Oskarżyciele, dmuchając na zimne, coraz częściej ubezpieczają się od odpowiedzialności cywilnej. Są jednak wątpliwości, czy to konieczne.
Do umowy generalnej zawartej przez Związek Zawodowy Prokuratorów i Pracowników Prokuratury z Ergo Hestią przystąpiło już 150 osób. Ale to nie wszystko. Wielu śledczych ubezpiecza się poza związkiem, na własną rękę.
Obecnie mamy ok. 250 aktywnych umów. Trwają rozmowy z innymi osobami, ale nie zdecydowały się jeszcze na wykupienie polisy – potwierdza Weronika Chmielewska, broker ubezpieczeniowy z PWS Konstanta.
Jak informuje, broker oferuje produkt Allianz.
Polisy OC w ramach umowy zawartej przez związek obejmują nie tylko regresy pracodawcy wobec prokuratorów, lecz także obsługę prawną w sytuacji gdyby śledczy został pozwany przez inne osoby, np. strony procesowe o naruszenie dóbr osobistych.
Niejasne przepisy
Ci, którzy się ubezpieczają, mówią, że robią to na wszelki wypadek. Bo przepisy są na tyle niejasne, że trudno przewidzieć, co może spotkać prokuratora w związku z wykonywaniem obowiązków.
Ubezpieczam się. I znam wielu, którzy się na to decydują – przyznaje Aleksandra Kuderemska-Urgacz, prokurator Prokuratury Rejonowej w Bytomiu.
Dlaczego?
Zarówno kodeks pracy, jak i kodeks postępowania karnego przewidują możliwość dochodzenia regresów, czyli pociągnięcia prokuratora przez pracodawcę do odpowiedzialności finansowej za popełnione błędy. Przepisy są jednak na tyle nieostre, że nie możemy przewidzieć, w którym kierunku mogłaby zmierzać praktyka, np. orzecznictwo sądów – tłumaczy.
Jak mówi, regres na podstawie art. 557 par. 1 k.p.k. może dotyczyć wszystkich osób – nie tylko prokuratorów (także np. policjantów, sędziów, biegłych, świadków) – które swoim bezprawnym działaniem spowodowały niesłuszne skazanie, zastosowanie środka zabezpieczającego, niewątpliwie niesłuszne tymczasowe aresztowanie lub zatrzymanie.
Problematyczna jest jednak interpretacja pojęcia bezprawne działanie w tym kontekście – wskazuje Aleksandra Kuderemska-Urgacz.
Zwolennikiem ubezpieczania się jest też prokurator Marcin Felsztyński, koordynator ZZP i PP RP ds. ubezpieczeń. Na własnej skórze miał okazję doświadczyć problemów ze strony uczestnika postępowania. Jak mówi, zdarza się, że prokuratorzy zostają wówczas bez wsparcia.
Prokurator okręgowy uznał, że pozew to mój problem. Szczęśliwie sąd oddalił powództwo, uznając, że nie ma po mojej stronie legitymacji procesowej biernej (możliwości bycia pozwanym – red.). Wyrok został utrzymany w mocy przez sąd apelacyjny. Ale kosztowało mnie to wiele – opowiada prokurator Felsztyński.
Jak wylicza, w zależności od wariantu suma ubezpieczenia wynosi 40 tys. zł, 50 tys. zł albo 60 tys. zł plus 100 tys. zł na obsługę prawną. Wysokość składki to od 360 zł do 450 zł rocznie.
Nieskuteczne regresy
Prokuratorzy, którzy się nie ubezpieczają, przekonują, że nie ma to głębszego sensu.
Przepisy nie pozwalają na skuteczne egzekwowanie od prokuratorów regresów. Nie było też dotąd przypadku likwidacji szkody z takiej polisy – wyjaśnia nam jeden z nich.
Z samych stanowisk prokuratora generalnego wynika, że na gruncie obowiązujących przepisów brak jest podstaw do kierowania roszczeń regresowych względem prokuratorów – potwierdza Jacek Skała, szef Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.
Dlatego Andrzej Seremet tak usilnie zabiega o to, by te normatywne przeszkody wyeliminować. Od kilku lat obserwujemy w gremiach kierowniczych prokuratury dążenie do wprowadzenia regulacji, które posłużą ściganiu prokuratorów. Na szczęście nawet politycy nie patrzą na nie przychylnym okiem – wskazuje Skała.
Ma na myśli pismo PG z marca tego roku skierowane do ministra sprawiedliwości. Andrzej Seremet przypomniał o konieczności zmiany art. 557 kodeksu postępowania karnego, który daje podstawę do egzekwowania odszkodowań od prokuratorów i sędziów winnych błędów. I wytykał dysfunkcjonalność dzisiejszych rozwiązań.
Nadużyciem i nieporozumieniem jest twierdzenie, że prokurator generalny jest zwolennikiem postępowań regresowych w stosunku do prokuratorów. Autorzy takiej nieprawdziwej tezy, z sobie wiadomych powodów, eskalują jedynie obawy środowiska związane z odpowiedzialnością majątkową za wynik sprawy – przekonuje Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy PG.
Przypomina, że Andrzej Seremet zdecydowanie negatywnie zaopiniował projekt PSL proponujący odpowiedzialność prokuratorów za oczywiście niesłuszne zarzuty i bezpodstawne akty oskarżenia.
Tłumaczy, że jeśli prokurator wnosi akt oskarżenia na podstawie zgromadzonego i ocenionego zgodnie z prawem materiału dowodowego, nie może ponosić odpowiedzialności za jego odmienną ocenę ze strony sądu, skutkującą ewentualnym uniewinnieniem.
Prokurator generalny zwracał uwagę, że nie możemy wprowadzać mechanizmu w postaci automatycznej odpowiedzialności prokuratora w przypadku wydania przez sąd wyroku uniewinniającego. Takie rozwiązanie paraliżowałoby prokuratorów – wskazuje Martyniuk.
Jak mówi, jeśli chodzi o odpowiedzialność majątkową, to taki mechanizm musiałby być przejrzyście skonstruowany i uwzględniać rozwiązania asekuracyjne w postaci ubezpieczeń opłacanych przez państwo.
To z budżetu Prokuratury Generalnej powinny zostać przeznaczone środki na ewentualne obowiązkowe ubezpieczenia – proponuje Jacek Skała.