Specustawy wyłączają realizację inwestycji strategicznych z planowania ogólnego na poziomie wojewódzkich oraz gminnych planów zagospodarowania przestrzennego, a często również stosowanie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.
Objęte specjalnymi regulacjami inwestycje nie muszą być zgodne z założeniami miejscowych planów zagospodarowania. To dobrze?
Specustawy wyłączają realizację inwestycji strategicznych z planowania ogólnego na poziomie wojewódzkich oraz gminnych planów zagospodarowania przestrzennego, a często również stosowanie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Zdarzają się więc sytuacje kuriozalne, gdy np. gmina planuje zrobić obwodnicę z jednej strony miasta, a inwestycję na podstawie specustawy przeprowadza się w innym miejscu.
Często za taką zmianą nie przemawiają żadne względy. Uważam, że realizowana na podstawie specustawy inwestycja powinna być zgodna z obowiązującymi na danym terenie planami. Odstępstwo od nich powinno zdarzać się tylko wyjątkowo, np. gdy inwestor wykaże, że korzystniejsza jest lokalizacja na innym obszarze.
Panuje przekonanie, że cechą wspólną większości ustaw specjalnych jest nadmierne uproszczenie procedury wydawania decyzji o lokalizacji inwestycji. Jakie są tego skutki?
Uproszczoną procedurą jest np. doręczanie poprzez obwieszczenie. Decyzję otrzymuje tylko wnioskodawca – inwestor, co utrudnia jej zaskarżenie właścicielom gruntów wywłaszczanych. Zamieszczone w tych ustawach przepisy utrudniają usuwanie z obrotu prawnego decyzji wydanej w przewidzianym w nich trybie i ograniczają termin na złożenie wniosku o stwierdzenie jej nieważności, np. do jednego roku lub 14 dni.
Tak było w przypadku ustawy o transporcie kolejowym (Dz.U. z 2003 r. nr 86, poz. 789 z późn. zm.) czy ustawy o przygotowaniu finałowego turnieju Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej UEFA EURO 2012 (Dz.U. z 2007 r. nr 173, poz. 1219 ze zm.), podczas gdy na ogólnych zasadach kodeksu postępowania administracyjnego możliwe jest stwierdzenie nieważności decyzji przez 10 lat od jej wydania.
Na ogół też odszkodowania za wywłaszczenie przyznawane są w innym czasie niż wydanie decyzji o lokalizacji inwestycji celu publicznego.
Tak. Uprawomocnienie się decyzji o lokalizacji inwestycji prowadzi do wygaśnięcia wszelkich praw dotychczasowego właściciela, za co odszkodowanie przyznawane jest w odrębnym postępowaniu. Dotychczasowy właściciel traci więc prawo do gruntu, a rekompensatę może otrzymać dopiero po kilku latach. Zwłaszcza że sprawy o odszkodowania są sporne i często byli właściciele np. podważają sporządzone operaty szacunkowe, co prowadzi do przewlekłości.
Większość specustaw nadmierne upraszcza też procedury uzgadniania inwestycji z innymi organami administracji. Uzgadnianie w formie postanowienia na podstawie art. 104 k.p.a. jest zastępowane instytucją opinii, która nie podlega żadnej kontroli. Takiej opinii nie da się zaskarżyć, a w dodatku nie wiąże ona organu wydającego decyzję o lokalizacji inwestycji celu publicznego.