Pełnomocniczka rządu do spraw równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz mówi, że niesłuszne są zarzuty, iż konwencja podważa wartość rodziny lub upatruje w religii przyczynę przemocy wobec kobiet. W jej ocenie, żaden z zarzutów podnoszonych w tej dyskusji nie znajduje odzwierciedlenia w treści konwencji. Konwencja nie podważa tradycji ani kultury.
"Mówi natomiast, że nie można usprawiedliwiać przemocy poprzez obyczaj, kulturę historię czy religię. Mówi też, że przemoc jest zła, i tak samo ocenia to dominująca w Polsce religia katolicka" - powiedziała pełnomocniczka rządu do spraw równego traktowania.
Jak zaznacza Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, konwencja chroni nie tylko kobiety, ale też wszystkich, którzy mogą ucierpieć z powodu przemocy domowej, czyli także mężczyzn, dzieci, osoby starsze czy niepełnosprawne.
"Chodzi tylko o odpowiednie rozłożenie akcentów, bo przemoc wobec kobiet jest powszechna na całym świecie; została przez ONZ uznana za epidemię światową, pojawia się jako konsekwencja i wyraz dyskryminacji wobec kobiet. Jako osoby uznawane za słabsze, gorsze i bardziej bezwolne, częściej są ofiarami przemocy" - mówiła Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.
Pełnomocniczka rządu zaznacza, że Polska ma przed sobą kilka zadań legislacyjnych w tej kwestii, na przykład uznanie kategorii przemocy ekonomicznej, obok fizycznej psychicznej i seksualnej, które są w naszym prawie wyróżniane. Konwencja zobowiązuje także do wprowadzenia całodobowej infolinii dla pokrzywdzonych przemocą, zapewnienia im miejsc w schroniskach oraz odpowiedniej pomocy.
Konwencję Rady Europy ratyfikowało już 11 z 33 państw, które ją podpisały. To uprawni ją do wejścia w życie w Radzie Europy już w sierpniu tego roku. Polska stanie się stroną konwencji, gdy ją ratyfikuje, a do tego potrzebna jest decyzja Sejmu i podpis prezydenta.