Zaproponowane przez działający przy resorcie sprawiedliwości zespół zmiany w przepisach mogą odbić się niekorzystnie na sytuacji wierzycieli. Z kolei dłużnicy zostaną zachęceni do kredytowania swej działalności zobowiązaniami wobec innych.
Ogłoszone w grudniu 2012 r. „Rekomendacje Zespołu Ministra Sprawiedliwości ds. Nowelizacji Prawa Upadłościowego i Naprawczego” niosą wiele nowych propozycji i zapewne będą szeroko dyskutowane. Ich analizę należałoby jednak rozpocząć od założeń generalnych przyświecających zespołowi.
Nie ulega wątpliwości, że w dotychczasowej praktyce postępowania dotyczące procesów naprawczych i układowych stanowią niewielką część w stosunku do ogólnej liczby postępowań upadłościowych. Przepisy dotyczące postępowań naprawczych w zasadzie pozostają martwe i droga ta nie jest w sposób efektywny wykorzystywana przez przedsiębiorców.
W ocenie zespołu opracowującego założenia nowelizacji prawa upadłościowego i naprawczego konieczne jest stosowanie w szerszym zakresie uregulowań umożliwiających restrukturyzację niewypłacalnego dłużnika. Symptomatyczna jest już proponowana zmiana nazwy ustawy na „prawo restrukturyzacyjne i upadłościowe” oraz wskazanie w początkowych przepisach „że postępowania restrukturyzacyjne to postępowania układowe, naprawcze i upadłościowe” .
Propozycje te należy uznać za rewolucyjne, zakładają bowiem odstąpienie od dotychczas obowiązującej zasady ochrony wierzyciela, zastępując je ochroną dłużnika przed likwidacją, co potwierdza propozycja zapisu, że zastosowanie procedury upadłościowej powinno mieć miejsce dopiero po „bezskutecznym i bezowocnym” wykorzystaniu procedury restrukturyzacyjnej.

Nieprawidłowa ocena

Dotychczasowe orzecznictwo sądów upadłościowych, wbrew temu, co twierdzą niektórzy, nie powodowało „automatycznej upadłości” dłużnika. Raczej trudno byłoby wskazać wszczęte postępowanie upadłościowe likwidacyjne wobec dłużnika, który ma przesłanki do dalszego prowadzenia działalności pozwalającej na zaspokojenie wierzycieli. Praktyka dowodzi, że sytuacja dłużnika rozpatrywana jest przez sądy w oparciu o parametry ekonomiczne uwzględniające kapitał, majątek, przychody, koszty itp.
Z kolei w treści art. 14 obowiązującej ustawy jest wyraźne stwierdzenie: „jeżeli zostanie uprawdopodobnione, że w drodze układu wierzyciele zostaną zaspokojeni w wyższym stopniu, niż zostaliby zaspokojeni po przeprowadzeniu postępowania upadłościowego obejmującego likwidację majątku dłużnika, ogłasza się upadłość dłużnika z możliwością zawarcia układu”.
Przepisy dają również prawo zmiany trybu postępowania – z opcji likwidacyjnej na układową lub odwrotnie, jeżeli tylko są ku temu przesłanki. Nie ma więc zagrożenia przedwczesną upadłością dłużnika i pochopną likwidacją jego majątku.

Zabraknie równowagi

Zespół opracowujący rekomendacje stoi na stanowisku, że zastosowanie procedury upadłościowej powinno mieć miejsce dopiero po „bezskutecznym i bezowocnym” wykorzystaniu procedury restrukturyzacyjnej. Wprowadzenie obowiązku restrukturyzacji jako zasady naczelnej może jednak doprowadzić do sytuacji, gdy nieudany proces naprawczy spowoduje pomniejszenie aktywów dłużnika i zmniejszenie stopnia zaspokojenia wierzycieli. Może to również zachęcać nieuczciwych przedsiębiorców do kredytowania swojej działalności zobowiązaniami wobec wierzycieli.
W zakresie stosowania prawa powinna obowiązywać zasada równowagi, a nie preferowania określonego trybu. Przyjęty tryb postępowania powinien wynikać wyłącznie z analizy faktycznej sytuacji ekonomicznej dłużnika.

Wystarczy korekta

Istniejące już rozwiązania prawne w zakresie inicjowania postępowania naprawczego bezspornie wymagają korekty związanej z prawidłowym określeniem przesłanek do podjęcia postanowienia o jego wszczęciu oraz wymogów formalnych wniosku, nie przekreśla to jednak ich przydatności.
Wymagają one co najwyżej rozważnej, opartej na gruncie praktyki, korekty. Warto tu przytoczyć słowa wypowiedziane przez Piotra Osowego na jednym z ogólnopolskich zjazdów cywilistów, że przedwojenna komisja kodyfikacyjna miała dwie dewizy przy pracach legislacyjnych – prostolinijność i brak nadmiernej skłonności do nowości.
Ponaddziewięcioletni okres działania obowiązującej ustawy pozwala na dostrzeżenie jej braków i określenie zakresu koniecznych zmian. Nie powinny to jednak być zmiany rewolucyjne, a ewolucyjne sankcjonujące rozwiązania sprawdzone w praktyce oraz uzupełniające i korygujące rozwiązania tego wymagające.
Prawo musi pogodzić interesy zarówno wierzycieli dążących do maksymalnego zaspokojenia, jak i dłużnika chcącego utrzymać się na rynku. Zasady wolnej konkurencji nie dają jednak upoważnienia do preferowania interesu dłużnika, jeżeli nie przemawiają za tym względy ekonomiczne. Kierowanie się względami społecznymi w wielu przypadkach stanowić może naruszenie zasad ekonomii.
Zgodnie z postulatami podnoszonymi wielokrotnie przez praktyków regulacje powinny iść w kierunku doprecyzowania pojęć, usprawnienia toku postępowania, jak również likwidacji niespójności innych ustaw z treścią przepisów prawa upadłościowego.
Tym, którzy konieczność wprowadzenia rewolucyjnych zmian uzasadniają chęcią upodobnienia do rozwiązań stosowanych w innych krajach, należy przytoczyć fragment uzasadnienia do projektu prawa upadłościowego z 1934 roku – „projekt nie poszedł jednak całkowicie za zasadami, głoszonemi obecnie w teorii, mając bowiem na oku potrzeby krajowe, nie przyjął takich przepisów, które gdzie indziej mogą być odpowiednie, w Polsce jednak nie nadają się do zastosowania”.
Słowa te nic nie straciły na aktualności i ustawodawca powinien je mieć na uwadze, tak by nowelizując przepisy, nie ulegał nadto chwilowym preferencjom, które z czasem tracą swoją wartość.

Lesław Kolczyński, syndyk