Pisaliście państwo niedawno, że wniosek o dostęp do informacji publicznej można wysłać do urzędu zwykłym e-mailem, czyli bez podpisu elektronicznego. Co jednak zrobić, gdy po upływie ustawowych terminów urząd milczy? Co więcej, wypiera się, że otrzymał jakikolwiek wniosek. Jak w takiej sytuacji udowodnić, że złożyło się wniosek przez internet – pyta pan Kazimierz
Krzysztof Izdebski, ekspert prawny stowarzyszenia Sieć Obywatelska Watchdog Polska / Dziennik Gazeta Prawna
Wniosek o dostęp do informacji publicznej można złożyć za pośrednictwem zwykłego e-maila. Nie zakazuje tego ustawa, a potwierdza jednolita linia orzecznicza sądów administracyjnych. Nie potrzeba więc ani konta na elektronicznej platformie usług administracji publicznej (ePUAP), ani bezpiecznego podpisu elektronicznego.
Niekwestionowaną zaletą takiego rozwiązania jest zachowanie anonimowości. Wysyłając zwykłego e-maila, nie musimy bowiem ujawniać urzędowi swojej tożsamości. Inaczej jest, gdy korzystamy z ePUAP czy też podpisu elektronicznego.
Obok zalet są jednak także wady składania wniosków za pośrednictwem sieci. Jedną z nich są właśnie trudności dowodowe, które pojawiają się, gdy urząd twierdzi, że nie otrzymał pisma. Przy składaniu wniosków tradycyjnie, czyli na papierze, dowodem ich wniesienia jest potwierdzenie nadania na poczcie lub pokwitowanie urzędnika na kopii pisma. Z kolei na ePUAP mamy urzędowe poświadczenie przedłożenia, które jest pełnoprawnym dokumentem urzędowym. Przy wysyłaniu zwykłego e-maila takie mechanizmy nie występują. Sam wydruk wiadomości elektronicznej, którą wysłało się do urzędu, nie jest wiarygodnym dowodem przed sądem administracyjnym, jeśli tam trafiłby spór opisany przez czytelnika.
Urzędnicy mają 14 dni od otrzymania wniosku na udzielnie stosownej odpowiedzi. Jeśli to za mało, mają obowiązek poinformować o przedłużeniu terminu, ale powinni to zrobić właśnie w ciągu wspomnianych dwóch tygodni. Brak jakiegokolwiek sygnału z urzędu uprawnia wnioskodawcę do złożenia skargi na bezczynność do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Bardzo często już taka skarga pomaga osiągnąć cel, urzędnicy nie chcą wikłać się w spory sądowe, więc skarga dopinguje ich do zajęcia się zignorowanym wcześniej wnioskiem. Jeśli jednak urzędnicy stoją na stanowisku, że e-mail z wnioskiem do nich nie dotarł, to pan Kazimierz powinien poprosić w kolejnym wniosku o zestawienie wiadomości elektronicznych, które danego dnia wpłynęły do urzędu (patrz porada eksperta) – chodzi o dzień, w którym wysłał swojego pierwszego e-maila. Jeżeli na liście będzie figurowała nadana przez niego wiadomość elektroniczna zawierająca żądanie udostępnienia publicznych danych, będzie to dowód, że wpłynęła ona do urzędu w określonym dniu. Wówczas pracownicy nie będą mogli się wypierać, że nie otrzymali e-maila. W inny sposób, o ile sprawa trafi na grunt postępowania sądowo-administracyjnego, trudno będzie czytelnikowi udowodnić swoje racje.
Drugą opcją, którą może rozważyć czytelnik, jest ponowne złożenie wniosku o interesujące go dane, tym razem już nie za pośrednictwem e-maila, ale ePUAP lub w wersji papierowej. Wtedy nie będzie już wątpliwości dowodowych w razie rozbieżności zdań między nim a urzędnikami.
Podstawa prawna
Art. 10, art. 21 ustawy z 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 782). Art. 3 ustawy z 30 sierpnia 2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 270 ze zm.).
PORADA EKSPERTA
Wnioski o dostęp do informacji publicznej składane e-mailem są bardzo wygodne, ale czasem może się z nimi wiązać wiele problemów. Po pierwsze wiele urzędów wciąż nie zdaje sobie sprawy, że taki wniosek obywatel może wysłać najzwyklejszym e-mailem. Gdy więc wpływa do nich taka wiadomość, żądają złożenia wniosku drogą pisemną, poprzez ePUAP lub z podpisem elektronicznym.
Drugą problematyczną kwestią jest udowodnienie faktu złożenia wniosku drogą e-mailową. Co prawda to bardzo rzadka sytuacja, by urząd stwierdził, że w ogóle nie otrzymał adresowanego do niego wniosku o dostęp do informacji publicznej, ale jednak się zdarza. W przypadku złożenia skargi na bezczynność organu trzeba pamiętać, że sąd administracyjny, który zajmie się jej rozpatrzeniem, ma mniej instrumentów w zakresie postępowania dowodowego niż sąd powszechny (może jednak ustalić, by dostawca usługi internetowej wnioskodawcy przekazał sądowi potwierdzenie wysłania e-maila przez nadawcę). To z kolei oznacza, że wnioskodawca powinien sam przedstawić dokument, z którego będzie wynikało, że wysłał e-maila do urzędu. Jak to zrobić? Trzeba poprosić – w drodze kolejnego wniosku o dostęp do informacji publicznej – o przedstawienie rejestru e-maili, które wpłynęły do urzędu w dniu, w którym wysłano pierwszy wniosek. Chodzi o dane z serwera, więc nawet jeśli urzędnicy mieliby złe intencje, trudno będzie sfałszować listę. Na liście powinien być wymieniony nasz wcześniejszy e-mail z wnioskiem – będzie to dowód, że prawidłowo go złożyliśmy. W stowarzyszeniu zetknęliśmy się z takim właśnie przypadkiem. Po tym, jak wystąpiliśmy o wgląd do rejestru e-maili odebranych przez urząd danego dnia, nasz wcześniejszy wniosek raptem się znalazł, w ten sposób wyegzekwowaliśmy interesujące nas dane.