Adwokat Rafał Dębowski, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej: Niestety zdarzają się uzasadnienia wyroków krytycznie oceniające pracę adwokata ze względu na niezrozumienie roli pełnomocnika. Spojrzenie na pełnomocnika jak na osobę zobowiązaną do zachowania bezstronności i pełnego obiektywizmu jest niewłaściwe.
Ewa Maria Radlińska: Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim (sygn. akt IV Ka 542/13) w jednym z ostatnio publikowanych w Prawniku wyroków wytknął adwokatowi, że nie zapoznał się dokładnie z aktami sprawy. „Gdyby bowiem obejrzał (autor apelacji - przyp. red.) to nagranie, przypuszczalnie nie zawarłby tej nonsensownej tezy w bądź co bądź prestiżowym dla każdego szanującego się profesjonalisty piśmie procesowym, jakim jest kierowana do Sądu Okręgowego apelacja. Sąd Okręgowy porażony twierdzeniami apelanta, tak daleko rozbieżnymi z ustaleniami zawartymi w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, tego trudu sobie zadał i z tym nagraniem się zapoznał” - napisał sąd w uzasadnieniu. I dobrze, że takie kwestie wyłapał i zrobił z nich część uzasadnienia orzeczenia?
Rafał Dębowski: Nie chciałbym oceniać tego konkretnego orzeczenia, bo uważam, że mamy za mało informacji, by to czynić. Mogę jednak pokusić się o odpowiedź na ogólnie postawione pytanie czy uzasadnienie wyroku to miejsce, w którym można ironizować na temat pracy pełnomocnika, względnie w inny sposób naruszać godność osobistą bądź zawodową pełnomocnika.
EMR: No to jest to miejsce, w którym sąd powinien dać upust swojemu porażeniu twierdzeniami apelanta?
RD: Moim zdaniem co do zasady odpowiedź na tak postawione pytanie jest negatywna. W przepisach różnych procedur nie znajdziemy upoważnienia do dokonywania w uzasadnieniu orzeczenia oceny pracy pełnomocników procesowych. I słusznie, bo sąd osądza sprawę, a nie pracę pełnomocników procesowych. Sąd co do zasady nie powinien więc dokonywać odniesień kierowanych bezpośrednio pod adresem pełnomocnika procesowego również dlatego, że nie zna wszystkich okoliczności, które towarzyszą wykonywaniu czynności zawodowych. Sędzia orzekający w sprawie nie wie jaką strategię procesową uzgodniły strony. Czasem interes klienta wymaga bowiem wniesienia środka odwoławczego, choć szanse na jego uwzględnienie są nikłe. To tzw. faktyczna zasadność wniesienia środka odwoławczego (par. 57 kodeksu etyki a contrario). Takie działanie może, choć nie musi, prowadzić do osiągnięcia zasadniczego celu, jakim jest obrona interesów osoby reprezentowanej przez pełnomocnika, np. zaskarżenie orzeczenia może prowadzić do przedawnienia karalności wykroczenia, więc wniesienie środka odwoławczego faktycznie znajduje uzasadnienie. Oczywiście od zasady są pewne wyjątki.
EMR: Jakie?
RD: Przykładem sytuacji, kiedy sąd musi dokonać oceny pracy pełnomocnika jest postanowienie o nałożeniu kary porządkowej na pełnomocnika, który swoim postępowaniem podczas rozprawy naruszył powagę sądu. Ponadto należy pamiętać, że sądy mają również inne narzędzia oceny pracy pełnomocnika procesowego. Jeśli w ocenie sądu adwokat nie dopełnił swoich obowiązków lub w inny sposób naruszył zasady etyki adwokackiej - choć nie uchybił powadze sądu na rozprawie - wówczas sąd może zawiadomić o tym fakcie odpowiednie władze adwokatury. Bo to adwokatura, a nie sąd powszechny, sprawuje pieczę nad prawidłowym wykonywaniem zawodu adwokata. To my adwokaci mamy odpowiednie instrumenty, w postaci chociażby sprawnie działającego pionu dyscyplinarnego, by ocenić czy w danej sprawie rzeczywiście doszło do naruszenia zasad wykonywania zawodu adwokata.
EMR: Ale może to jednak czemuś służy?
RD: Nie rozumiem czemu ma to służyć. Wszak nie jest to wypełnienie ustawowego zakresu uzasadnienia wyroku. Oceniając apelację sporządzoną przez pełnomocnika czy obrońcę w jakiejkolwiek sprawie należy wpierw zadać pytanie, czy były jakiekolwiek tezy lub zarzuty, które mógł on podnieść? Czy pełnomocnik nie podniósł tez, które mógłby podnieść, gdyby należycie wykonywał swoje obowiązki? Czy zaniechanie pewnych czynności, nawet jeśli okoliczność taka miałaby miejsce, pozbawiło klienta prawidłowej obrony jego praw? Czy klient przegrał sprawę dlatego, że pełnomocnik lub obrońca nie zapoznał się z częścią materiału dowodowego? Niestety zdarzają się uzasadnienia wyroków krytycznie oceniające pracę adwokata ze względu na niezrozumienie roli pełnomocnika. Spojrzenie na pełnomocnika jak na osobę zobowiązaną do zachowania bezstronności i pełnego obiektywizmu jest niewłaściwe. Pełnomocnik nie może być obiektywny. Musi być subiektywny na korzyść swojego klienta, musi być jego stronnikiem, oczywiście z zachowaniem odpowiedniego umiaru, dystansu i rozsądku.
EMR: A może to niezrozumienie roli działa w obie strony?
RG: Gdybym to ja oceniał pracę obrońcy w tej konkretnej sprawie, zanim wyraziłbym swoje zdanie, chciałbym wiedzieć, czy obrońca dochował należytej staranności przygotowując apelację i czy nie zaniedbał swoich obowiązków, a przez to działał na szkodę klientki. Chciałbym wiedzieć, ile obrońca miał czasu na sporządzenie apelacji, czy akta były dostępne w czytelni i czy były warunki techniczne, by przejrzeć płytę z nagraniem z monitoringu, czy też apelacja pisana była jedynie w oparciu o dokumenty i wyjaśnienia obwinionej. Chciałbym również wiedzieć, czy w sprawie w ogóle były inne zarzuty apelacyjne, które mogłyby być podniesione, a nie zostały. To jest ważne dla oceny, czy faktycznie obrońcy można postawić zarzuty.
EMR: W świecie prawa ostatnio wszystko co złe to wina deregulacji. Może więc ta czy podobne apelacje też są skutkiem deregulacji?
RD: Wcale nie jestem przekonany, iż tę sprawę należy łączyć z deregulacją zawodu adwokata. Bo wydaje się, że obrońca miał szalenie trudne zadanie. Zapewniam, że niełatwo pisze się apelację od tzw. dobrego orzeczenia. Czy to jednak oznacza, iż adwokat może wnieść środek zaskarżenia jedynie wtedy, gdy jest w 100 proc. przekonany o wygranej? I co jeśli sąd II instancji nie podzieli tez apelacji? Czy adwokat może zaniechać wniesienia środka odwoławczego zasadnego faktycznie, jeśli dzięki jego wniesieniu ma szansę doprowadzić finalnie do korzystnego dla klienta obrotu spraw, np. na skutek przedawnienia karalności? Nie można zapominać, iż obrońca i pełnomocnik spełnia całkowicie inną rolę niż bezstronny sędzia czy nawet prokurator. My adwokaci bronimy interesów naszych klientów, mamy etyczny obowiązek działania jedynie na ich korzyść. Takie jest nasze zadanie. W tej sprawie mamy zbyt małą wiedzę, byśmy mogli łączyć działanie obrońcy ze skutkami deregulacji rozumianymi jako obniżenie poziomu zawodowego obrońców. Tym niemniej przypomnę, że władze adwokatury konsekwentnie wskazują na takie ryzyko. Dotyczy ono głównie tzw. pozaaplikacyjnych ścieżek dostępu do zawodu, gdy adwokatami zostają osoby co prawda posiadające wiedzę prawniczą, ale nie posiadające dostatecznego warsztatu zawodowego do samodzielnego jego wykonywania.
EMR: No i co z tym adwokatura robi?
RG: Zabiegamy o to, by doskonalenie zawodowe było obligatoryjne, ale również walczymy o to by samorząd posiadał skuteczne instrumenty kontroli i przeciwdziałania takim przypadkom. I wcale nie chodzi tu o ograniczenie dostępu do zawodu, ale o to, byśmy stali na straży interesu publicznego. Na szczęście to przypadki na tyle rzadkie, że z całą stanowczością można powiedzieć, że stanowią margines.
EMR: A co z takim wyrokiem i adwokatem może i powinna zrobić adwokatura?
RD: Zanonimizowany wyrok nie może stanowić podstawy do wszczęcia jakiegokolwiek postępowania, w szczególności gdy nie znamy całych akt sprawy, gdy nie wiemy jaka była strategia obrony uzgodniona z klientem, w końcu gdy nie ma skargi ani klientki, ani sądu. Jak już wskazałem, mam daleko idącą wątpliwość czy wszystkie tezy apelacji są „nonsensowne”, jak to bardzo krytycznie ocenił sąd. Absolutnie fałszywa byłaby teza, że władze adwokatury powinny podejmować z urzędu działania w każdej sprawie, w której oddalono apelację ze względu na niezasadność tez w niej zawartych. Działanie adwokata cechować ma działanie na korzyść klienta, ale przy zachowaniu należytej staranności. Żaden z nas adwokatów nie da klientowi gwarancji uwzględnienia powództwa lub apelacji. Byłoby więc czymś zupełnie niezrozumiałym, gdyby władze adwokatury szykanowały adwokatów postępowaniami dyscyplinarnymi tylko za to, że tezy apelacji nie znalazły uznania sądu drugiej instancji.
Rozmawiała: Ewa Maria Radlińska