Projekt ustawy przewiduje powołanie komisji etycznych: 15-osobowej krajowej (KKE) i 12-osobowych lokalnych (LKE), które będą udzielały zgód na prowadzenie projektów, wymagających doświadczeń na zwierzętach. W komisjach zasiądą przedstawiciele nauk biologicznych i pokrewnych (dziewięciu w KKE i sześciu w LKE), a także humanistycznych (po sześć osób) lub przedstawicieli organizacji związanych z ochroną zwierząt (takich osób może być najwyżej trzy).
Po pracach w podkomisji specjalnej projekt trafił do sejmowych komisji: Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Na dotychczasowych posiedzeniach posłowie przyjęli kilka poprawek, zgłaszanych m.in. przez stronę społeczną. Ograniczyli np. możliwość powtórnego wykorzystania zwierząt doświadczalnych, a także wykorzystywanie zwierząt dzikich i bezdomnych. Według projektu będzie to możliwe tylko w wyjątkowych przypadkach: kiedy konieczne jest zbadanie ich zdrowia i dobrostanu - lub w sytuacji, kiedy zwierzęta te poważnie zagrażają ludziom, innym zwierzętom lub środowisku.
Posłowie obu komisji poparli też postulat, aby zakazać takich działań, które uniemożliwiają wydawanie głosu przez zwierzęta poddawane procedurom.
Komisje sejmowe nie przyjęły natomiast poprawek wprowadzających zakaz eksperymentowania na zwierzętach w szkołach ponadgimnazjalnych (np. podczas kształcenia weterynarzy) czy nakazu humanitarnego zabijania w sytuacjach nagłych.
Prace nad projektem budzą wiele emocji. Petycję ws. ustawy, przygotowaną przez prezes Fundacji na Rzecz Prawnej Ochrony Zwierząt i Kontroli Obywatelskiej LEX NOVA, podpisało ponad 40 tys. osób. Sygnatariusze petycji, przekazanej 6 listopada do Sejmu, domagali się m.in. możliwości odwołania się od pozytywnej, czyli dopuszczającej doświadczenie, decyzji lokalnej komisji etycznej (oceniającej wnioski o przeprowadzenie doświadczenia).
Natomiast w piśmie ws. przestrzegania podstawowych praw zwierząt w Polsce, przekazanym premier Ewie Kopacz pod koniec listopada, organizacje ochrony zwierząt (m.in. LEX NOVA czy Ius Animalia) alarmowały, że projekt w obecnym kształcie nie wprowadza nawet minimalnych standardów wynikających z unijnej dyrektywy.
Z kolei 18 listopada naukowcy (m.in. z Polskiej Akademii Nauk) wystosowali do minister nauki, prezesa PAN i przewodniczącej sejmowej podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektu ustawy list "W obronie dobrego imienia naukowców i nauki" protestując m.in. przeciwko sposobowi, w jaki kwestię badań przedstawiają media.
Na początku grudnia minister nauki przypomniała w liście otwartym, że duża część postulatów strony społecznej została już uwzględniona i przyjęta przez posłów podczas posiedzenia komisji. Lena Kolarska-Bobińska podkreśliła, że ustawa o ochronie zwierząt musi uwzględniać różne racje. "Dotyczy stosunku do zwierząt, który jest miarą naszego człowieczeństwa. Ale też rozwoju nauki i postępu medycyny, w których badania z wykorzystaniem zwierząt bywają konieczne. Tylko tak uczeni dochodzą do osiągnięć, przywracających nadzieję ludziom ciężko chorym i ich bliskim" - napisała. (PAP)
zan/ mki/ je/