Nadmierne i nieuzasadnione. Tak konstytucjonaliści i prawnicy praktycy oceniają propozycje otwarcia zawodu profesjonalisty od ładu przestrzennego
Zgodnie z art. 2 ust. 3 ustawy o samorządach zawodowych architektów, inżynierów budownictwa oraz urbanistów (t.j. Dz.U. z 2013 r. nr 932, z późn. zm. – dalej: u.s.z.) wykonywanie zawodu urbanisty polega na projektowaniu zagospodarowania przestrzeni w skali regionalnej i lokalnej. Projektowanie to musi być zaś zgodne m.in. z wymaganiami ładu przestrzennego, ochrony wartości architektonicznych i krajobrazowych, a także wymaganiami ochrony środowiska.
Wszystkie te elementy zdaniem ekspertów sprawiają, że urbanista to zawód o szczególnej randze, mający istotne znaczenie dla interesu publicznego. Dlatego niezrozumienie budzi propozycja zawarta w drugiej transzy deregulacyjnej, by odebrać mu status zawodu zaufania publicznego i doprowadzić do dereglamentacji dostępu do wykonywania tej profesji.
– Zawód urbanisty nie przypadkiem ma charakter zawodu zaufania publicznego. Prawidłowe planowanie i zagospodarowanie przestrzenne opiera się właśnie na zapewnieniu fachowej wiedzy i umiejętności na wszystkich szczeblach gospodarowania przestrzenią: od skali lokalnej i regionalnej po szczebel krajowy – wskazuje Krzysztof Bąk, radca prawny w kancelarii Nowakowski i Wspólnicy.
Likwidacja samorządu
W myśl zaproponowanych w drugiej ustawie deregulacyjnej zmian z u.s.z. mają zostać usunięte wszystkie wzmianki o zawodzie urbanisty, art. 29 projektu przewiduje zaś całkowitą likwidację samorządu urbanistów. Umorzone mają zostać również trwające postępowania dotyczące wpisu na listę członków samorządu, a także postępowania dyscyplinarne. Nałożone zaś do tej pory kary mają zostać zatarte.
Zdaniem prawników likwidując samorząd tej profesji, autorzy projektu pominęli jednak wiele istotnych funkcji, które on spełnia.
– Zgodnie z konstytucją to nie tylko reprezentacja osób wykonujących ten zawód, ale przede wszystkim sprawowanie pieczy nad jego należytym wykonywaniem. W praktyce likwidacja samorządu oznaczać będzie brak podstaw i procedur do weryfikowania wiedzy i doświadczenia osób wykonujących ten zawód – wskazuje mecenas Krzysztof Bąk.
– Po drugie, ponieważ nie będzie systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej, brak będzie podstaw do egzekwowania zasad etyki tego zawodu. Kolejną kwestią jest likwidacja obowiązku ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej – dodaje ekspert.
Prócz praktycznych konsekwencji, jakie może przynieść procedowany właśnie projekt, nie milkną wątpliwości natury konstytucyjnej wobec niego formułowane.
Już bez zaufania
Niezrozumienie budzi między innymi argumentacja zawarta w uzasadnieniu projektu, zgodnie z którą zawód urbanisty nie jest profesją, która spełnia warunki, jakie dla zawodów zaufania publicznego sformułował Trybunał Konstytucyjny. Projektodawcy chodzi przede wszystkim o to, że klientem urbanisty jest organ administracji publicznej. Nie można więc mówić o szczególnej więzi zaufania między klientem a osobą wykonującą zawód i świadczącą usługi na jego rzecz, z jaką mamy do czynienia przy innych zawodach zaufania publicznego.
„Istotnie, klientem urbanisty jest w większości przypadków samorząd terytorialny, a nie osoba fizyczna. Niemniej jednak w toku procesu planistycznego urbanista niejednokrotnie ma również do czynienia z informacjami i danymi poufnymi: w szczególności pochodzącymi z ewidencji gruntów i budynków oraz ksiąg wieczystych. Związki między urbanistą a samorządem terytorialnym są silne i z uwagi na specyfikę pracy muszą opierać się na wzajemnym zaufaniu” – podnosi prof. nadzw. dr hab. Anna Młynarska-Sobaczewska w opinii przygotowanej na zlecenie Izby Architektów RP.
Jej zdaniem zaufanie publiczne rozpatrywać należy nie tylko w rozumieniu bezpośrednich relacji wykonawca – klient. I nie ulega wątpliwości, że praca urbanisty ma pośredni wpływ na inwestorów. „Szkodliwe skutki niezrównoważonego rozwoju odczuwane są przez całe społeczeństwo, a degradacja przestrzeni ma wpływ na jakość życia wszystkich obywateli” – argumentuje dalej Młynarska.
Gorzej niż architekci
Kolejny argument przeciwko zmianom dotyczy nieprzestrzegania przez ustawodawcę zasady proporcjonalności. Takie stanowisko przedstawił m.in. dr hab. Sławomir Patyra, podnosząc, że nigdzie nie udowodniono, że tylko dereglamentacja zawodu urbanisty jest w stanie doprowadzić do osiągnięcia celu w postaci otwarcia tego zawodu. Jego zdaniem wystarczającym sposobem ułatwienia dostępu do zawodu urbanisty byłoby dokonanie nowelizacji u.s.z., poprzez zniesienie niektórych lub wszystkich wymogów nabycia prawa do wykonywania tego zawodu, przy jednoczesnym pozostawieniu norm dotyczących obowiązku przestrzegania przez urbanistów, przy wykonywaniu czynności zawodowych, obowiązujących przepisów oraz zasad wiedzy technicznej lub urbanistycznej i zasad etyki zawodowej. Tym bardziej że na likwidację samorządu nie zdecydowano się np. wobec zawodów architekta czy inżyniera budownictwa.
Negatywnie o projekcie wypowiedziała się również Naczelna Rada Adwokacka, zwracając się w uchwale o zaniechanie deregulacji zawodu urbanisty i likwidacji samorządu zawodowego tej profesji.
– Integralność i niezależność samorządów zawodowych zrzeszających osoby wykonujące specjalności zawodowe na poszczególnych etapach procesu inwestycyjnego gwarantuje bowiem prawidłową realizację określonych w konstytucji zasad ładu przestrzennego, bezpieczeństwa inwestycji i odpowiednie kształtowanie środowiska – podnosił Andrzej Zwara, prezes NRA.
O odstąpienie od prac w omawianym zakresie będą wnosić w przyszłym tygodniu również członkowie samorządu urbanistów podczas wysłuchania publicznego.
Zaufanie publiczne rozpatrywać należy nie tylko w sensie bezpośrednich relacji wykonawca – klient
Etap legislacyjny
Czeka na II czytanie
Komentarze (14)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeUważam, że po technikum budowlanym - absolwent dałby sobie radę na takim stanowisku.
Poza tym, kto komu w tym kraju broni zostać urbanistą? Ścieżka zawodu przecież od dawna została zderegulowana. Wystarczy przecież ukończyć podyplomówkę, a nie studiować od zera. Urbanista, aby zostać adwokatem już po deregulacji musiałby się uczyć 9 lat. A prawnik miałby zostać urbanistą od razu i bez doświadczenia? Właśnie doświadczenie jest podstawą zawodu urbanisty, bo nie da się na uczyć procedury planistycznej w teorii. Tym bardziej, że instytucje uzgadniające projekty często każą wprowadzić zapisy niezgodnie z prawem. A nadzór wojewody sam często nie jest lepszy, bo właśnie pracują w nim osoby, które z planami spotkały się tam po raz pierwszy. Zresztą pogadaj trochę z urbanistami to powiedzą Ci, dlaczego koniec końców ich plan wygląda tak, a nie inaczej. Od razu Ci powiem: wygląda tak bo: RDOŚ kazał i nie chiał uzgodnić, Wójt bał się mieszkańców, Wojewoda by uwalił plan (często bezprawnie, ale komu zależy na walce w Sądach Administracyjnych) i tak dalej i tak dalej.
Po za tym dochodzi aspekt przetargów, gdzie jedynym kryterium jest cena? Jak wolny rynek zweryfikuje najtańszego i zderegulowanego urbanistę? Nie ma na to szans. Tym bardziej, że komuś bardziej będzie opłacało się wygranie planu za 1 zł i dokonanie spekulacji na gruntach.
Zaraz, zaraz... czy to nie ten sam urbanista, który zajmuje się sporządzeniem projektu mpzp sporządza projekt decyzji WZ oraz ulicp? no tak! tylko jak robi WZ to hajs (przepraszam za kolokwializm) musi się zgadzać i nie interesuje się wtedy ładem przestrzennym bo niby po co ma wysilać swoją tęgą głowę na uzasadnienie odmowy ustalenia warunków zabudowy, skoro za to gminy nie płacą a z czegoś musi żyć. Wszystkie górnolotne argumenty na temat jak to urbaniści dbają o ład przestrzenny do mnie nie trafiają, ponieważ doskonale znam praktykę.
Jak to zderegulowana? O ile dobrze pamiętam:
Po ukończeniu studiów należy odbyć praktykę w pracowni projektowej doświadczonego urbanisty:
2 lata - dla absolwentów studiów magisterskich architektury i urbanistyki lub planowania przestrzennego
3 lata - dla pozostałych
W tym czasie należy wykonać studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy oraz dwa miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego.
Po odbyciu wymaganej praktyki urbanista może złożyć wniosek o dopuszczenie do dwuetapowego egzaminu. Jego zdanie umożliwia zdobycie tytułu urbanisty uprawnionego z określeniem numeru uprawnień. Co za tym idzie umożliwia rozwój zawodowy i rozpoczęcie samodzielnej pracy. Do wniosku należy dołączyć dokumenty potwierdzające posiadanie odpowiedniego wykształcenia i praktyki zawodowej oraz dowód wpłaty pierwszej raty opłaty egzaminacyjnej. Wysokość opłaty to 50% przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego, ogłaszanego przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego, a publikowanego w Dzienniku Ustaw. Opłatę dzieli się na dwie, równe raty. Drugą ratę należy wpłacić po pomyślnym zakwalifikowaniu do udziału w egzaminie, najpóźniej w jego dniu.
Czy to jest deregulacja, kiedy zdajesz się na łaskę urbanisty? Po co taki urbanista ma sobie konkurencję robić i przyjmować na praktyki do pracowni projektowej?
1. Jeśli rynek nie ma weryfikować jakości planu to jakim cudem zweryfikuje pracę urbanisty?
2. SIWZ ma duże znaczenia, ale na końcu i tak kryterium jest cena. Poza tym, z jednej strony jest Pan za deregulacją, tak żeby każdy mógł być urbanistą, a z drugiej strony jest Pan za takimi obostrzeniami, aby w przetargach wygrywali tylko ci najlepsi. W jaki sposób chce Pan to uczynić? Rozumiem, że w taki sposób, aby wymagania były jeszcze trudniejsze niż teraz. Czyli co? Zamiast dwóch lat praktyki np. 10?Tylko gdzie wtedy jest deregulacja? Obecnie zdarzają się przetargi, w których ceną najniższa, jest kilkukrotnie mniejsza od najwyższej. Deregulacja tylko to pogorszy. A jakość zostanie zweryfikowana po kilku latach, albo kilkunastu.
3. Decyzja o warunkach zabudowy to nie jest wymysł Urbanisty, ale przepisów prawa. Poza tym decyzja o warunkach MUSI zostać ZAWSZE wydana. Nie można jej nie wydać, jak Pan błędnie napisał. Adresatem tego zarzutu nie może być Urbanista.
4. Owszem wymagana jest praktyka, ale nie trzeba kończyć studiów kierunkowych, aby zostać Urbanistą. Można skończyć podyplomówkę. Jest to znaczne skrócenie czasu dojścia do zawodu. Np. jak ktoś jest polonistą, nie musi zaczynać od zera. Ponadto dla wykształcenia kierunkowego, nie ma żadnego egzaminu. Liczba wymaganych projektów jest już od kilkunastu lat nieaktualna. Poza tym podał Pan ścieżkę dostępu sprzed kilkunastu lat, kiedy owszem uzyskiwało się numer uprawnień i tytuł urbanisty uprawnionego. Od dawna uprawnienia zostały zniesione, a zastąpione zostały one przynależnością do Izby Urbanistów. Taki sam błąd znajduje się w uzasadnieniu do ustawy deregulacyjnej. Mam tylko nadzieję, że Pan nie jest członkiem zespołu deregulacyjnego i nie była to Pańska wrzutka.
5. Ja sam nie jestem jeszcze Urbanistą, ale najważniejsze jest dla mnie doświadczenie pod okiem Urbanisty. Tego samego oczekują moi znajomi. Czy uważa Pan, że po deregulacji będzie łatwiej w tym temacie? Ci, którzy mają doświadczenie jeszcze bardziej będą niechętni do dzielenia się wiedzą z kimś innym. Po deregulacji podaż opracowań się nie zwiększy. A może gdyby Państwo zainwestowało w plany miejscowe? Tylko podaż opracowań może zwiększyć zatrudnienie w tym sektorze.