Bp Miziński zwraca uwagę na to, że przemoc stosowana wobec kogokolwiek jest sprzeczna z zasadami wiary i etyki chrześcijańskiej, jednak - jak już wcześniej podkreślali biskupi - konwencja błędnie wiąże przemoc z tradycją, kulturą i rodziną, nie zaś z błędami czy słabościami konkretnych ludzi.
"Episkopat ma nadzieję, że dla senatorów Rzeczypospolitej Polskiej sprawą zasadniczą jest dobro małżeństwa, rodziny i przyszłość demograficzna Polski" – czytamy w oświadczeniu.
Według sekretarza KEP zagrożeniem jest międzynarodowy komitet GREVIO, który ma monitorować wykonanie konwencji (w jego skład wchodzą eksperci reprezentujące państwa, które są stronami konwencji - PAP). "Poprzez nadanie uprawnień kontrolnych komitetowi GREVIO, pozbawionemu jakiejkolwiek legitymacji demokratycznej, zostaną ograniczone suwerenne kompetencje Polski w sprawie etyki i ochrony rodziny" - podkreślił bp Miziński.
W ubiegłym tygodniu pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Małgorzata Fuszara mówiła senatorom, że wykonanie każdej konwencji jest monitorowane przez specjalnie powołany do tego zespół, podobnie będzie i w tym przypadku, jednak GREVIO nie będzie mieć uprawnień, by nam coś narzucać. "Państwo się sprawozdaje i uzyskuje rekomendacje. Przystąpienie do konwencji jest dobrą wolą i jej wykonywanie również. Jest to +gentelmeńska umowa+ państw, które czują się częścią pewnego porządku prawnego" - wyjaśniała.
Episkopat już kilkakrotnie krytycznie odnosił się do założeń konwencji Rady Europy. Według Kościoła katolickiego prowadzi ona do niszczenia ideału małżeństwa i rodziny oraz do rewolucji kulturowej. W lipcu 2012 r. członkowie Prezydium KEP zwracali uwagę na to, że konwencja wprowadza definicję płci jako "społecznie skonstruowane role, zachowania i cechy, które dane społeczeństwo uznaje za właściwe dla kobiet i mężczyzn" i zakłada, że płeć można wybierać.
Polska podpisała Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej w grudniu 2012 r. Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze. O ratyfikowanie konwencji apelowały organizacje kobiece, broniące praw człowieka oraz pomagające ofiarom przemocy.
Jeśli Senat poprze ustawę, trafi ona do podpisu prezydenta. Bronisław Komorowski mówił po uchwaleniu ustawy przez Sejm, że nie przewiduje problemu z jej podpisaniem. Zapowiedział jednak, że przyjrzy się dokładnie jej treści, m.in. ze względu na emocje, które wywołuje w społeczeństwie.