Sądy z okręgu słupskiego, gdańskiego oraz koszalińskiego są najsurowsze w Polsce. Z kolei najlepiej dać się złapać na przestępstwie w okręgu kaliskim, łomżyńskim i kieleckim
/>
To, na jaką karę zostanie skazany przestępca, w dużej mierze zależy od tego, gdzie popełnił czyn zabroniony. Dla przykładu – jeżeli jechał na podwójnym gazie w Kielcach, to najprawdopodobniej dostanie tylko karę grzywny. Pech, jeżeli działo się to Bielsku-Białej. Sądy z tego okręgu najczęściej bowiem orzekają wobec sprawców takich czynów karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania.
Presja statystyk
Takie wnioski płyną z opracowania Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. Zostało ono przygotowane na potrzeby Ministerstwa Sprawiedliwości i ma być dowodem na to, że w Polsce potrzebna jest zmiana kodeksu karnego.
– Dokładna analiza praktyki orzeczniczej sądów karnych pozwala stwierdzić, że konsekwencje dotychczas stosowanych konstrukcji legislacyjnych są bardzo poważne. Przyjęto metodę tworzenia szerokiego katalogu instrumentów dla działalności orzeczniczej sądu, pozostawiając temu ostatniemu rozległe pole decyzyjne. Uważa się to powszechnie za gwarancję niezawisłości sędziowskiej w orzecznictwie sądów karnych – tłumaczy Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości.
Jego zdaniem wykształcona na tym gruncie kultura orzecznicza doprowadziła do radykalnych rozbieżności w określaniu konsekwencji niemal identycznych czynów.
– Oznacza to naruszenie zasady równości, strukturalnie wpisane w obecny model funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych – twierdzi wiceminister Królikowski.
Jednak zdaniem sędziów z suchych danych statystycznych nie można wyciągać tak daleko idących wniosków.
– Na to, że jedne sądy orzekają bardziej surowo, a inne łagodniej, wpływa bowiem bardzo wiele czynników. Dla przykładu – jeżeli na danym terenie mamy do czynienia z plagą pijanych kierowców, to oczywiste jest, że sądy będą wobec nich orzekały wyższe kary, niż tam, gdzie takie zjawisko niemal w ogóle nie występuje. A to dlatego, że sąd, wymierzając karę, bierze pod uwagę np. także prewencję ogólną. Chodzi o to, żeby wymierzane kary były również ostrzeżeniem dla innych potencjalnych sprawców – mówi Marek Celej, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie.
Dlatego też, jego zdaniem, nie można na siłę dążyć do uśredniania kar.
– Ja, orzekając, nigdy nie oglądałem się na dane statystyczne. Dla mnie jako sędziego najważniejsze jest bowiem to, czy kara spełni swoją funkcję wobec skazanego oraz społeczeństwa, a nie to, czy wpisze się w oczekiwany przez resort trend – mówi Marek Celej.
Preferencje ustawodawcy
Resort jednak chce – poprzez zmiany legislacyjne – doprowadzić do zmian w strukturze orzekanych kar. Dlatego wczoraj wiceminister Królikowski przedstawił w Sejmie projekt zmian w kodeksie karnym.
– Projekt jest kompleksowy i stanowi pierwszą od uchwalenia kodeksu karnego z 1997 r. całościową reformę, wyrażającą m.in. inne preferencje ustawodawcy w zakresie polityki karnej – mówi Michał Królikowski.
Tak naprawdę resort nie ma możliwości wpływać na sędziów i wymuszać na nich zmianę filozofii karania w inny sposób niż poprzez zmiany w prawie.
– Dawno już minęły – i bardzo dobrze – czasy, kiedy to smutni panowie z resortu sprawiedliwości przyjeżdżali do sądu i mówili, że za mało jest orzekanych kar ograniczenia wolności i że trzeba to zmienić, aby im się statystyki zgadzały – zauważa Marek Celej.
Nie oznacza to jednak, że jest zachwycony kolejną próbą nowelizowania k.k.
– Zbyt częste zmiany legislacyjne psują prawo. A prawda jest taka, że każda ekipa rządząca w resorcie sprawiedliwości przychodzi z własną wizją prawa karnego, nierzadko diametralnie różniącą się od poprzedniej – zauważa sędzia Celej.
Zawieszać, co się da
Duża część zaproponowanych przez resort zmian ma na celu odwrócenie obecnej tendencji do nadużywania kary pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania. Resort chce również skłonić sądy do częstszego orzekania kar wolnościowych, czyli ograniczenia wolności i grzywny.
Proponuje się więc m.in. zmianę art. 69 par. 1 k.k., który stanowi, kiedy sąd może orzec karę pozbawienia wolności w zawieszeniu. Obecnie może to zrobić, gdy wyrok nie przekracza dwóch lat, a orzeczenie zawiasów będzie wystarczające dla osiągnięcia wobec sprawcy celów kary, w szczególności zapobieżenia powrotowi do przestępstwa. Resort proponuje, aby przepis ten został rozbudowany o nową przesłankę: sąd nie będzie mógł zawiesić kary więzienia, jeżeli sprawca w czasie popełnienia czynu miał już orzeczoną karę pozbawienia wolności.
– Sądy sięgają zbyt często po karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania, nie obudowując jej dodatkowo środkami karnymi, obowiązkami probacyjnymi lub grzywną. To powoduje, że w odbiorze społecznym pojawia się wrażenie bezkarności – tłumaczy Michał Królikowski.
Maciej Strączyński, prezes SSP „Iustitia”, zwraca jednak uwagę, że winę za porażkę systemu zawieszeń ponosi ustawodawca.
– Od 1998 roku art. 58 par. 1 kodeksu karnego nakazuje sądom unikać za wszelką cenę bezwzględnej kary pozbawienia wolności. Nauczono więc sędziów, by zawieszali, co się da – zwraca uwagę sędzia.
Eksperci chwalą więc propozycję.
– Zmiana idzie w dobrym kierunku. Dla przestępcy bowiem nie jest ważne zagrożenie karą, ale jej nieuchronność. Tymczasem jeżeli sąd skazuje na pozbawienie wolności w zawieszeniu, to kara staje się dla niego fikcją – tłumaczy dr Marcin Warchoł, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Drugim ważnym celem nowelizacji ma być odwrócenie obecnej struktury kar na rzecz wolnościowych. Resort proponuje więc m.in. poszerzenie możliwości orzekania kar alternatywnych w stosunku do kary pozbawienia wolności czy zwiększenie elastyczności ograniczenia wolności oraz zwiększenie skuteczności grzywien.
Etap legislacyjny
I czytanie w Sejmie