Ani prawo o ustroju sądów powszechnych, ani konstytucja nie zabraniają takiego sposobu uprawiania zawodu, w ramach którego sędzia broni swoich rozstrzygnięć nie tylko w pisemnym uzasadnieniu - podkreśla sędzia Artur Rycak.
Ani prawo o ustroju sądów powszechnych, ani konstytucja nie zabraniają takiego sposobu uprawiania zawodu, w ramach którego sędzia broni swoich rozstrzygnięć nie tylko w pisemnym uzasadnieniu - podkreśla sędzia Artur Rycak.
Paulina Mierzejewska: Zgodnie z art. 328 par. 2 k.p.c. uzasadnienie wyroku powinno zawierać wskazanie podstawy faktycznej rozstrzygnięcia, a mianowicie: ustalenie faktów, które sąd uznał za udowodnione, dowodów, na których się oparł, oraz przyczyn, dla których innym dowodom odmówił wiarygodności i mocy dowodowej, a także wyjaśnienie podstawy prawnej wyroku z przytoczeniem przepisów prawa. Tyle w teorii. A w praktyce?
Artur Rycak, sędzia Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy: W praktyce inaczej jednak wygląda uzasadnienie pisemne, a inaczej ustne. Kodeks postępowania cywilnego rozróżnia zresztą uzasadnienie ustne, które następuje po ogłoszeniu orzeczenia, od uzasadnienia pisemnego. Artykuł 326 par. 3 stanowi, że po ogłoszeniu sentencji orzeczenia przewodniczący składu lub sędzia sprawozdawca podaje ustnie zasadnicze powody rozstrzygnięcia. Ustawodawca zakłada więc, że uzasadnienie orzeczenia następujące po jego ogłoszeniu nie jest w istocie uzasadnieniem w rozumieniu art. 328 k.p.c. Uzasadnienie ustne wygląda inaczej w przypadku prostych spraw, a inaczej w przypadku spraw złożonych, wielowątkowych, kiedy na akta składa się kilka czy kilkanaście tomów materiału dowodowego. W takich właśnie sprawach złożonych prawie niemożliwie jest wymienienie w uzasadnieniu każdego pojedynczego dowodu, dlatego ustne motywy rozstrzygnięcia nie są obecnie równoważne uzasadnieniu orzeczenia. Są np. sprawy, w których sędzia przesłuchuje kilkudziesięciu czy kilkuset świadków, a do akt złożono kilkaset czy kilka tysięcy dokumentów. Uzasadniając wyrok w takiej sprawie, sędzia musi z natury rzeczy posługiwać się skrótami. Przykładowo może posługiwać się sformułowaniami, że zeznania danej grupy świadków sąd uznał za niewiarygodne. Gdyby chciał omówić w trakcie ustnego uzasadnienia orzeczenia każdy pojedynczy dowód, to w przypadku spraw trudnych ogłaszanie wyroku mogłoby trwać nawet kilkanaście godzin. Inaczej jest, jeżeli chodzi o uzasadnienie właściwe, to jest pisemne, w którym sędzia sprawozdawca, zgodnie z art. 328 k.p.c., ma szansę szczegółowo odnieść się do wszystkich faktów, które ustalił sąd, oraz do dowodów, które sąd uznał za wiarygodne, a które nie. Takie uzasadnienie pisemne w sprawach wielowątkowych i skomplikowanych może liczyć nawet 100 stron maszynopisu.
PM: Jednak przepis nie wprowadza rozróżniania na uzasadnienie ustne i pisemne.
AR: Nie do końca. Artykuł 326 k.p.c. nie posługuje się właściwie słowem uzasadnienie, ale pojęciem „zasadniczych powodów rozstrzygnięcia”, które nie jest do końca jasne. W praktyce mówi się jednak, że sędzia uzasadnia orzeczenie po jego ogłoszeniu na posiedzeniu jawnym. Wydaje się, że przepis ten jest nieco archaiczny i powinien być znowelizowany, zwłaszcza gdybyśmy przyjęli koncepcję uzasadnienia ustnego jako właściwego, to jest takiego, które będzie jedynym uzasadnieniem orzeczenia. Tym bardziej że sędziowie mają być oceniani z tego, w jaki sposób uzasadniają ustnie swoje orzeczenia, bo sporządzanie ustnego orzeczenia będzie przedmiotem formalnej oceny sędziów dokonywanej przez sędziów wizytatorów. Zgodnie z art. 106a prawa o ustroju sądów powszechnych oceny sędziego dokonuje się między innymi z punktu widzenia sposobu formułowania wypowiedzi przy wydawaniu i uzasadnianiu orzeczeń.
PM: Co dokładnie będą oceniać sędziowie wizytatorzy, jeżeli chodzi o uzasadnianie orzeczeń?
AR: Oceniany moim zdaniem będzie język, jakim posługuje się sędzia podczas ogłaszania wyroku, w szczególności to, czy używa on zrozumiałego słownictwa. Ponadto sędziowie wizytatorzy będą zwracać uwagę na to, czy wypowiedź jest perswazyjna. Innymi słowy, czy sędzia potrafi przekonać do swojego orzeczenia. Trzeba jednak pamiętać, że zdarzają się sędziowie, którzy są świetnymi, wręcz wybitnymi prawnikami, ale niekoniecznie mają dar wypowiedzi. Wówczas taki sędzia, który sporządza bardzo dobre uzasadnienia pisemne, a gorzej wypada w słowie mówionym, będzie gorzej oceniony. Sytuację pogarsza to, że sędziowie nie byli i nie są szkoleni z tego, w jaki sposób konstruować ustną wypowiedź, często wielokrotnie złożoną, która może trwać nawet pół godziny. Sędziowie mają wiedzę, doświadczenie oraz swoją rutynę, ale niekoniecznie umiejętności retoryczne. W każdym razie obecnie, przy braku asesury, w toku przygotowania do wykonywania zawodu sędziego, brak jest możliwości zweryfikowania, czy kandydat na sędziego ma umiejętności zrozumiałej i dobrej pod względem prawniczym wypowiedzi. Z tego powodu powinno się zapewnić sędziom możliwość odbywania szkoleń w tym zakresie. Skoro sędziowie mają być oceniani ze sposobu, w jaki ustnie uzasadniają wyroki, to powinny w pierwszej kolejności zostać zbudowane standardy w tym zakresie, bo takich standardów obecnie nie ma.
PM: Jaki powinien być zatem język, którym posługuje się sędzia, uzasadniając orzeczenie?
AR:Moim zdaniem język ustnego uzasadniania powinien być dopasowany do odbiorcy wyroku. Jeżeli na sali sądowej są pełnomocnicy, wówczas język sędziego powinien być jak najbardziej profesjonalny. Taki pełnomocnik zwraca uwagę na tok rozumowania sędziego oraz na to, które dowody zostały uznane za wiarygodne. Jednak apelację pełnomocnicy sporządzają w oparciu o uzasadnienie pisemne. Z tego powodu uzasadnienie pisemne powinno być sporządzone bezdyskusyjnie językiem profesjonalnym. Natomiast, jeżeli na sali są strony bez swoich profesjonalnych pełnomocników, to język, którym posługuje się sędzia podczas ogłaszania wyroku, powinien się zmienić, powinien być prostszy i bardziej zrozumiały. Często strona musi dokładnie zrozumieć, czy wygrała, czy przegrała. Nie można bowiem od ludzi niezwiązanych z prawem wymagać, by znali pojęcia stricte prawne i prawnicze, takie jak odrzucenia pozwu, oddalenie powództwa czy umorzenie postępowania.
PM: Czy uzasadnienie powinno mieć element dydaktyczny?
AR: Moim zdaniem element dydaktyczny może występować, o ile ma on ścisły związek z treścią orzeczenia. Jeżeli sprawa dotyczy spraw rodzinnych, np. władzy rodzicielskiej, to siłą rzeczy sędzia będzie w takich sprawach zobowiązany do swego rodzaju pouczania strony, jak ma sprawować tę władzę, a także ocenić, w jaki sposób władza ta była dotychczas wykonywana. Można odnieść mylne wrażenie, że w takich wypadkach sędzia poucza stronę. Jednak w rzeczywistości tłumaczy on przepisy kodeksu rodzinnego. Inaczej jest w przypadku spraw cywilnych i gospodarczych, gdzie rolą sądu nie jest dydaktyka.
PM: Czy zatem język uzasadniania może być wzbogacony o barwne porównania, np. do stalinowskich metod?
AR: Oczywiście. Sędzia to nie jest matematyk, który wykonuje działania i wychodzi mu wynik w postaci orzeczenia. Sędzia jest żywą osobą, która również przeżywa emocje. W sytuacji kiedy sędzia widzi, że w danej sprawie organy państwa w ewidentny sposób łamały prawa człowieka, ma prawo to powiedzieć i żaden polityk nie ma prawa go za to krytykować. Krytykować można wyrok, a nie osobę sędziego ad personam. Niestety obecny system, a w zasadzie sędziowie wykonujący w sądownictwie różne funkcje administracyjne, nie promują odwagi w zawodzie sędziego. A kto jak kto, ale sędzia powinien być odważny.
PM: Co pan ma na myśli, mówiąc, że sędzia powinien być odważny?
AR: Obecnie w sądownictwie można chyba wyróżnić dwa modele wykonywania zawodu. Pierwszy polega na tym, że sędzia ma być urzędnikiem podobnym do cesarza bizantyjskiego, który wysłuchuje tego, co mają do powiedzenia strony, nic nie mówi, a na koniec wydaje wyrok, zasądza i skazuje. W tej koncepcji sędzia chowa się zawsze za sądem, a osobą mającą kontakt ze światem zewnętrznym jest jedynie rzecznik prasowy sądu lub prezes. Dla wielu osób nie do pomyślenia jest, ażeby sędzia sam mógł bronić swojego orzeczenia, na przykład w mediach. To jest w mojej ocenie staroświecki sposób widzenia sądów i sędziów, właściwy dla kultury i cywilizacji wschodniej. Prowadzi to do sytuacji, że w mediach sędziowie są nieobecni, a zatem sądów i sędziów nie ma kto tłumaczyć, nie ma kto, mówiąc w największym skrócie, bronić. Tymczasem ani prawo o ustroju sądów powszechnych, ani konstytucja nie zabraniają takiego sposobu uprawiania zawodu sędziego, który, mówiąc w uproszczeniu, nie chowa się w sądzie za sędziowskim stołem i może na przykład wejść w polemikę z politykami, mediami czy innymi prawnikami. Autorytet sądownictwa nie może być przecież zbudowany przez sędziów w typie urzędników, ale przez sędziów mądrych i odważnych, broniących swoich racji nie tylko w pisemnym uzasadnieniu orzeczenia, którego treści nikt poza stronami nie zna. Według drugiego modelu sędzia jest po prostu prawnikiem, który ma profesjonalnie i sprawnie wykonywać swoje obowiązki służbowe, bez nadęcia właściwego średniowiecznym władcom, w tym prowadzić proces, wydać orzeczenie, uzasadnić je itd. W mojej ocenie uprawianie zawodu sędziego według pierwszego modelu, nazwijmy go bizantyjskim, nie jest we współczesnym świecie możliwe.
PM: Elementem oceny sędziego ma być to, czy jego wypowiedź była perswazyjna. Jak przekonać stronę do wyroku?
AR: Nie ma prostej recepty na to, jak przekonać stronę, która przegrała, do rozstrzygnięcia. Czasami celu tego nie da się osiągnąć w szczególności wówczas, gdy strona już zawczasu deklaruje, że jeżeli przegra, to złoży apelację. Często strona nie zgadza się z tym, że takie jest prawo czy też, że nie przekonała sądu do swoich racji. Takiej osoby nie przekona nawet najlepsze uzasadnienie.
PM: Środowisko sędziowskie podnosi, że konieczność pisemnego sporządzania wyroków w każdej sprawie jest czynnikiem, który wpływa na wydłużanie się czasu postępowań w polskich sądach.
AR: Nie da się zaprzeczyć, że uzasadnienie orzeczenia to jedna z najbardziej czasochłonnych czynności sędziego, jednak właśnie w pisemnym uzasadnieniu możliwe jest szczegółowe wyłożenie racji stojących za wydanym orzeczeniem. Obecnie w Ministerstwie Sprawiedliwości rozważane są propozycje dotyczące wprowadzenia przepisów pozwalających sędziom odstąpić od sporządzania pisemnego uzasadnienia w sprawach prostych, o ile uzasadnienie ustne będzie spełniało standardy uzasadnienia pisemnego. Pomysł ten został bardzo dobrze przyjęty przez środowisko sędziowskie. Mówiąc w skrócie uzasadnienie ustne po ogłoszeniu sentencji orzeczenia miałoby zastępować uzasadnienie pisemne, a zatem sędzia nie miałby obowiązku sporządzenia uzasadnienia pisemnego. Wydaje się, że taki system może funkcjonować jednak tylko wtedy, gdy każdy sąd wyposażony będzie w system nagrywający, w przeciwnym razie nie będzie możliwe odtworzenie ustnego uzasadnienia, które wygłosił sędzia sprawozdawca. Strona czy pełnomocnik nie miałyby wówczas możliwości zapoznania się z uzasadnieniem. Trzeba więc jeszcze trochę poczekać, aż wszystkie sądy wyposażone będą w sprzęt nagrywający rozprawy.
PM: Jednak jak będzie zdefiniowana sprawa prosta?
AR: Zakładając, że takie przepisy wejdą w życie, trzeba jasno powiedzieć, że to, czy dane orzeczenie wymaga sporządzenia uzasadnienia pisemnego, czy też nie, powinno być pozostawione do decyzji sędziów. Nie powinno wprowadzać się żadnych legalnych definicji w tym zakresie. Z całą pewnością to, czy sprawa jest prosta, czy też nie, nie powinno być uzależnione od kryterium, jakim jest wartość przedmiotu sporu, ani też od rodzaju sprawy. Są bowiem bardzo proste zabójstwa, kiedy dowody są ewidentne i bardzo skomplikowane wykroczenia.
PM: Jeżeli nie byłoby możliwości wnioskowania o uzasadnienie pisemne, w takim razie w jaki sposób strona miałaby sporządzić apelację?
AR: Strona mogłaby sporządzić apelację w oparciu o uzasadnienie ustne, które spełniałoby standardy uzasadnienia pisemnego. Po ogłoszeniu wyroku stronie lub jej pełnomocnikowi przysługiwałoby prawo do wystąpienia z wnioskiem o dostarczenie nagrania ogłoszonej sentencji orzeczenia i jego uzasadnienia, tak jak teraz stronie przysługuje prawo do wystąpienia z wnioskiem o sporządzenie i doręczenie pisemnego uzasadnienia.
PM: W jaki sposób byłby zatem liczony termin na sporządzenie apelacji?
AR: Myślę, że musiałoby być podobnie jak obecnie. Jeżeli strona na przykład w sprawie cywilnej wystąpi w terminie 7 dni od dnia ogłoszenia orzeczenia o doręczenie nagrania ogłoszenia sentencji orzeczenia wraz z uzasadnieniem, termin do wniesienia apelacji byłby liczony od dnia doręczenia tego zapisu. Jeżeli strona nie wystąpiłaby o doręczenie zapisu, termin ten wynosiłby 3 tygodnie od dnia ogłoszenia orzeczenia.
PM: Jeżeli termin na wniesienie apelacji biegłby od momentu ogłoszenia wyroku, strona miałaby tylko 14 dni na sporządzenie apelacji. W praktyce jeżeli na etapie I instancji działała bez pełnomocnika, miałaby tylko dwa tygodnie na znalezienie go. Ponadto pełnomocnik musiałby sporządzić apelację tylko na podstawie tego, co przekazała mu strona, która przecież mogła nie zrozumieć uzasadniana.
AR: Obecnie sytuacja jest podobna, to znaczy, jeżeli strona nie wniosła o pisemne uzasadnienie orzeczenia, a w procesie nie miała prawnika, musi przekazać mu sama te zasadnicze motywy rozstrzygnięcia, które sędzia wygłosił po ogłoszeniu sentencji. O ile ustne uzasadnienie miałoby mieć walor właściwego uzasadnienia, to jedynie w sytuacji, gdy zostało nagrane. Wówczas pełnomocnik będzie miał możliwość zapoznania się z nim, podobnie jak obecnie z uzasadnieniem pisemnym.
Rozmawiała Paulina Mierzejewska
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama