Uczestnikom, którzy nie mają pełnomocnika, powinno się w procesie pomagać

Helsińska Fundacja Praw Człowieka ma poważne zastrzeżenia do nowelizacji ustawy – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (Dz.U. z 2002 r. nr 153, poz. 1270 z późn. zm. – dalej p.p.s.a.), nad którą właśnie trwają prace w Sejmie. W tej sprawie złożyła oficjalny list do przewodniczącej podkomisji sejmowej. Zarzuty dotyczą m.in. ograniczenia zasady udzielania przez sąd pomocy stronom postępowania. Fundacja ma też wątpliwości co do użytego w projekcie języka prawniczego, czy propozycji przejęcia przez referendarzy spraw z zakresu prawa pomocy.

Bez pomocy

Dotychczasowe regulacje wskazują, że sąd powinien udzielać pomocy stronom, które w procesie nie są reprezentowane przez obrońcę. Prezydencki projekt przewiduje, że organ mógłby zdecydować o rezygnacji z informowania takich uczestników postępowania o przysługujących im uprawnieniach. Fundacja uważa, że zmierza to do ograniczenia zasady udzielania przez sąd pomocy stronom. Może się zdarzyć, że jedna nie skorzysta z przysługujących jej uprawnień, bo nie będzie wiedziała, że je posiada. Dotyczy to np. sposobu odwołania od decyzji, czy dotrzymania terminu.

– Zmiana art. 6 p.p.s.a. odciąża sąd od obowiązku każdorazowego informowania strony występującej w postępowaniu bez adwokata czy radcy prawnego o obowiązkach procesowych. Z drugiej strony nakłada obowiązek dokonania oceny, czy strona rozumie przepisy postępowania przed sądami administracyjnymi postępowań – mówi dr Kazimierz Bandarzewski z Katedry Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

– I tu pojawia się problem, czy sąd może dokonywać takich ocen bez odpowiednich instrumentów prawnych podczas rozpraw trwających czasem bardzo krótko. Myślę, że może być to podyktowane pewną ekonomiką procesową i doświadczeniem – tłumaczy ekspert.

Jednak jego zdaniem zarzut ograniczania praw człowieka jest za daleko idący.

– W dużej mierze skuteczność regulacji zależy od przyszłej praktyki sądów. Przepis jest też dość ogólny, kolejne przepisy mogą określać szczegółowe obowiązki sądu – dodaje dr Bandarzewski.

Kwestia terminologii

Autorzy listu mają też wątpliwości co do użycia w ustawie określeń: postępowanie zwyczajne i nadzwyczajne, bez zamieszczenia ich definicji. Może to wywołać niezrozumienie i w konsekwencji zaszkodzić stronie. Zwiększenie liczby postępowań uproszczonych, zwłaszcza na posiedzeniu niejawnym, również budzi zastrzeżenia fundacji. Kłóci się to jej zdaniem z art. 45 konstytucji, czyli prawem do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy.

Wnioskodawcy nie są przekonani również do pomysłu przekazania spraw z zakresu prawa pomocy do obowiązków referendarzy sądowych. Uzasadniają to brakiem odpowiedniej liczby takich etatów.

– Wnioski w sprawie prawa pomocy rozstrzygane są bardzo szybko. Na przykład w krakowskim sądzie administracyjnym trwa to kilka dni. Przekazanie takich spraw referendarzom ma służyć odciążeniu sędziów. Z reguły takie sprawy nie są skomplikowane. Problem pojawiłby się, gdyby znacząco zwiększyła się liczba składanych wniosków, w przeciwnym razie zarzut niewystarczającego zatrudnienia referendarzy nie jest zasadny – uspokaja jednak dr Bandarzewski.

Skuteczność regulacji w dużej mierze zależy od przyszłej praktyki sądów