Gdybym kierował się tylko końcem swojego nosa, dziękowałbym twórcom reformy. Bo zanim zostanę pełnomocnikiem procesowym, klient już powierzy mi inną sprawę: uzyskanie PESEL.
Gdybym kierował się tylko końcem swojego nosa, dziękowałbym twórcom reformy. Bo zanim zostanę pełnomocnikiem procesowym, klient już powierzy mi inną sprawę: uzyskanie PESEL.
Z przyjemnością chwalę wszystkie dobre rozwiązania legislacyjne, w szczególności te związane z informatyzacją wymiaru sprawiedliwości. Czynię to przy każdej sposobności. Więc i przy okazji ostatniej noweli kodeksu postępowania cywilnego muszę podkreślić: elektroniczne postępowanie upominawcze (dalej: EPU) to ważna i wielce potrzebna instytucja prawa procesowego.
Wysoko zinformatyzowane społeczeństwo potrzebuje szybkich i prostych metod dochodzenia należności. Śmiem twierdzić, że wydziały EPU powinny powstać w każdym sądzie, bo nakaz zapłaty, wystawiany od ręki, jedynie oparty na twierdzeniu powoda, jest szansą dla obu stron na szybkie zakończenie sporu.
To za co należy chwalić autorów reformy, to nie tylko wdrożenie procedury EPU. To także sposób przygotowywania innych, na pewno trudnych, reform dotyczących informatyzacji wymiaru sprawiedliwości.
Miałem okazję uczestniczyć w kilku spotkaniach środowisk prawniczych: dyskutowaliśmy o problemach związanych z informatyzacją wymiaru sprawiedliwości i wydaje się, że nie był to czas stracony. Niestety, nie mieliśmy szansy przedyskutować ostatniej noweli k.p.c. (druk senacki 318), w tym obowiązku posługiwania się numerem PESEL, adresem zamieszkania, a także odpowiedzialności karnej za błędy w podaniu tych danych.
Faktyczne bariery
A jest o czym dyskutować, bo zmiana przepisów wywołała uzasadnioną burzę w środowisku prawniczym i gorącą debatę prasową. Jak choćby polemikę profesora Jacka Gołaczyńskiego, podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, pt. „PESEL ochroni pozwanego” (DGP z 2 kwietnia 2013 r.). Publikacja ta wymaga mojej repliki nie tylko dlatego, że byłem jednym z krytyków przyjętych rozwiązań.
Czuję się wezwany do tablicy także dlatego, że autor polemiki, w niesprawiedliwy sposób słuszną krytykę rozwiązań prawnych próbuje przekuć na medialnie chwytliwą figurę: adwokaci protestują przeciwko nowym obowiązkom, bo nie chcą ich realizować.
Nic bardziej mylnego! Gdybym w kwestii zaproponowanych przepisów kierował się wyłącznie końcem swego adwokackiego nosa, musiałbym serdecznie dziękować twórcom reformy. Bo zanim stałbym się pełnomocnikiem procesowym, klient musiałby mi powierzyć inną sprawę: o uzyskanie numerów PESEL i adresów zamieszkania osób fizycznych – stron przyszłego procesu. I to niejedną.
Bo przed złożeniem każdego kolejnego pisma przygotowawczego w sprawach, gdzie występuje choćby jedna osoba fizyczna nieprowadząca działalności gospodarczej, musiałbym sprawdzać na jego zlecenie – za każdym razem – jej adres zameldowania (modląc się, by był to jednocześnie adres zamieszkania). Dzięki noweli art. 126 k.p.c. – jeśli wejdzie w tym kształcie w życie – każde pismo procesowe, nie tylko pierwsze, wskazywać ma numer PESEL i adres zamieszkania.
A przecież adres może się w każdym czasie zmienić.Więc należyta staranność, wyłączająca odpowiedzialność karną, wymaga ciągłego sprawdzania, czy nie zaszła zmiana. Nie wiem, po co obarczać strony i ich pełnomocników żmudnym, czasochłonnym i kosztownym obowiązkiem sprawdzania za każdym razem adresu zamieszkania innych uczestników postępowania, gdy od lat w procesie obowiązuje zasada, że ujemne skutki niezawiadomienia o zmianie adresu obciążają stronę, która nie dokona zawiadomienia.
Nie przekonują mnie twierdzenia, że problemy z uzyskaniem numeru PESEL da się rozwiązać, czy to przez wskazywanie numeru NIP, czy to prawidłowe uzasadnienie interesu prawnego. Obowiązek posiadania numeru NIP obciąża tylko przedsiębiorców, więc w sprawach, w których występują osoby fizyczne nieprowadzące działalności gospodarczej, na nic zda się ten numer.
Zaś pogląd, że możliwe jest uzyskanie numeru PESEL po prawidłowym uzasadnieniu interesu prawnego i po odczekaniu pewnego terminu (bez znaczenia czy tydzień, czy miesiąc, czy nawet dłużej) potwierdza tylko tezę, iż uzyskanie numeru PESEL (a także numeru NIP) stanowić będzie faktyczną barierę, faktyczne ograniczenie (choć nie bezwzględną przeszkodę) w prawie do sądu, w szczególności dla osób nieobeznanych z prawem i niekorzystających z pomocy pełnomocników.
Niewspółmierne ryzyko
Analizując przepis penalizujący błąd w podaniu numeru PESEL czy adresu zamieszkania, nie sposób nie dojść do konkluzji, iż proponowane rozwiązania wprowadzają ryzyko niewspółmierne do celu nowelizacji, a nadto niemożliwe do zredukowania.
Prosty przykład: co zrobić ma pełnomocnik, gdy klient, referując sprawę wskazuje, że faktyczny adres zamieszkania pozwanego jest inny niż jego adres zameldowania? Który adres ma wskazać pełnomocnik, by nie narazić się na zarzut podania nierzetelnych danych i związaną z tym odpowiedzialność?
W projekcie wciąż nie ma przepisu, który zobowiązywałby sąd do wpisania PESEL w wyroku
Czy, zaufawszy klientowi, podać prawdziwy, choć niepotwierdzony żadnym dokumentem, adres zamieszkania pozwanego (ryzykując, że pozwany wyprze się tego adresu), czy też może raczej podać potwierdzony dokumentem, acz nieprawdziwy adres zameldowania (nadal ponosząc to samo ryzyko)?
Rozwiązanie tego dylematu pozostawiam do dalszych prac legislacyjnych. I jeszcze jedno: jakim narzędziem dysponuje pełnomocnik, by we własnym zakresie, a nie na dodatkowe zlecenie klienta, zweryfikować prawidłowość, dajmy na to, wpisanego do umowy numeru PESEL pozwanego, wyłączając obciążające go ryzyko odpowiedzialności karnej? Czy osoba będąca pełnomocnikiem w sprawie cywilnej będzie miała własny interes prawny w poszukiwaniu numeru PESEL przeciwnika swojego klienta?
PESEL nic nie zmieni
Obserwując chorobę wieku dziecięcego EPU, nie można oprzeć się wrażeniu, że lekkie przeziębienie leczy się najcięższą kuracją szpitalną, połączoną z włożeniem w gips chorego i na dodatek całej jego rodziny.
Problem z orzeczeniami e-sądu polegał na tym, iż pozwany, dowiedziawszy się o prawomocnym nakazie zapłaty z prowadzonego przeciwko niemu postępowania egzekucyjnego, nie mógł we właściwym czasie (tj. przed ściągnięciem środków z konta bankowego) doprowadzić do zawieszenia postępowania egzekucyjnego, aż do czasu rozpoznania wniosku o przywrócenie terminu do wniesienia środka odwoławczego od nakazu zapłaty w elektronicznym postępowaniu upominawczym.
Dodatkowo nie opłacało mu się dochodzić od niesłusznie wzbogaconej firmy windykacyjnej (zazwyczaj zagranicznej spółki) zwrotu wyegzekwowanego, stosunkowo niewielkiego, świadczenia.
Natomiast opisywany w mediach problem ze skierowaniem egzekucji przeciwko osobie o takich samych danych osobowych jak dłużnik polegał głównie na tym, iż pokrzywdzona, zamiast do adwokata, udała się do dziennikarza. Redaktor, świetnie znający swój fach, nagłośnił sprawę (zgodnie z istotą swojego zawodu), co oczywiście nie spowodowało rozwiązania problemu. Gdyby pokrzywdzona skorzystała z pomocy adwokata, szybko by problem rozwiązała, nawet na gruncie obowiązujących obecnie przepisów kodeksu postępowania cywilnego.
Na koniec smutna refleksja: przymus podawania sądowi numeru PESEL niczemu specjalnemu w postępowaniu cywilnym nie będzie służył. Przepis art. 126, od wejścia w życie przepisów kodeksu postępowania cywilnego, zmusza do wskazywania adresu zamieszkania stron postępowania. Obowiązek ten nie przekłada się jednak na treść wyroku. Sąd nie podaje adresu zamieszkania stron w sentencji orzeczenia.
Czytając uważnie projekt, nie znalazłem przepisu, który zobowiązywałby sąd do umieszczania w sentencji orzeczenia któregokolwiek z uprzednio wskazywanych mu do znużenia numerów: PESEL, NIP czy KRS uczestników postępowania. Więc nie wiem, na czym autor polemiki opiera przekonanie, iż podawanie numerów PESEL, NIP czy KRS służyć ma ochronie interesów pozwanego.
Rafał Dębowski, adwokat, członek Naczelnej Rady Adwokackiej