Bezpodstawne oskarżenie byłego ukochanego o zmuszanie do prostytucji i czerpanie z tego zysków, naruszyło cześć i dobre imię mężczyzny. Kobieta musi więc przeprosić, ale nie na łamach prasy. Wystarczy listownie - uznał Sąd Apelacyjny w Katowicach.

Jan (imię zmienione) miał 24 lata i był ślusarzem. W 2004 r. poznał Annę (też w rzeczywistości nosi inne imię). Dziewczyna miała 16 lat i była uczennicą drugiej klasy liceum. Anna zakochała się w Janie i przez kilka miesięcy stanowili parę. Dziewczyna była jednak dużo bardziej zaangażowana w związek. A ten się zakończył. Ale nie dla Anny.

Była miłość. Jest proces

Złożyła więc zawiadomienie o popełnieniu przez Jana przestępstwa. Zarzuciła mu, że od maja do lipca 2004 r., podstępem dosypywał jej do napojów i jedzenia środki odurzające i wielokrotnie doprowadzał ją do uprawiania prostytucji, zarabiając na tym.

Sąd rejonowy początkowo uznał Jana za winnego, ale wyrok ten został uchylony. Rozpoznając sprawę ponownie, sąd tym razem uniewinnił mężczyznę, i taki wyrok stał się prawomocny. Jan pozwał więc dziewczynę. Z tytułu naruszenia dóbr osobistych w postaci czci, godności i dobrego imienia, domagał się nakazania jej opublikowania przeprosin w czasopiśmie, a nadto domagał się zasądzenia 2 tys. zł odszkodowania za utracony zarobek i 40 tys. zł zadośćuczynienia.

Sąd Okręgowy w Katowicach nakazał Annie, by w liście poleconym skierowanym do Jana zawarła oświadczenie o treści:" Przepraszam Pana J. X. za naruszenie jego czci, godności i dobrego imienia, przez nieuzasadnione posądzenie go o popełnienie przestępstw na mojej osobie w 2004 r.”. Dalsze żądania oddalono. Sąd przyjął, że treść wyroku uniewinniającego Jana wskazuje, że złożone przez Annę zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa było bezpodstawne, w związku z tym zgodnie z art. 426 kodeksu cywilnego ponosi ona odpowiedzialność za wyrządzoną tym zawiadomieniem szkodę. Sąd stwierdził, że wiek pozwanej (16 lat) oraz poziom osiągniętego wykształcenia (II klasa LO) pozwala sądzić, że w dacie oskarżenia osiągnęła ona dostateczny stopień dojrzałości w zakresie podejmowania decyzji i jej wyrażania, jednakże wątpliwym wydaje się, że miała świadomość skutków tej decyzji i odpowiedzialności za nią, w tym też odpowiedzialności cywilnej.

Zgodnie z art. 24 k.c. ten czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem może żądać: zaniechania tego działania, usunięcia skutków w szczególności złożenia oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie, a nadto może domagać się zadośćuczynienia i naprawienia szkody materialnej.

Bez zadośćuczynienia

Sąd uznał, że oskarżenie Jana o czyny, których nie popełnił wywołało u niego szereg przykrych doznań i uczuć i naruszyło jego cześć i dobre imię, a stan ten uzasadniał uwzględnienie żądania o nakazanie przeproszenia. Niemniej sąd nie znalazł podstaw, by nakazywać opublikowanie tego w ogólnopolskim dzienniku, zwłaszcza, że Jan nie wykazał, aby skutki wynikające z oskarżenia przyjęły szeroki, publiczny zakres. Żądanie odszkodowania w kwocie 2 tys. zł z tytułu utraconych zarobków, sąd uznał za co najmniej niewykazane, jako że Jan poprzestał na ogólnikowym stwierdzeniu, że „pracodawca nie przedłużył mu umowy i miał trudności w znalezieniu pracy”.

Sąd oddalił również powództwo o zasądzenie 40 tys. zł zadośćuczynienia, podkreślając, że zgodnie z art. 448 k.c. w razie naruszenia dobra osobistego sąd może, lecz nie musi przyznać zadośćuczynienia. I tak okoliczności sprawy wskazują, że Janowi nie należy się zadośćuczynienie. Poznał Annę w okresie, gdy była ona osobą bardzo młodą. Miał świadomość jej wieku i tego, że jest porządną, zamierzającą się edukować dziewczyną. Sam jednak nie ujawnił jej swojego prawdziwego wieku, określając siebie jako osobę o 4 lata młodszą. Doprowadził do współżycia fizycznego z dziewczyną – tym samym wziął na siebie odpowiedzialność za jej los. Podczas gdy Anna konsekwentnie podawała, że Jan był jej pierwszym mężczyzną, że była w nim zakochana, to jego intencje nie jawią się w sposób jasny i stanowczy co do przyszłości. Sąd stwierdził, że odmowę zadośćuczynienia uzasadnia też i to, że postępowanie karne nie złamało życia mężczyzny. Ma on pracę, gra w piłkę, ułożył sobie życie rodzinne. Mężczyzna wniósł apelację.

Złe zachowanie powoda

Sąd Apelacyjny oddalił apelację. Wyjaśnił, że nie w każdym przypadku naruszenia dóbr osobistych, sąd przyznaje osobie poszkodowanej zadośćuczynienie. Odmawiając zasądzenia zadośćuczynienia, mimo stwierdzonego przez Annę naruszenia czci, godności i dobrego imienia powoda, sąd I instancji trafnie kierował się okolicznościami zdarzenia, w tym charakterem i przebiegiem znajomości stron i zachowaniem mężczyzny oraz rozmiarem szkody. Sąd wskazał, że jako moralnie naganne ocenić należy podjęcie współżycia fizycznego przez dorosłego i dojrzałego mężczyznę z małoletnią wówczas pozwaną, darzącą powoda uczuciem. Okoliczności sprawy - jak uznał sąd - pozwalają na przyjęcie, że powód traktował pozwaną instrumentalnie, wykorzystując jej stan, w tym naiwność i brak doświadczenia życiowego.

Co do rozmiaru szkody, sąd wytknął, że wprawdzie tak Jan, jak i jego rodzice zeznali, że koledzy mężczyzny kiedy dowiedzieli się o sprawie karnej i treści oskarżeń dziewczyny, to odsunęli się od niego, niemniej nie wskazano żadnych konkretnych nazwisk tych kolegów. Matka Jana zeznała, że o całej tej sytuacji było głośno i Jan spotykał się z wyzwiskami, niemniej sąsiedzi nie wierzyli w prawdziwość tych zarzutów. Tym samym, sąd I instancji miał podstawy by przyjąć, że oskarżenia pozwanej nie wywołały w stosunku do powoda głębokiego środowiskowego ostracyzmu. Niewątpliwie Jan był negatywnie oceniany, niemniej na tę negatywną ocenę, w dużej mierze wpływał już sam fakt nawiązania przez niego intymnych relacji z osobą w takim wieku.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 23 maja 2014 r., sygn. akt I ACa 173/14