To właściciel samochodu, a nie kierowca zapłacą za mandat - mówił gość radiowej Jedynki, szef komisji infrastruktury Stanisław Żmijan z PO. Zaznaczył, że nie będzie za to punktów karnych. Polityk wyjaśnił, że obecny system jest nieskuteczny i trzeba go po prostu uporządkować.
W myśl propozycji, fotoradary mają być podzielone na stacjonarne i przenośne. Pierwsze byłyby w gestii Inspekcji Transportu Drogowego, drugie - policji.
Stanisław Żmijan dodaje, że zmieni się też taryfikator mandatów. Za przekroczenie prędkości o 10 kilometrów mandat będzie wynosił 3% przeciętnego wynagrodzenia w roku ubiegłym. Dzisiaj to jest 3 tysiące 800 złotych, czyli będzie to mandat w granicach 120 złotych - wyjaśnia polityk. Przekroczenie prędkości o 50 kilometrów będzie kosztowało kierowcę już 760 złotych, czyli 20% przeciętnego wynagrodzenia. W terenach zabudowanych kara ma być podwojona.
Najwięcej - nawet 2 tysiące złotych - zapłacą recydywiści. Stanisław Żmijan wyjaśnia, że karane będzie w ten sposób czwarte i każde kolejne przekroczenie prędkości w danym roku od zarejestrowania pierwszego wykroczenia. Poseł podkreśla, że propozycje zmian mają akceptację ministerstw: spraw wewnętrznych i infrastruktury.