trybu karania naruszeń w ruchu drogowym związanych z nadmierną prędkością”.
Państwo nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa w kwestii zaostrzenia polityki wobec kierowców. – Jeśli chodzi o znaczne przekroczenia prędkości, polscy kierowcy brylują w Europie. To dlatego że wciąż pokutuje wśród nich brak poczucia nieuchronności kary. Gdy poradzimy sobie z tym problemem, na dobre rozpocznie się zaś dyskusja o wysokości mandatów – przewiduje Andrzej Grzegorczyk ze stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego. Pierwszy głos w tej dyskusji już jest: posłowie PO przygotowali projekt ustawy, która uzależnia wysokość mandatów od średniego wynagrodzenia kierowcy.