Mężczyzna, którego opisujemy w tekście o "fałszywym mecenasie" jest interesujący nie tylko z tego powodu, że nie mając wykształcenia prawniczego stworzył fikcję w postaci istniejącej tylko wirtualnie wielkiej, międzynarodowej kancelarii prawniczej. On, urodziwszy się mężczyzną, zmienił płeć na żeńską. Po czym po jakimś czasie znów przeprowadził w sądzie zmianę płci. To chyba precedens, w każdym razie nie słyszałam o podobnym przypadku.
Ja również nie, choć interesuję się tą problematyką i przed naszą rozmową sprawdzałem zapadłe w Polsce orzeczenia pod tym kątem. Ale prawnie rzecz biorąc nie ma przeciwwskazań, aby taką procedurę - powrotu do płci metrykalnej - przeprowadzić.
Jaka to logika: najpierw przed sądem przeprowadzamy dowód, że nasi rodzice po naszym urodzeniu popełnili błąd mylnie przypisując nam niewłaściwą płeć. Trzeba ich w tym celu pozwać. A potem znów ich pozywamy? O co, że jednak mieli rację za pierwszym razem? To się kupy nie trzyma. Zresztą z tego, co mi wiadomo, człowiek, o którym piszemy próbował najpierw wrócić do męskiej postaci przed tym samym sądem, który orzekł za pierwszym razem, że jest jednak kobietą. Ale sąd go pogonił i dopiero w innym mieście się to udało.
Proszę wybaczyć, ale nie mogę komentować orzeczeń sądu. Nie widziałem tego wyroku.
To porozmawiajmy hipotetycznie: ja, Mira Suchodolska, uznaję pewnego dnia, że jestem Mirosławem, a sąd sankcjonuje to wyrokiem. Potem coś mi się zmienia i chcę znów być Mirą. A potem znowu Mirkiem...
Nie sądzę, aby udawało się pani to przeprowadzać w nieskończoność, żaden sąd by tego nie uwzględni. Poza tym tak na słowo nie jest to możliwe. Trzeba przedstawić i przeprowadzić dowody ze świadectw lekarskich czy opinii biegłych.
Zastanawiam się, jaką mają wartość, jeśli raz uznają, że jestem dziewczynką, drugi, że chłopcem, a potem znów na odwrót.
Transseksualizm nie polega wyłącznie na parametrach fizycznych, zmiany maja też charakter mentalny, psychiczny, uwarunkowany socjologicznie. Można doznać zmiany płci w trakcie życia. To jest jednak zagadnienie medyczne z zakresu którego nie jestem specjalistą.
Wyrok sądowy sankcjonuje zaburzenia mentalne?
Według WHO to nie zaburzenia mentalne, a jednostka chorobowa. Organizacje pozarządowe takie jak chociażby Fundacja Trans-Fuzja walczą jednak z uznawaniem transseksualizmu jako choroby i chcą aby był on traktowany jako stan wymagający pomocy medycznej, a nie jako choroba.
Tak, to wiele zmienia. I dlatego pozywamy mamę i tatę.
Przyznaję, że polskie prawo ma tutaj, moim zdaniem, wielką legislacyjną lukę. To bezsensowne, aby zmianę płci przeprowadzać pozywając kogoś. Powinno być prościej: wystarczy przedstawić sądowi odpowiednie dowody i dokonać tego w trybie nieprocesowym. Do tego niezbędna byłaby nowelizacja przepisów procedury cywilnej.
I raz tak, raz tak. Raz tak, raz tak
Powtórzę: w sądzie nie ma miejsca na dowolność. Liczą się argumenty poparte przekonywującymi dowodami. Inaczej Pani powództwo zostanie oddalone. Ale hipotetycznie rzecz biorąc to ma pani rację - nie ma formalnych przeszkód, aby zmieniać płeć wiele razy. Wszystko zależy od zmiany okoliczności natury medycznej.
Michał Grabiec - radca prawny z kancelarii Iuridicus Aleksandra Bogus i Justyna Król-Mura Spółka partnerska radców prawnych. Prowadzi blogoprawachpacjenta.com.pl, na którym zajmuje się także procedurą zmiany płci metrykalnej