Prawo miało uniemożliwić prowadzenie tzw. dzikich schronisk, w których psy i koty przetrzymywano w strasznych warunkach. Tymczasem postanowienia wspomnianej noweli spowodowały, że z obszarów gmin z całej Polski muszą zniknąć tzw. przytuliska, w których warunki bytowe dla zwierząt bywają lepsze niż w niejednym schronisku.
Wymagania dla schronisk / DGP

Niekorzystna zmiana

Zgodnie z art. 11 ustawy o ochronie zwierząt (t.j. Dz.U. z 2003 r. nr 106, poz. 1002 z późn. zm. – dalej u.o.z.) zapewnianie opieki bezdomnym zwierzętom oraz ich wyłapywanie należy do zadań własnych gmin. Gmina musi co roku do 31 marca uchwalić program opieki nad zwierzętami bezdomnymi, który opiniuje powiatowy lekarz weterynarii.
W programie tym, zgodnie z art. 11a ust. 2 u.o.z., samorząd powinien zapewnić bezdomnym zwierzętom m.in. miejsca w schroniskach. I tu pojawia się problem – przepisy bowiem bardzo ściśle określają, jakie warunki sanitarno-bytowe takie miejsca muszą spełnić.
– Wedle u.o.z. schronisko to miejsce, w którym sprawowana jest opieka nad zwierzętami domowymi i które spełnia warunki określone w ustawie o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt.
Schronisko musi ponadto spełniać wymagania wskazane w rozporządzeniu w sprawie szczegółowych wymagań weterynaryjnych dla prowadzenia schronisk dla zwierząt.
Wymagania te dotyczą m.in. usytuowania i budowy schroniska, ewidencjonowania zwierząt czy zatrudnienia odpowiednio przeszkolonego personelu – wyjaśnia adwokat Michał Kornasiewicz z Kancelarii Prawa Gospodarczego, specjalizujący się m.in. w prawie ochrony zwierząt.
Wskazuje, że wszystkie pozostałe miejsca, w których sprawowana jest opieka nad czworonogami, a które powyższych kryteriów nie spełniają, schroniskami w rozumieniu ustawy nie są.
– Takie miejsca, jeżeli nie zostaną dostosowane do wspomnianych standardów, powiatowy lekarz weterynarii ma obowiązek zamknąć. W razie zamknięcia przytuliska gmina jako zobowiązana do opieki nad bezpańskimi zwierzętami domowymi musi zapewnić im inne miejsce pobytu – dodaje mecenas Kornasiewicz.

Brak pieniędzy

Gminy zwykle jednak nie mają środków, żeby zbudować nowe schroniska bądź dostosować obecne do wymogów.
– Ustawodawca rozszerzył nowelizacją zakres zadań własnych gmin, a jednocześnie nie sformułował podstawy prawnej, żeby mogły się one ubiegać o dotacje celowe na te zadania. W rezultacie są sytuacje, w których gminne programy opieki nad zwierzętami bezdomnymi spełniają jedynie wymogi formalne, nie będąc realizowane w praktyce – podkreśla Piotr Piotrowski, prawnik oraz inspektor ds. ochrony zwierząt ze stowarzyszenia OTOZ Animals.
Zdaniem organizacji zajmujących się ochroną zwierząt rozwiązanie, zgodnie z którym psy z likwidowanych przytulisk mają się znaleźć w dużych schroniskach, ma mnóstwo wad.
– W małych przytuliskach każdy pies ma indywidualną opiekę, dostaje potrzebne mu leki w odpowiednich dawkach, co nie jest możliwe w schronisku, w którym przebywa 500 psów czy innych zwierząt – podkreśla Alicja Gaca, prezes fundacji Głosem Zwierząt, która opiekuje się m.in. zamykanym obecnie przytuliskiem w Dopiewie (Wielkopolskie).
– W dużych placówkach procesy adopcyjne nie są również tak szczegółowo i rzetelnie przeprowadzane. U nas zawsze ma miejsce ankieta i wizyta przedadopcyjna, później poadopcyjna. W dużych placówkach, co do zasady, każdy, kto przyjdzie z dowodem osobistym, ma prawo zaadoptować psa, a warunki bytowania zwierząt nie są później sprawdzane – dodaje Gaca.
– Likwidację przytulisk, często objętych patronatem organizacji społecznych, które realizują kompleksowy plan socjalizacji i adopcji zwierząt przebywających w schronisku, należy uznać za działanie sprzeczne z wyrażoną w u.o.z. ideą przeciwdziałania bezdomności zwierząt – wtóruje Katarzyna Majkowska, prawnik w kancelarii Krüger & Partnerzy Adwokaci i Radcy Prawni.

Rozwiązanie dla gmin

Gminy, które nie chcą likwidować przytulisk, mają jednak wyjście.
– Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie szczegółowych wymagań weterynaryjnych dla prowadzenia schronisk dla zwierząt w schronisku muszą być wyodrębnione pomieszczenia przeznaczone do kwarantanny zwierząt. Można by więc rozważyć, czy przytulisko nie mogłoby być placówką przeznaczoną do takiej kwarantanny. Jej okres wynosi zazwyczaj 14 dni.
Byłoby to również zasadne ze względów ekonomicznych dla gmin, które podpiszą umowy z oddalonymi nawet o kilkadziesiąt kilometrów schroniskami, tak aby codziennie nie organizować transportu pojedynczych zwierząt – podkreśla Majkowska.
Prawdopodobnie najlepszym wyjściem byłaby jednak zmiana przepisów.
– Należy wprowadzić do ustawy zapis, zgodnie z którym rada gminy może realizować program zapobiegania bezdomności zwierząt zarówno poprzez zapewnienie im miejsca w schroniskach, jak i innych placówkach przeznaczonych do opieki nad zwierzętami domowymi, pod nadzorem Inspekcji Weterynaryjnej.
Placówki takie musiałyby czynić zadość odpowiednim wymogom sanitarnym, zapewniać stałą opiekę weterynaryjną, świadczoną przez konkretny zakład weterynaryjny na podstawie umowy zawartej i finansowanej przez gminę.
Powinny być także objęte patronatem organizacji społecznych, które realizowałyby plan socjalizacji i adopcji znajdujących się w nich zwierząt domowych – poddaje pomysł mecenas Majkowska.