Projekt zmian wokół narastającego sporu w koalicji wniósł do Sejmu prezydent. Teraz sąd ma być powoływany dla obszaru gmin zamieszkanych przez 50 tysięcy osób, gdzie rocznie wpływa minimum 5 tysięcy spraw.
Spór o małe sądy trwał półtora roku. Przeciwko reformie Gowina opowiedziała się cała sejmowa opozycja oraz koalicyjny PSL, który poparł obywatelski projekt ustawy o okręgach sądowych. Jego celem miało być przywrócenie stanu sprzed reformy, ale pod koniec czerwca zeszłego roku zawetował ją prezydent Bronisław Komorowski i jednocześnie skierował do Sejmu własny projekt zmian w ustroju sądów powszechnych, który dziś pozwoli przywrócić 41 sądów.
Ludowcy uważają, że to sukces wszystkich obywateli, którzy protestowali przeciwko reformie Gowina, choć nie zamierzają składać broni. Już zapowiadają, że nie odpuszczą reszty sądów i będą namawiać parlamentarzystów a także prezydenta do pochylenia się nad przywróceniem pozostałych sądów.
Jak to było z reformą Gowina
Wraz z początkiem 2013, 79 najmniejszych sądów rejonowych zostało zniesionych i stało się wydziałami zamiejscowymi większych jednostek. Resort sprawiedliwości tłumaczył zmiany potrzebą równomiernego obciążenia sędziów pracą.
- Efekty tej reformy będą widoczne w perspektywie dwóch lat, natomiast cel postawiony mi przez premiera Tuska jest jasny - chodzi o skrócenie do 2015 roku o jedną trzecią średniego czasu oczekiwania na wyrok. Bez reorganizacji sądów to by się nie powiodło - mówił ówczesny minister sprawiedliwości, Jarosław Gowin.
Od początku jednak proponowane rozwiązanie wzbudzało liczne protesty, zarówno środowiska sędziowskiego, jak i polityków. PSL skierowało w tej sprawie wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. Zdaniem ludowców, tego typu reforma powinna być wprowadzona mocą ustawy, a nie rozporządzenia. W marcu 2013 Trybunał Konstytucyjny orzekł, że minister, wydając w tej sprawie rozporządzenie, nie naruszył przepisów ustawy zasadniczej.
W lipcu Sejm podtrzymał weto prezydenta w sprawie reorganizacji małych sądów. Bronisław Komorowski odmówił podpisania obywatelskiej ustawy znoszącej reformę Jarosława Gowina. Miała ona przywrócić 79 zamiejscowych wydziałów sądów rejonowych, zniesionych w wyniku reorganizacji dokonanej na początku roku na mocy rozporządzenia ministra sprawiedliwości.
Prezydent wetując ustawę, skierował do Sejmu własny projekt w tej sprawie. Posłowie zdecydowali, że rozpatrzy go komisja sprawiedliwości i praw człowieka. Komorowski zaproponował nowy sposób powoływania i znoszenia sądów rejonowych. Miała o tym decydować liczba mieszkańców - co najmniej 60 tysięcy w okręgu działania sądu - i liczbę spraw, które w danych sądach rejonowych są rozpatrywane - co najmniej 7 tysięcy rocznie.
Reforma Gowina wprowadziła spore zamieszanie w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości. Z opinii Sądu Najwyższego wynikało, że tysiące orzeczeń mogły być nieważne. Część sędziów przeniesionych reformą sędziów wstrzymało się od orzekania. Powstał spór między SN a ministrem sprawiedliwości dotyczący przenoszenia sędziów.
W styczniu 2014 SN orzekł, iż przy wydawaniu decyzji o przeniesieniu sędziego na inne miejsce służbowe minister sprawiedliwości nie może być zastąpiony przez sekretarza lub podsekretarza stanu. Przesądził jednocześnie, że wykładnia dokonana w uchwale wiąże dopiero od chwili jej podjęcia. A to oznacza, że wszyscy sędziowie, którzy wcześniej zostali przeniesieni decyzjami podpisanymi przez wiceministrów, mają kompetencje do orzekania, a ich rozstrzygnięcia są ważne.
Ostatecznie, pod koniec stycznia Sejm uchwalił nowe zasady tworzenia i znoszenia sądów rejonowych. Podpisana dzisiaj przez prezydenta ustawa przewiduje, że sąd będzie tworzony dla jednej lub więcej gmin zamieszkałych przez 50 tysięcy osób, jeśli wpływać będzie do niego minimum 5 tysięcy spraw rocznie. Fakultatywnie istnieje też możliwość utworzenia sądu dla mniejszej liczby mieszkańców pod warunkiem, że liczba spraw wpływających przekroczy 5 tysięcy. Kryteria te w sumie spełnia 58 z 79 sądów zniesionych przez reformę Gowina.