Polski kodeks postępowania cywilnego przewiduje dwa sposoby doręczeń w postępowaniu cywilnym: właściwe i zastępcze.
Zasadą jest korzystanie z pierwszej możliwości – a więc doręczanie do rąk adresata. Jeżeli jednak „doręczający nie zastanie adresata w mieszkaniu”, ma prawo, zgodnie z art. 138 k.p.c., skorzystać z drugiej opcji i doręczyć pismo sądowe dorosłemu domownikowi, a gdyby go nie było – administracji domu, dozorcy lub sołtysowi.
Przesyłka dotarła
Gdyby oba sposoby zawiodły, zgodnie z art. 139 k.p.c. pismo przesłane za pośrednictwem operatora pocztowego w rozumieniu ustawy – Prawo pocztowe (Dz.U. z 2012 r. poz. 1529 z późn. zm.) należy złożyć w placówce pocztowej, umieszczając zawiadomienie o tym w drzwiach mieszkania adresata lub w jego skrzynce na listy. Na zawiadomieniu należy wskazać, gdzie i kiedy pismo pozostawiono i że należy je odebrać w terminie siedmiu dni. W przypadku bezskutecznego upływu tego terminu czynność zawiadomienia należy powtórzyć.
Problem jednak w tym, że żaden z przepisów procedury cywilnej nie mówi, jakie dla adresata będącego osobą fizyczną są skutki nieodebrania pisma podwójnie awizowanego w ten sposób. Mimo tego w praktyce uznaje się, że takie pismo zostało doręczone – zastosowanie ma bowiem fikcja doręczenia.
– Instytucja fikcyjnego doręczenia w procesie cywilnym oparta jest na zwyczaju, który nie jest źródłem prawa w Polsce i nie powinien być podstawą orzeczenia. Zatem korzystanie z tego rozwiązania było i jest tylko stosowanym zwyczajowo przez sądy rozwiązaniem. Mimo że nie znajduje ono podstawy prawnej w kodeksie postępowania cywilnego, jest przez sądy sankcjonowane – mówi Ewelina Milan, prawnik, wykładowca Uczelni Łazarskiego.
Dopóki pisma te doręczał zawsze operator publiczny, można było liczyć na rodzaj urzędowej rutyny po jego stronie. Kiedy jednak rynek doręczeń został uwolniony, problem podwójnego awizowania, na którym można budować fikcję doręczenia, przestaje być teoretyczny.
Zwłaszcza że sprawa wygląda inaczej w procedurze karnej, administracyjnej czy w ordynacji podatkowej, gdzie ustawodawca wprost uregulował fikcje doręczeń poprzez wskazanie konsekwencji jej zastosowania. – Dlatego, mimo zmiany operatora, doręczenia w tych postępowaniach nie budzą kontrowersji – dodaje Milan.
Stosować czy nie
Ekspertka podkreśla, że w jej opinii przyjęta w procesie cywilnym fikcja doręczenia sama w sobie jest narzędziem niebezpiecznym. Prowadzi bowiem do zbudowania mylnego obrazu podmiotów postępowania co do faktu skutecznego doręczenia przesyłki sądowej.
– Idąc dalej, przyjąć można, że fikcyjne doręczenie jest nieprawdą, na której sąd następnie opiera swoje orzeczenie. Dlatego ustawodawca słusznie przyjął, że doręczenie fikcyjne może pociągać za sobą nieważność postępowania lub być podstawą do złożenia skargi o jego wznowienie – wskazuje Milan.
Stąd też, w opinii prof. Marka Chmaja, konstytucjonalisty ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, sędziowie nie powinni automatycznie z tej instytucji korzystać. – Każda sprawa jest inna, stąd sądy powinny indywidualnie weryfikować, czy doszło do doręczenia, czy też nie – mówi.
Czy jednak te wątpliwości powinny prowadzić do rezygnacji ze stosowania wspomnianej instytucji? Część z prawników uważa, że tak, chociażby w przypadku pierwszych pism procesowych w sprawie. Niektórzy uważają jednak, że to przesada.
– Ograniczenie fikcji doręczenia, i to przy każdym doręczycielu tak, że wiążące będzie tylko fizyczne i faktyczne doręczenie korespondencji, może nieść z sobą negatywne skutki. Może bowiem prowadzić do przedłużenia postępowań, zatorów płatniczych oraz problemów z egzekucją – uważa Zbigniew Krüger, adwokat z kancelarii Krüger & Partnerzy Adwokaci. – W ekstremalnych przypadkach stworzony zostanie raj dla ludzi uchylających się od zapłaty należności. Dla uniknięcia konsekwencji wystarczy bowiem nieodebranie przesyłki. Jeżeli ograniczymy fikcję doręczenia, uczynimy to ze szkodą dla wymiaru sprawiedliwości – dodaje.
Jednak zdaniem Eweliny Milan, bez względu na to, kto doręcza przesyłki, fikcja doręczenia wymaga bezzwłocznego rozwiązania proceduralnego.
– Może warto skorzystać z doświadczeń innych krajów, które fikcji nie przewidują. W procesie wykazać należy, że dokumenty doręczyło się drugiej stronie – nawet osobiście. Gdy zaś sąd stwierdza, że dokument wysłał, to znaczy, że wysłał, a jeśli strona podniesie, że go nie otrzymała, sędzia może przewrócić termin do ustosunkowania się do ich treści – podpowiada ekspertka.
Ministerstwo Sprawiedliwości nie rozważa jednak zmian.
– Sposób doręczania pism uregulowany jest w przepisach rangi ustawowej i przy dokonywaniu doręczeń przesyłek sądowych każdorazowy operator pocztowy zobowiązany jest do stosowania przedmiotowych przepisów. Obecnie Ministerstwo Sprawiedliwości nie przewiduje zmiany przepisów regulujących zasady doręczania korespondencji sądowej w postępowaniu cywilnym i karnym – mówi Wioletta Olszewska z biura prasowego MS.
Wątpliwość co do skrupulatności listonosza dyskwalifikuje doręczenie
Łukasz Kurnicki sędzia
Stosowanie fikcji doręczenia jest powodem wielu problemów stron pokrzywdzonych tym, że odmówiono im możliwości obrony. Szczególnie drastyczne problemy wiążą się z praktyką pozostawiania w aktach ze skutkiem doręczenia pierwszych przesyłek w sprawie, ponieważ, w razie popełnienia przez sąd błędu, strona zostaje pozbawiona jakiejkolwiek możliwości obrony, a o sprawie dowiaduje się na etapie egzekucji.
Pozostawianie awizowanych przesyłek w aktach sprawy ze skutkiem doręczenia nie zostało wprowadzone żadnym przepisem ustawy. Przedmiotowa praktyka została wprowadzona poprzez orzecznictwo sądowe, opierające się na bardzo elastycznej wykładni celowościowej art. 139 par. 1 k.p.c.
Uzasadniając konieczność uznawania awizowanych przesyłek za doręczone wskazuje się, zarówno w orzecznictwie SN, jak i TK, na obowiązek skrupulatnego sprawdzania, czy dochowano wszelkich wymogów formalnych w postępowaniu doręczyciela oraz na to, że jakakolwiek nieprawidłowość czy wątpliwość w tym zakresie dyskwalifikuje doręczenie. Co jednak ma zrobić sąd, gdy ma wątpliwości co do kwalifikacji doręczyciela w ogólności?
Gdy ukształtowała się omawiana praktyka, sądy korzystały z usług urzędów pocztowych, a sporządzane przez nie zwrotne potwierdzenia odbioru i adnotacje o awizowaniu były rozpatrywane w kategoriach dokumentów urzędowych. Niemniej nawet działania poczty nie były bez zarzutu. Obecnie mamy do czynienia z odmienną sytuacją. Sposób działania prywatnego operatora oraz fakt, że brakuje mu doświadczenia, uzasadnia wątpliwość, czy jest dopuszczalne stosowanie fikcji doręczenia w odniesieniu do przesyłek awizowanych.