Trudno uznać orzeczenie w sprawie Allposters za zaskakujące w świetle panujących tendencji do przyznawania podmiotom praw autorskich bardzo szerokich uprawnień i ochrony. Co nie oznacza, że wyrok ten należy przyjąć z pełną aprobatą. Trzeba bowiem pamiętać (co może nie jest niestety nazbyt uwypuklone w opisie stanu faktycznego), że Allposters w istocie nie tworzył nowych płócien malarskich "obok" dotychczas istniejących plakatów, ale zamieniał je, stosując określone techniki chemiczne, przenoszące druk z plakatu na płótno. Po tym zabiegu plakat "znikał". Nie był to więc przypadek, w którym nabywca plakatu sprzedawał sam plakat i dodatkowo także "plakat na płótnie". Nie zaistniała tutaj żadna okoliczność, która "pozbawiałaby" autora (uprawnionego) należnego mu wynagrodzenia, bo to zostało już uiszczone wraz z nabyciem plakatu.
To zresztą w ogóle pokazuje, jak słabo TSUE uwzględnił konieczność zapewnienia rozwoju kreatywności, co powinno być także celem prawa autorskiego, skupiając się na monetyzacji pozycji twórcy (podmiotu praw autorskich). Warto też zaznaczyć, że w piśmiennictwie prawnoautorskim przywoływane jest orzeczenie kanadyjskiego Sądu Najwyższego w sprawie, o niemal identycznym stanie faktycznym z omawianym orzeczeniem (Théberge v Galerie d'Art du Petit Champlain Inc [2002] 2 S.C.R. 336, 2002 SCC 34). Tam przyjęto dokładnie odmienny pogląd, do tego zaprezentowanego w wyroku w europejskiej sprawie C 419/13. Odniesienie się do tego judykatu (przy zastrzeżeniu wszystkich odmienności systemów prawnych) jest szczególnie ciekawe, jeśli zauważymy, że na gruncie prawa kanadyjskiego zasadniczy akcent położono na uprawnienia ekonomiczne, a nie osobiste, czyli przyjęto tę samą perspektywę, która - jak się zdaje, została uwzględniona przez sędziów z Luksemburga (inna zresztą nie bardzo mogłaby być przyjęta z uwagi na fakt, że na poziomie prawa unijnego osobiste prawa autorskie nie zostały zasadniczo zharmonizowane).
Przy czym właśnie posłużenie się ewentualnie odwołaniem do praw osobistych twórcy mogłoby w moim przekonaniu być w podobnej sprawie (w której "znika" pierwotny egzemplarz i zostaje on zastąpiony "przetworzonym" egzemplarzem) jedyną podstawą do urzeczywistnienia sprzeciwu tegoż twórcy w dalszej dystrybucji konkretnego przedmiotu prawa autorskiego. Trudno jednak dostrzec w sprawie Allposters podstawy do powołania się na tego rodzaju względy. Z drugiej strony, gdyby ustawodawca (europejski) chciał przyznawać w tej kwestii uprawnienia po stronie twórcy (uprawnionego) to powinien wyraźnie, w sposób normatywny wyróżnić tego rodzaju pole eksploatacji, tak jak to miało miejsce np. w przypadku najmu, czy użyczenia. Względnie, powinien w ramach przepisów o wyczerpaniu prawa posłużyć się formułą znaną z prawa znaków towarowych, w których pewne "uzasadnione względy" (tu: inne niż wynikające z osobistych praw autorskich) mogą czasami pozwalać uprawnionemu sprzeciwić się dalszej dystrybucji towarów (tu nośników utworu), w szczególności jeżeli po wprowadzeniu do obrotu zmieni się lub pogorszy ich stan. Na obecną chwilę brak jednak tego rodzaju jasnych regulacji, co w świetle nie do końca umotywowanego orzeczenia w sprawie Allposters rodzi wiele problemów praktycznych. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę tak niedookreślone wyjaśnienia, jak to, że wg TSUE "najistotniejsze jest ustalenie czy przedmiot, który uległ zmianie, oceniany całościowo, jest sam w sobie, fizycznie, przedmiotem, który został wprowadzony na rynek za zgodą podmiotu prawa autorskiego" (pkt 45 uzasadnienia wyroku Allposters). W kontekście tego stwierdzenia można np. uznać, że choćby zalaminowanie zdjęcia jest czynnością, która narusza już prawa autorskie, co może stawiać bardzo wiele osób w trudnej sytuacji.