Każdy sklep sprzedający środki ochrony roślin będzie musiał przyjmować opakowania po nich. Nie wiadomo, czy będzie to dotyczyć również opakowań po preparatach kupionych nielegalnie.
Każdy sklep sprzedający środki ochrony roślin będzie musiał przyjmować opakowania po nich. Nie wiadomo, czy będzie to dotyczyć również opakowań po preparatach kupionych nielegalnie.
Wielkimi krokami zbliża się termin wejścia w życie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 391 ze zm.). Samorządy, które od 1 lipca przejmą odpowiedzialność za odpady, już zapowiadają, że będą surowo egzekwować zarówno to, czy śmieci są segregowane (jeśli mieszkańcy się do tego zobowiążą), jak i to, czy w odpadach komunalnych nie znajdą się odpady niebezpieczne. Jedną z kategorii śmieci, które nie powinny trafić do kosza, a tym bardziej do rowu, lasu czy rzeki, są opakowania po środkach ochrony roślin I i II klasy toksyczności (toksyczne i bardzo toksyczne) opatrzone kodem 150110. Czyli butelki czy inne pojemniki zawierające pozostałości substancji niebezpiecznych lub nimi zanieczyszczone.
Należą one do odpadów niebezpiecznych i muszą być utylizowane w specjalnych warunkach. Od pięciu lat w sklepach należących do Systemu Odbioru i Unieszkodliwiania Opakowań po Środkach Ochrony Roślin można zwracać opakowania po wykorzystanych opryskach. Sklepy naliczają kaucję za opakowanie, która zwracana jest rolnikowi z chwilą, gdy ten oddaje opakowanie.
To nie zmienia faktu, że nie wiadomo, co się dzieje z pozostałymi 40 proc. groźnych dla środowiska opakowań. Inwencja rolników w tym zakresie jest nieograniczona, od wyrzucenia do zwykłego śmietnika po spalenie w piecu centralnego ogrzewania.
– Niektórzy przywożą je z powrotem do sklepu, inni jak im się przypomni, a reszta macha na to ręką i butelki lądują w kontenerze na ogólne śmieci komunalne. Choć robić tego nie wolno, to jak śmietniki są ogólnodostępne dla całej wsi, to prawdopodobieństwo wykrycia sprawcy jest przecież żadne – przyznaje rolnik z Mazowsza.
Dzieje się tak m.in. dlatego, że przepisy pozwalające pobierać kaucję zwyczajnie się nie sprawdziły. Jest ona pobierana w wysokości złotówki za butelkę preparatu, którego ceny wahają się od 50 do 400 zł, i nie stanowi żadnej zachęty do oddawania opakowania do sklepu.
Poza tym system nie sprawdzał się także z innego powodu. Zwrot opakowania musiał nastąpić w terminie 60 dni od zakupu. Po upływie tego czasu kaucja stawała się dochodem sklepu. Gdy rolnik oddał opakowanie np. 61. dnia, przeprowadzenie operacji zwrotu kaucji stawało się fiskalnie bardzo trudne – wyjaśnia Anna Tuleja, dyrektor Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin (PSOR).
Niektóre sieci sprzedaży środków ochrony roślin radzą sobie w ten sposób, że doliczają cenę kaucji do faktury, co też nie jest rozwiązaniem idealnym, bo w momencie zwrotu opakowań trzeba za każdym razem robić jej korektę.
Dlatego w nowej ustawie o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi, która zastąpi obowiązującą wciąż ustawę o opakowaniach i odpadach opakowaniowych (Dz.U. z 2001 r. nr 63, poz. 638 ze zm.), zrezygnowano z kaucjonowania.
Projekt, który trafił niedawno do Senatu, zakłada, że użytkownicy środków ochrony roślin będą zobowiązani do oddawania opakowań do sklepów, a te będą musiały je odbierać i przekazywać do bezpiecznego unieszkodliwiania.
– Przepisy te zostały dodane na etapie prac parlamentarnych. Wówczas pojawił się też zapis, który myślę, że przedstawiciele handlu przyjęli z ulgą, o zwrocie kosztów zorganizowania tego obowiązku – mówi Monika Szymborska, dyrektor departamentu gospodarki odpadami Ministerstwa Środowiska. – Sklepy poniosą bowiem koszty związane z zapewnieniem powierzchni magazynowej, będą musiały przeznaczyć pewien czas i wykonać pracę związaną ze zorganizowaniem odbioru i przekazaniem tych odpadów. Z tej racji zostaną dofinansowane przez przedsiębiorcę wprowadzającego te produkty na rynek – dodaje.
W związku z przepisami powstaje pytanie, czy opakowanie po nielegalnym towarze też jest nielegalne?
Wysokie ceny środków ochrony roślin sprawiają, że coraz więcej rolników decyduje się na sprowadzanie ich na własną rękę z zagranicy. Jest to opłacalne, zwłaszcza gdy rolnicy kupują preparaty w dużych ilościach na cały sezon. By zaoszczędzić, część rolników woli je kupić w Niemczech, Holandii, Belgii, a nawet we Włoszech. Tyle tylko, że jest to niezgodne z prawem. Bo jak informuje Tadeusz Kłos, główny inspektor ochrony roślin i nasiennictwa, zgodnie z przepisami regulującymi obrót i stosowanie środków ochrony roślin, wynikającymi z rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1107/2009 dotyczącego wprowadzania do obrotu środków ochrony roślin i uchylającego dyrektywy Rady 79/117/EWG i 91/414/EWG oraz z ustawy o środkach ochrony roślin (Dz.U. z 2013 r. poz. 455), w obrocie oraz stosowaniu w Polsce mogą być wyłącznie środki ochrony roślin, dla których minister rolnictwa i rozwoju wsi wydał zezwolenie na wprowadzenie do obrotu lub pozwolenie na handel równoległy.
– Przepisy w tym zakresie nie przewidują żadnych odstępstw dla środków ochrony roślin sprowadzanych z innych krajów, przeznaczonych do własnego użytku – nie pozostawia złudzeń Tadeusz Kłos.
– Wynika to z m.in. z tego, że środki ochrony roślin to produkty podlegające największej ilości regulacji prawnych. Nie jest to bez znaczenia, zważywszy, w jakim celu są używane. W wyniku wieloletnich badań, a następnie testów przeprowadzanych w procesie rejestracji, do obrotu dopuszczane są tylko te, które są w pełni bezpieczne dla użytkowników, konsumentów i środowiska – wyjaśnia Anna Tuleja.
Problem w tym, że ostatnią rzeczą, o której myśli człowiek, który może zaoszczędzić kilka tysięcy złotych na opryskach, jest to, co potem zrobi z opakowaniami po nich. A zdaniem Anny Tulei z PSOR to rolnik powinien ponieść koszty unieszkodliwienia takich pojemników.
– Staje się on właścicielem opakowania w momencie zakupu środka ochrony roślin. Ustawodawca nie zezwala na przywożenie ich z zagranicy. Jednak jeżeli tak się stało, obowiązek utylizacji spoczywa na właścicielu opakowania. Niestety trudno mi oszacować skalę tego problemu – tłumaczy dyrektor PSOR.
Innego zdania jest Ministerstwo Środowiska, które stoi na stanowisku, że system zbierania opakowań po środkach niebezpiecznych pozwoli na łatwiejsze pozbywanie się tego typu odpadów opakowaniowych, również w sytuacji, gdy dany produkt został zakupiony poza granicami kraju.
– Najważniejsze jest to, by odpad niebezpieczny nie trafił na składowisko odpadów i został bezpiecznie zutylizowany. To, czy pochodzi od tego, czy innego producenta, ma drugorzędne znaczenie – uważa Małgorzata Szymborska z MŚ. – Intencją ustawodawcy nie było to, by sklepy odbierały opakowania po produktach firmy X czy Y. Chodzi o to, by wprowadzający na rynek uzyskał określony poziom odbioru proporcjonalny do ilości wprowadzonych przez siebie odpadków – dodaje.
Jak zauważają w MŚ, zbieranie opakowań nie tylko po własnych produktach, ale także i po podobnych, wprowadzonych przez innych przedsiębiorców, tylko ułatwi im uzyskanie wymaganych w danym roku poziomów odzysku.
Prawdziwym zagrożeniem i zarazem sprawdzianem dla systemu zbierania odpadów niebezpiecznych będzie zjawisko stosowania przez rolników środków pochodzących z nielegalnych źródeł. Eksperci narzekają, że wciąż mają do czynienia z podróbkami oprysków, w których nie wiadomo nawet dokładnie, jakie substancje się znajdują. Choć stosowanie ich może doprowadzić do zniszczenia upraw, to jeszcze nie wiadomo, czy ich pozostałości nie pozostaną w roślinach i owocach, które później trafiają na rynek. Oczywiście opakowanie po takich wynalazkach też są zapewne toksyczne.
– Dlatego jeśli taki rolnik nagle odzyska rozum i przestanie nas truć, to najlepsze, co może zrobić, to skorzystać z możliwości oddania takiego opakowania do sklepu albo do punktu zbierania odpadów niebezpiecznych – mówi Małgorzata Szymborska.
Po wejściu w życie ustawy o utrzymaniu czystości taki punkt selektywnej zbiórki musi się znajdować w każdej gminie. Oprócz miejsca na różnego rodzaju meble, choinki, elektrośmieci czy gruz powinien być tam również pojemnik na odpady niebezpieczne.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama