Wiąże się on z reformą systemu kierowania i dowodzenia, wprowadzonym w styczniu ub. roku, i wskazuje, że kompetencje naczelnego dowódcy - powoływanego na czas wojny i podlegającego wtedy prezydentowi - muszą dotyczyć tylko kwestii związanych z obroną państwa.
Zgodnie z nowelą dowodzenie armią w czasie wojny byłoby zadaniem naczelnego dowódcy podporządkowanego bezpośrednio prezydentowi. Rząd, który obradował nad przygotowanym w BBN projektem, zaaprobował rozwiązanie, w myśl którego naczelny dowódca sił zbrojnych ma być podporządkowany bezpośrednio prezydentowi, kierującemu obroną państwa we współdziałaniu z Radą Ministrów. Pozostałe zadania związane z kierowaniem armią pozostają zadaniem MON.
Zadaniem prezydenta byłoby także zatwierdzanie - na wniosek ministra obrony - narodowych planów użycia sił zbrojnych do obrony państwa.
Zgodnie z nowelizacją kandydata na stanowisko naczelnego dowódcy ma wskazywać jeszcze w czasie pokoju prezydent - na wniosek rządu. Oficer ten ma być zobowiązany do udziału w przygotowaniach do obrony, takich jak ćwiczenia i gry strategiczne i w planowaniu użycia wojsk do operacji obronnej.
Naczelny dowódca nie przejmowałby dowodzenia nad całością sił zbrojnych, lecz jedynie nad częścią wyznaczoną do udziału w operacji obronnej. Nie odpowiadałby w czasie wojny np. za takie kwestie jak szkolnictwo wojskowe. Wykaz jednostek organizacyjnych przechodzących w podporządkowanie naczelnemu dowódcy ma być zapisany w tajnych planach użycia sił zbrojnych.
Do czasu mianowania naczelnego dowódcy i przejęcia przezeń obowiązków planowaniem, organizacją i operacjami sił zbrojnych ma kierować dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych.
Nowelizację poparło 54 senatorów; 25 - było przeciwnych; nikt nie wstrzymał się od głosu.
Nowela trafi teraz do podpisu prezydenta.(PAP)
kno/ mhr/