Kupowałem przez internet bilety na samolot. Miała być to podróż na terenie Europy. Pierwsza wyświetlona cena była bardzo atrakcyjna, ale nie ostateczna. W kolejnym etapie rezerwacji linie lotnicze dodały jeszcze koszty transakcyjne. Czy wolno tak żonglować kosztami – pyta zirytowany pan Piotr.
Takie żonglowanie ostateczną ceną do zapłaty jest powszechne. Trudniej wtedy klientowi porównać konkurencyjne oferty, łatwiej zmanipulować i w efekcie sprzedać drożej. Jednak od nowego roku – zgodnie z polskim prawem – niedozwolone jest w czasie transakcji domyślne zaznaczanie pozycji wiążących się z dodatkową opłatą. Wykorzystywały to linie lotnicze, odhaczając w formularzu rezerwacyjnym np. zakup walizki lub dodatkowego ubezpieczenia, a nieświadomy podróżny godził się na te dodatkowe koszty. Poza tym zgodnie z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej podczas elektronicznej rezerwacji na stronie internetowej linii lotniczej powinna być zawsze wskazana ostateczna cena do zapłaty, nawet już przy pierwszej informacji o koszcie podróży.
Trybunał w styczniu tego roku rozpatrzył skargę dotyczącą prezentacji cen przez niemiecką linię lotniczą Air Berlin. System rezerwacyjny dopiero w ostatniej kalkulacji wartości biletu dodawał koszty transakcyjne. Zdaniem władz unijnych przejrzystość cenowa powinna w każdym momencie umożliwiać klientom porównanie różnych ofert. Jeśli na danej podstronie przewoźnik prezentuje więcej taryf, np. na inne daty, niż wstępnie wybrał podróżny, to także i te ceny muszą być ostateczne. Ale uwaga! Wyrok Trybunału dotyczy tylko tych lotów, których przynajmniej początek ma miejsce na terytorium Unii.
Podstawa prawna
Art. 10 ustawy z 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta (Dz.U. z 2014 r. poz. 827).