Jeśli powstanie ogólnopolska baza danych czworonogów więcej niż o psach będzie tam o ludziach
Do Ministerstwa Rolnictwa dotarły trzy zamówione ekspertyzy dotyczące utworzenia rejestru zwierząt towarzyszących. Wynika z nich, że centralna baza danych będzie kopalnią informacji o ich właścicielach. Tysiące instytucji w Polsce mogłyby uzyskać dostęp do tych danych.
Zbiór danych tworzony jest głównie z myślą o psach, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby trafiły tam np. informacje o kotach czy fretkach i ich opiekunach.
W jednej z ekspertyz czytamy, że w formularzu rejestracji zwierzęcia, oprócz informacji dotyczących czworonoga, jak jego gatunek, numer czipa czy daty szczepień, znalazłoby się wiele informacji o właścicielu, w tym dane osobowe, numery REGON i PESEL, a także pełne dane adresowe. Zgodnie z wizją jednej z firm dane z poszczególnych rekordów, o ile ktoś tego nie zrobi ręcznie, zostaną automatycznie zarchiwizowane dopiero po 20 latach. Łatwo więc wyobrazić sobie sytuację, w której właściciel zmarłego już zwierzęcia nadal figuruje w centralnym rejestrze.
To, że dane opiekunów i ich zwierząt będą dostępne poprzez rejestr, jest jak najbardziej pożądane z punktu widzenia celu, jaki towarzyszy jego utworzeniu. Kiedy ktoś znajdzie błąkające się samopas zwierzę, łatwo będzie ustalić tego, komu się zgubiło (albo kto je porzucił).
Problematyczna może być jednak kwestia dostępu do danych wrażliwych. „Szacuje się, że ilość użytkowników systemu wyniesie od 15 do 20 tys., wliczając w to lecznice weterynaryjne, placówki policji, straży miejskiej oraz wszystkie pozostałe placówki zainteresowane potencjalnym dostępem do danych” – czytamy w jednej z ekspertyz.
Organizacje pozarządowe zajmujące się ochroną danych osobowych nie wiedzą nawet, że resort rolnictwa przymierza się do stworzenia takiego rejestru. – Pierwszy raz słyszę, ale jeżeli powstanie projekt ustawy, na pewno mu się przyjrzymy – zapowiada Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon. – Nie widzę powodu, dla którego państwo miałoby tworzyć kolejny rejestr ani jak gromadzenie danych miałoby rozwiązać np. problem porzucanych zwierząt – zwraca uwagę.
O pomyśle utworzenia bazy i wprowadzenia obowiązkowego czipowania psów pisaliśmy na stronach DGP już w maju. Wówczas jednak usłyszeliśmy w ministerstwie, że ostateczna decyzja w tej sprawie wymaga dogłębnej analizy. Teraz, gdy ekspertyzy są już gotowe, ponowiliśmy pytanie o rejestr. – Podjęcie decyzji dotyczących ewentualnej budowy systemu identyfikacji i rejestracji zwierząt towarzyszących musi być poprzedzone zapewnieniem odpowiednich środków na jego budowę – odpowiada Dariusz Mamiński z zespołu prasowego resortu. Z tego, co mówi, można wywnioskować, że na razie pieniędzy na ten cel zapisanych nie ma. Tak więc – niestety – wszelkie deklaracje o tym, czy i kiedy baza ruszy, byłyby przedwczesne.
Wygląda na to, że ministerstwo będzie miało problem z podjęciem decyzji także z innego powodu. Uzyskane ekspertyzy są bowiem skrajnie różne. Choć problem wydaje się dość złożony – nie tylko pod kątem prawnym, ale i technicznym – najbardziej obszerna ekspertyza zajęła 43 strony. Pozostałe dwie – odpowiednio osiem i cztery. Najbardziej dziwi jednak różnica w szacowanych kosztach. Jedna z firm wyceniła je na kwotę niemal 4,9 mln zł, podczas gdy dwie pozostałe kilkanaście razy mniej: odpowiednio 260 tys. i 300 tys. zł.
Obecnie na rynku nie brakuje baz danych o zwierzakach. Z reguły budują i prowadzą je prywatne firmy współpracujące z urzędami tych miast i gmin, które prowadzą akcję darmowego czipowania psów. Ogólnopolską bazę danych prowadzi też Polskie Towarzystwo Rejestracji i Identyfikacji Zwierząt. Istnieje również ogólnoeuropejska baza EuroPetNet. Jak czytamy w jednej z ekspertyz przygotowanych dla Ministerstwa Rolnictwa, „baza łączy w sobie inne bazy danych z różnych krajów europejskich; dzięki niej można znaleźć informacje na temat kraju, z którego pochodzi zwierzę, i organizacji, w której zwierzę zostało zarejestrowane, co pomaga w tropieniu właściciela”.
W polskich gospodarstwach domowych żyje nawet 7 mln psów, a niemal drugie tyle nie ma właściciela. Pomysł utworzenia rządowego rejestru może liczyć na przychylność gmin. Na razie to one ponoszą koszty wyłapywania bezpańskich zwierząt. Dlatego naciskają na rząd, by zwiększyć zakres obowiązków właścicieli czworonogów i mieć większą kontrolę nad sytuacją.