W ramach niniejszych rozważań zostaną podkreślone tylko te unormowania, które mają zasadnicze znaczenie dla polityki karnej. Należą do nich: system sankcji karnych, zasady wymiaru kary, warunkowe zawieszenie wykonania kary oraz warunkowe przedterminowe zwolnienie.
System sankcji karnych obejmuje pięć rodzajów kar (art. 32 k.k.), natomiast nie obejmuje bezwzględnego dożywocia, co wobec zniesienia kary śmierci jest błędem. Kara bezwzględnego dożywocia powinna być stosowana za morderstwo w tych wypadkach, w których należałoby wymierzyć karę śmierci, gdyby była przewidziana w kodeksie karnym. Są zbrodniarze tak bardzo zdemoralizowani i zwyrodniali oraz tak niebezpieczni, że nie cofną się przed niczym i dla nikogo nie mają litości. I właśnie dlatego powinni być odizolowani od społeczeństwa na zawsze, czyli dożywotnio.
W obowiązującym kodeksie z 1997 r. sankcje karne zostały nadmiernie zredukowane. Górne i dolne granice ustawowych zagrożeń za poszczególne typy przestępstw zostały przesadnie obniżone. Z tym wiąże się merytorycznie nieuzasadnione przesunięcie niektórych zbrodni do kategorii występków, co może prowadzić i w wielu przypadkach już doprowadziło do wydania rażąco łagodnych, a więc niesprawiedliwych wyroków.
Sankcja karna powinna odzwierciedlać – oczywiście w przybliżeniu – stopień ciężkości przestępstwa, za które jest przewidziana. W obowiązującym kodeksie karnym zasada ta została poważnie naruszona. Wiele zredukowanych sankcji karnych nie spełnia tej funkcji. Przewodnim motywem kodeksowych regulacji stała się ideologia liberalizmu w prawie karnym. To właśnie ta ideologia, która niewiele ma wspólnego z racjonalnym myśleniem, legła u podstaw kodeksu karnego z 1997 r.
Ogólne zasady, czyli dyrektywy wymiaru kary, zostały określone w art. 53 k.k. Jest to jeden z najważniejszych, a zarazem jeden z najbardziej nieudanych przepisów kodeksu karnego. Kardynalnym błędem jest to, że stopień winy nie został ujęty jako główny wskaźnik wymiaru kary, ale jedynie jako czynnik ograniczający ten wymiar. A przecież podstawą wymiaru kary powinna być wina sprawcy. Kara jako dolegliwość powinna być sprawiedliwa, czyli dostosowana do stopnia winy sprawcy. Wskazania prewencyjne mają drugorzędne znaczenie i mogą jedynie modyfikować wymiar kary. Źle się stało, że idea kary sprawiedliwej nie znalazła w kodeksie karnym normatywnego wyrazu.
To, co wyżej powiedziano, dotyczy przestępców dorosłych. W odniesieniu zaś do przestępców nieletnich i młodocianych obowiązuje inna zasada wymiaru kary.
Warunkowe zawieszenie wykonania kary dotyczy zgodnie z art. 69 k.k. nie tylko kary pozbawienia wolności nieprzekraczającej dwóch lat, ale także kary ograniczenia wolności oraz kary grzywny. Takie unormowanie – jako przejaw liberalizmu w prawie karnym – zostało wprowadzone do kodeksu karnego w trosce o przestępców.
Warunkowe zawieszenie wykonania kary powinno dotyczyć tylko kary pozbawienia wolności. Żadna inna kara nie powinna być warunkowo zawieszona. Takie rozwiązanie znane było zarówno w kodeksie karnym z 1932 r., jak i w kodeksie karnym z 1969 r. Nikt tego nie kwestionował.
Natomiast przewidziana w art. 69 obowiązującego k.k. możliwość warunkowego zawieszenia kary ograniczenia wolności oraz kary grzywny jest rozwiązaniem nieuzasadnionym, a nawet niepoważnym z punktu widzenia racjonalnej polityki karnej.
Przed kilku laty pisałem, że nagminne stosowanie warunkowego zawieszenia kary jest fatalne z punktu widzenia prewencji generalnej. Wywołuje bowiem przekonanie, że warunkowo zawieszona kara w gruncie rzeczy nie jest żadną karą, że pierwszy raz można bezkarnie popełnić nawet ciężki występek.
Wymowna jest informacja statystyczna Ministerstwa Sprawiedliwości za lata 2011 i 2012. Wynika z niej, że w 2011 r. w okręgach sądów okręgowych w pierwszej instancji zostało skazanych ogółem 424 996 osób. W tym na karę bezwzględnego pozbawienia wolności 44 244, natomiast na karę pozbawienia wolności z warunkowym zawszeniem 241 154 osoby.
W 2012 r. w sądach rejonowych (orzeczenia I instancji) zostały skazane ogółem 397 822 osoby, przy czym na karę pozbawienia wolności łącznie 259 677, a w tym z warunkowym zawszeniem 219 716 osób.
Rzuca się w oczy, że we wspomnianych dwóch latach warunkowe zawieszenie kary pozbawienia wolności było regułą. Ktoś mógłby powiedzieć, że sędziowie są niezawiśli i orzekają według swojego uznania, oczywiście w granicach prawa. To prawda, tylko że niezawisłość sędziowska ani nie zwalnia od logicznego myślenia, ani nie może zastąpić zdrowego rozsądku.
Jeżeli niezawisły sędzia nie umie logicznie myśleć i nie potrafi kierować się zdrowym rozsądkiem, to rezultat jego pracy w wymiarze sprawiedliwości musi być żałosny. A jeśli ktoś twierdzi, że warunkowe zawieszenie kary pozbawienia wolności stosuje się przede wszystkim z powodu przepełnienia zakładów karnych, to trzeba otwarcie powiedzieć, że państwo jest bezradne i nie potrafi prowadzić racjonalnej polityki karnej.
Warunkowe przedterminowe zwolnienie zostało unormowane z jednej strony pod wpływem liberalizmu, który cechuje cały kodeks karny, z drugiej zaś strony w trosce o przestępców. Przewidziana w art. 78 k.k. możliwość warunkowego zwolnienia po odbyciu przez skazanego co najmniej połowy kary jest rozwiązaniem chybionym z punktu widzenia kary sprawiedliwej. Takie rozwiązanie jest możliwe do przyjęcia, ale tylko w odniesieniu do nieletnich i młodocianych, a także do sprawców przestępstw nieumyślnych. Natomiast w odniesieniu do sprawców przestępstw umyślnych minimum odbycia kary powinno wynosić dwie trzecie.
Również w sprawie warunkowego przedterminowego zwolnienia pouczająca jest informacja statystyczna Ministerstwa Sprawiedliwości. Wynika z niej, że w 2011 r. zostało warunkowo zwolnionych 24 328 skazanych, przy czym ogólna liczba osadzonych wynosiła 81 382. A w 2012 r. warunkowo zwolniono 21 803 skazanych na ogólną liczbę 84 156 osadzonych. Nasuwa się tu następujące pytanie: jaki wpływ na tak dużą liczbę warunkowo przedterminowo zwolnionych miało przepełnienie zakładów karnych?
Obowiązujące unormowanie warunkowego przedterminowego zwolnienia wymaga – podobnie zresztą jak cały kodeks karny – gruntownej zmiany. W ramach tej zmiany należy wprowadzić do kodeksu karnego następujący przepis: W razie skazania na karę pozbawienia wolności sąd może orzec zakaz warunkowego przedterminowego zwolnienia, jeżeli za tym przemawiają motywy i sposób działania sprawcy, jego właściwości osobiste, a także dotychczasowy tryb jego życia.
Taki przepis byłby nastawiony przede wszystkim na przestępców zawodowych, recydywistów, pedofilów i gwałcicieli.
Jeszcze kodeks karny był projektem, a już uprawiano propagandę sukcesu. Reklamowano powstający kodeks jako dzieło wybitne, jako prawo na miarę XXI wieku. A zaraz po uchwaleniu kodeksu karnego w 1997 r. wysoki funkcjonariusz publiczny stwierdził, że kodeks ten nie ma żadnych wad. Wnet okazało się jednak, że kodeks karny jest nieudanym tworem, czyli – jak go niektórzy nazywają – bublem prawnym.
Odpowiedzialność za ten nieudany twór spada przede wszystkim na przewodniczącego oraz wiceprzewodniczącego komisji ds. reformy prawa karnego.
Źle się stało, że idea kary sprawiedliwej nie znalazła w kodeksie karnym normatywnego wyrazu
Władysław Mącior
Komentarze (10)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeInna sprawa, że prawa nie powinni tworzyć profesorkowie którzy o prawdziwym życiu pojęcia nie mają, w policji czy sądzie nigdy nie pracowali a przestępców widzieli tylko w tv. Co tacy ludzie mogą wiedzieć o stosowaniu prawa w praktyce?
"Jeśli chodzi o kodeks karny, to też Pańska ocena jest całkowicie błędna i oparta wyłącznie o polityczną kalkulację, w myśl której nadmiernie surowe kary mają szanse na zyskanie poklasku wyborców. Zarówno teoretycy, jak i praktycy w zdecydowanej większości nie opowiadają się za proponowanymi przez Pana zmianami. Może Pan tego nie wiedzieć, gdyż będąc zaproszony na konferencję poświęconą prezentacji wyników oceny kodyfikacji karnych przez sędziów i prokuratorów, nie raczył być Pan obecny. Także, mimo zaproszenia na zjazd katedr prawa karnego do Gniezna, gdzie ocenialiśmy kodeks karny, też Pan nie przyjechał. Nie liczę już także na Pańską obecność na konferencji w Krakowie poświęconej 10-leciu kodyfikacji karnych.
W związku z Pańską oceną moich kwalifikacji naukowych i dydaktycznych muszę Panu zadać pytanie, dlaczego to właśnie do mnie przyjechał Pan na konsultacje w związku z przygotowywaną przez Pana rozprawą doktorską (na marginesie mówiąc, nie napisawszy pracy doktorskiej, został Pan skreślony ze studiów doktorskich na Uniwersytecie Śląskim)?
Byłbym na Pana miejscu bardziej ostrożny w ocenie kodeksu, bo się Pan na tym nie może znać, o czym świadczą spowodowane przez Pana zmiany w kodeksie karnym wyraźnie w opinii większości karnistów psujące jego jakość (a może by jednak Pan przyjechał na konferencję do Krakowa, by bronić tych poprawek?). Nie był Pan nigdy sędzią, adwokatem, prokuratorem, nie był Pan nigdy osobą poświęcającą teorii prawa karnego w sposób udany czas. Pańska kariera, przyznaję, że błyskotliwa, ma jedynie charakter czysto polityczny. Czy Pańska agresja wobec środowiska prawniczego nie bierze się właśnie z kompleksów wywołanych nieudaną karierą prawniczą?
Na koniec parę słów na temat "prześladowania" prof. Mąciora na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pan prof. Mącior był uczniem pana prof. Władysława Woltera, także mojego Mistrza. Gdy rozpocząłem pracę w Katedrze Prawa Karnego UJ w 1964 r., pan Mącior był już po doktoracie i cieszył się opinią bardzo zdolnego młodego naukowca. W 1968 r. zrobił habilitację. Otrzymałem od prof. Mąciora jego pracę habilitacyjną z dedykacją "z podziękowaniem za pomoc w kłopotach".
Nasze drogi się rozeszły, gdy ja zrobiłem habilitację w 1973 r. Prof. Mącior przestał się do mnie odzywać i zaczął mnie przy każdej nadarzającej się okazji atakować. Po swojej habilitacji prof. Mącior napisał kilka artykułów. Nie jest prawdą, że przez prof. Kazimierza Buchałę [od 1967 r. Kierownik Katedry Prawa Karnego UJ, 1981-83 prezes Naczelnej Rady Adwokackiej] miał brak możliwości prowadzenia zajęć z prawa karnego. Przy każdym corocznym podziale zajęć prowadzonych w katedrze był spór z prof. Mąciorem, który odmawiał otworzenia seminarium z prawa karnego. Nie miał więc żadnych magistrantów ani doktorantów, gdyż seminarium doktorskiego też nie prowadził. Bardzo delikatnie mówiąc, prof. Mącior nie był osobą lubiącą się przemęczać. "
system polityki karnej w Polsce jest fatalny. Na wszystkie bolączki społeczne rozwiązaniem stosowanym przez polityków jest nowelizacja Kodeksu karnego. Ilość tych nowelizacji jest porażająca. O KKW już nawet nie będę wspominał - znamiennym jest tutaj twierdzenie prof. Lentala o niekończących się zmianach. Ciężko nabyć aktualne wersje rzeczonych ustaw w formie drukowanej. Jednym z większych problemów jest zagadnienie kary łącznej, która w mojej opinii promuje skazanego, który popełnił więcej niż jedno przestępstwo.
Z codziennej praktyki - polskim wymiarem sprawiedliwości rządzą statystki. Nie liczy się merytoryczność rozstrzygnięcia ale szybkość "załatwienia spraw". Brak możliwości orzeczenia innych rodzajów kary (kara ograniczenia wolności jest zupełnie nieadekwatna do dzisiejszych czasów).
Można by się długo rozpisywać, ale generalnie od wielu lat rządzący nie mają żadnego sensowengo pomysłu na politykę karną. Nikt z nich nie czyta chociażby "statystyk" nie wspominając już o wynikach badań kryminologicznych. Obraz jest bardziej ponury niż przedstawia go Pan Profesor.