Piotr Kosmaty o zabitym 22 lata temu dziennikarzu śledczym „Głosu Wielkopolskiego” Jarosławie Ziętarze mówi Jarek. Nie – jak każdy prokurator – ofiara czy pokrzywdzony. Właśnie doprowadził do przełomu w tej jednej z najbardziej zagadkowych spraw.
Krakowski prokurator Piotr Kosmaty postawił biznesmenowi Aleksandrowi G. zarzut podżegania do porwania i zabójstwa (podejrzany trafił już do aresztu na trzy miesiące). Ale wie, że do ostatecznego wyjaśnienia sprawy Ziętary jeszcze daleka droga. Nie udało się dotąd ustalić, kto dokonał zabójstwa ani gdzie zostało ukryte ciało.
– Sprawa Jarka jest dla mnie bardzo ważna. Mój szacunek budzi jego postawa. To, że zginął za to, że wierzył w sprawiedliwość. Muszę jednak ostudzić emocje i powiedzieć, że przed nami jeszcze sporo pracy i nie wiemy do końca, czy wszystko da się wyjaśnić – mówi Kosmaty DGP. Ale zaraz dodaje: – Bardzo chciałbym, aby mógł spocząć w grobie ze swoimi rodzicami. Choć nie wiem, czy się to uda.
Pytany, co jemu jako prokuratorowi przynosi satysfakcję w pracy, odpowiada bez namysłu: to, że można pomóc ludziom, którym wyrządzono krzywdę. – Bardzo miłe były słowa brata Jarosława Ziętary, który podziękował mi za to, że wkładam dużo pracy w wyjaśnienie sprawy Jarka – podkreśla Kosmaty.
Ale krakowski prokurator to nie bohater jednej sprawy. Dziękował mu też Związek Kombatantów RP za zaangażowanie w wyjaśnienie zniknięcia napisu „Arbeit macht frei” w byłym niemieckim obozie zagłady Auschwitz–Birkenau. Złodzieje zostali skazani na kary pozbawienia wolności. Wyrok zapadł już w trzy miesiące od kradzieży.
– Największe wyzwanie i sukces to sprawy kradzieży napisu oraz sprawa śmierci głodowej rumuńskiego aresztanta Claudiu Crulica. Zapadły wyroki skazujące, choć w drugim przypadku nieprawomocny. Porażka? Uniewinnienie w sprawie pożaru domu handlowego Gigant, choć tu zapadały też wyroki skazujące – mówi prokurator Kosmaty.
Prokuratura
Gdyby nie nosił dziś togi z czerwonym żabotem, pewnie byłby historykiem. Bo dawne dzieje to jego pasja. W czwartej klasie liceum mama przekonała go jednak, aby poszedł na prawo. Bo absolwenci tego kierunku mają większe możliwości rozwoju.
– Na prawo zdawało się historię, więc dałem się łatwo przekonać. Zawsze chciałem też pracować w instytucjach państwowych, a nie prywatnie. Jestem tzw. propaństwowcem – tłumaczy Piotr Kosmaty. Chyba to u niego rodzinne, bo ojciec był wojskowym, a brat, który mieszka od 1990 r. w Nowym Jorku, jest policjantem.
Magisterkę pisał pod kierunkiem prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego (tytuł pracy dyplomowej: „Recydywa w prawie karnym skarbowym”). To właśnie byłego ministra wraz z prof. Andrzejem Zollem prokurator uważa za swoich mentorów naukowych. Wpływ na jego poglądy o prawie wywarli też profesorowie: Tadeusz Hanausek (kryminalistyk) oraz Ewa Nowińska (m.in. prawo prasowe)
– Kompetentny, zdyscyplinowany i utalentowany. Nie obnosi się bez powodu w mediach, nie mając nic do powiedzenia. Jeżeli coś mówi, to konkretnie. Cenię, że podjął się tak ambitnej sprawy osobiście. Pewnie mógł sobie wziąć coś prostszego – mówi prof. Zbigniew Ćwiąkalski.
Dlaczego Kosmaty wybrał prokuraturę? – To było gdzieś we mnie zakodowane, bo zdałem również egzamin pisemny na aplikację sądową, a pomimo tego zrezygnowałem z niej i wybrałem prokuraturę – ujawnia Piotr Kosmaty. Przyznaje, że praca strażnika praworządności odpowiada też jego usposobieniu: po prostu więcej ruchu.
Jest prokuratorem liniowym. Prowadzi śledztwa w Wydziale V do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Ale jest tam na delegacji, bo formalnie ma status prokuratora prokuratury okręgowej. Kiedyś był funkcyjnym. W 2007 r. został odwołany w tajemniczych okolicznościach ze stanowiska szefa jednej z krakowskich rejonówek. Górze ponoć nie podobały się słabe wyniki jego jednostki. Tyle że w protokole z lustracji napisano, że prokuratura była prowadzona na poziomie dobrym. Nieoficjalnie można usłyszeć, że dymisja miała związek ze sprawą śledztwa w sprawie śmierci ojca Zbigniewa Ziobry. Z tym że praca śledczych nie przynosiła spodziewanych efektów. Kosmaty ponoć nie chciał, by lekarzom stawiano za wszelką cenę zarzuty niewłaściwego leczenia. Bronił podwładnych przed naciskami.
Media
Jako dziecko marzył o tym, aby być prezenterem prowadzącym wiadomości. Nie został frontmanem żadnej stacji, ale w studiach radiowych i telewizyjnych gości chętnie i często. Jest twarzą krakowskiej prokuratury apelacyjnej.
– Rzecznikiem prasowym został z mojej ręki i jestem z tej decyzji zadowolony. Uważam go za jednego z lepszych rzeczników w prokuraturze. Bo taką funkcję powinien pełnić prokurator, który jest najbliżej śledztw – mówi Artur Wrona, szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
– Jest sprawnym rzecznikiem prasowym. W tej dziedzinie w prokuraturze mamy straszną mizerię. Na szarym tle postać krakowskiego prokuratora jest z całą pewnością wyróżniająca – ocenia Jacek Skała, szef Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP. I uściśla: – Piotrek potrafi komunikować się z mediami czytelnym językiem, który jest zrozumiały dla przeciętnego odbiorcy. Nie boi się stanąć przed kamerami takich programów jak „Państwo w państwie”, którym zarzuca się brak obiektywizmu. W programie tym występował pomimo nieformalnego zakazu z najwyższego szczebla prokuratury.
Zdaniem Skały przełożeni trochę celowo powierzają Kosmatemu sprawy medialne, bo wiedzą, że na konferencjach sobie poradzi. – Pion prasowy naszej centrali z Rakowieckiej w tej chwili powinien uważnie podpatrywać, jak to się powinno robić. Prokurator Kosmaty cały czas prowadzi postępowania karne, choć był już kiedyś funkcyjnym, co nie jest dane dużej grupie prokuratorów. Oby jak najdłużej – dodaje szef związkowców.
Sam Kosmaty lubi kontakt z dziennikarzami. Nie traktuje ich jak zło konieczne. Chwalą go lokalni reporterzy i najbardziej znani dziennikarze.
Kilka miesięcy temu w wywiadzie dla DGP powiedział: „Niektórzy rzecznicy, niestety także prokuratorzy, walczą z wami, ale nie rozumieją, że tak naprawdę to jest walka ze społeczeństwem”. Za te słowa posypały się na jego głowę gromy krytyki. Z samej góry. – Dzięki dobrej współpracy możemy sobie wzajemnie pomóc. Nie wszystkim się to podoba – mówi ze smutkiem Piotr Kosmaty.
Jak był wiceszefem prokuratury w Chrzanowie (najmłodszym w Polsce), po sześciu miesiącach urzędowania tamtejsi dziennikarze przyznali mu nagrodę w kategorii pro media za „otwarcie drzwi prokuratury dla dziennikarzy, a tym samym dla opinii publicznej”.
A jaki jest prywatnie prokurator Kosmaty? To krakus z krwi i kości. – To miasto to moje całe życie. Tutaj się urodziłem, wychowałem i on mnie ukształtował – podkreśla z nostalgią.
Lubi sport, głównie bieganie i basen. Dawniej squash. Miał też pewne osiągnięcia jako judoka w kategorii młodzików. Ulubiona książka to „Boże igrzysko” Normana Daviesa. Wrażenie zrobił na nim ostatnio film „Miasto 44”.