Odpowiedź, którą dostał, zelektryzowała całe środowisko sędziowskie. Okazało się, że dwóch podsekretarzy stanu (i jednocześnie sędziów delegowanych) – Wojciech Węgrzyn i Wojciech Hajduk – zarabia więcej niż sam minister sprawiedliwości Marek Biernacki.
– Wysokości uposażeń tych sędziów są szokujące i budzą poważne wątpliwości w zakresie faktycznego usytuowania prawnego tych stanowisk – komentuje Rafał Puchalski, sędzia Sądu Rejonowego w Jarosławiu.
Największe emocje wzbudziła bowiem informacja, że wynagrodzenia sędziom delegowanym – podsekretarzom stanu – wypłaca wprost ministerstwo, a więc organ władzy wykonawczej. Szeregowi sędziowie są oburzeni. Przekonują, że pracodawcą sędziego delegowanego pozostaje prezes sądu i to sąd odpowiada za wypłatę wynagrodzeń. Sędzia delegowany zmienia tylko miejsce pracy, ale pozostaje sędzią, a nie urzędnikiem.
– Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego podsekretarze stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości będący jednocześnie sędziami zarabiają więcej niż najważniejsze osoby w państwie – mówi dr Adam Bodnar, wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Dostrzega, podobnie jak sędziowie, problem natury konstytucyjnej. Jak to się ma bowiem do niezawisłości sędziów i niezależności władzy sądowniczej od wykonawczej?
– To, że to ministerstwo wypłaca wynagrodzenia sędziom, tylko potwierdza, przyznawaną zresztą wprost przez resort, okoliczność, że stanowisko podsekretarza stanu jest stanowiskiem politycznym. Mam poważne wątpliwości, czy zgodny z konstytucją jest art. 98 par. 6 prawa o ustroju sądów powszechnych, który nie wymaga, aby sędzia zrzekł się urzędu na czas pełnienia tego stanowiska – wskazuje Bartłomiej Przymusiński, prezes Oddziału Wielkopolskiego Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Z kolei Monika Krywow, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Asystentów Sędziów, przypomina, że zgodnie z p.u.s.p. wynagrodzenie sędziego oddelegowanego do MS jest wypłacane przez prezesa sądu i składa się z dwóch części: zasadniczej oraz dodatków np. mieszkaniowego, czy zwrotu kosztów przejazdu. Jej zdaniem sędzia delegowany nie może wybrać, by pensję wypłacał mu minister, a nie prezes sądu.
Patrycja Loose, rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości, tłumaczy, że zgodnie z art. 4 ust. 2 ustawy o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe (Dz.U. z 2011 r. nr 79, poz. 430 z późn. zm.) osobie zajmującej kierownicze stanowisko państwowe, która pełni również inną funkcję, przysługuje jedno, wybrane przez nią wynagrodzenie.
Rzeczniczka podkreśla, że sędzia delegowany do wykonywania czynności administracyjnych w Ministerstwie Sprawiedliwości ma przy tym prawo do wynagrodzenia zasadniczego przysługującego mu na zajmowanym stanowisku sędziowskim oraz dodatku za długoletnią pracę. W okresie delegowania otrzymuje też dodatek funkcyjny.
125 tylu jest obecnie sędziów delegowanych w Ministerstwie Sprawiedliwości
Komentarze(20)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeEfekty pracy ministerialnych cwaniaków widać gołym okiem - blisko 50 sądów nie orzeka bo sędziowie zostali źle przeniesieni... I oczywiście nie ma winnego...
W swoim wpisie nie widzę arogancji a tylko stwierdzenie faktu. Za to w wielu wpisach widać sporo polskiej zawisci. Jeszcze raz pozdawiam. Na marginesie nie uwazam aby pobieranie podwojnych dochodów było moralne jednak tu nalezy mieć pretensje do ustawowdawcy i rzadzacych za tworzenie prawa, które na to pozwala. Poza tym nie zagladam innym do kieszeni. Zasadniczo nie mam z tym problemu, że ktoś zarabia wiecej niż ja.
Ewentualnie delegowanie sędziego z pozostawieniem obecnej pensji jako jedynej (bez pensji z MS).
To co mamy obecnie to kuriozum i nadużycie prawa. podwójne uposażenie i to w prezydenckiej wysokości, do tego dodatki, ryczałty i mieszkanie... Sędziowie w MS na obecnych zasadach to kpina z państwa prawa.