Umowa z pracodawcą może nie wskazywać, że pracownik nadzoruje transport w firmie. Jednak to on poniesie konsekwencje, jeśli faktycznie wykonuje czynności związane z przewozem.
Kto w myśl ustawy o transporcie drogowym jest zarządzającym transportem / Dziennik Gazeta Prawna
Zgodnie z ustawą o transporcie drogowym za wszelkie nieprawidłowości związane ze stosowaniem urządzeń rejestrujących samoczynnie prędkość jazdy, czas jazdy i odpoczynku oraz aktywności kierowcy odpowiada nie tylko sam kierowca, lecz także przedsiębiorca. Pierwszemu grozi mandat, zaś na drugiego można nałożyć karę administracyjną. Odpowiedzialność ciąży albo na osobie zarządzającej firmą, albo na osobie zarządzającej transportem. Administracyjny charakter odpowiedzialności oznacza, że nie jest on oparty na zasadzie winy i co do zasady wystarczające jest stwierdzenie naruszenia.
Co istotne, jak pokazał niedawny wyrok Sądu Okręgowego w Ostrołęce, nie ma tutaj znaczenia, kto formalnie pełni taką funkcję.

Stanowisko nie wynika z umowy

Sąd Rejonowy w Przasnyszu nałożył grzywnę na jednego z pracowników firmy zajmującej się handlem mrożonkami za to, że dopuścił do naruszenia przepisów o stosowaniu urządzeń rejestrujących samoczynnie prędkość jazdy, czas jazdy i odpoczynku oraz aktywności kierowcy. Naruszył tym samym przepisy art. 92 ust. 3 i 4 ustawy o transporcie drogowym (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1414 ze zm.).
Pracownik wniósł apelację, podnosząc, że nie był on w firmie osobą zarządzającą transportem. Kluczową kwestią dla rozstrzygnięcia przez sąd II instancji pozostawało więc ustalenie, czy w istocie obwiniony był w przedsiębiorstwie osobą odpowiedzialną za transport – w myśl ustawy o transporcie drogowym.
– Jakkolwiek zgodzić można się ze skarżącym, iż pomiędzy pracodawcą a obwinionym nie została zawarta umowa dotycząca tego, że to on będzie osobą zarządzającą transportem, o tyle okoliczność ta w ocenie sądu okręgowego nie wyłącza odpowiedzialności obwinionego – orzekł sąd w uzasadnieniu wyroku. Stwierdził, że zarówno z rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1071/2009 ustanawiającego wspólne zasady dotyczące warunków wykonywania zawodu przewoźnika drogowego, jak i art. 92 ust. 3 ustawy o transporcie drogowym wynika, że odpowiedzialności podlega, oprócz przedsiębiorcy oraz zarządzającego transportem, także każda inna osoba wykonująca czynności związane z przewozem drogowym.
– Faktyczną pieczę i nadzór nad kierowcami w zakresie ich pracy, jako kierownik techniczny, sprawował właśnie obwiniony. On miał rozliczać czas ich pracy, odbierać tarcze tacho, a zatem był właśnie tą inną osobą wykonującą czynności związane z przewozem drogowym – argumentował sąd.
Zgodnie z ustawą o transporcie drogowym osoba zarządzająca transportem odpowiada też np. za dopuszczenie do wykonywania przewozów kierowcy, który nie ukończył wymaganego szkolenia, nie posiada wymaganego orzeczenia lekarskiego lub psychologicznego o braku przeciwwskazań zdrowotnych do wykonywania pracy na stanowisku kierowcy. Odpowiada też za naruszenia przez kierowców przepisów o czasie prowadzenia pojazdu, obowiązkowych przerwach i odpoczynku czy stosowania tachografów.

Ważne, kto wykonuje obowiązki

Jak podkreśla Iwona Szwed z biura prawnego Arena 561, taka sama zasada obowiązuje, gdy w danym przedsiębiorstwie jest ktoś zatrudniony na stanowisku zarządzającego transportem.
– Generalna zasada jest taka, że odpowiada osoba, która faktycznie te obowiązki wykonuje. Wówczas na etapie postępowania przedsądowego przedsiębiorca powinien wskazać osobę, która pełni nadzór nad transportem – wyjaśnia prawniczka.
– Czasem z uwagi na podział obowiązków w danej firmie odpowiedzialnym za naruszenia nie jest menedżer transportu, ale np. spedytor – dodaje.

Podobnie uważa Paweł Judek z kancelarii Działyński i Judek. - Większe podstawy widziałbym do ukarania faktycznego zarządzającego niż nominalnego. Na dobrą sprawę jednak art. 92 ust. 3 u.t.d. interpretowany w odpowiedni sposób mógłby stanowić podstawę do ukarania obu – podkreśla radca prawny.