Ustawa wdraża w Polsce prawo europejskie i zakłada m.in., że wszystkie firmy świadczące usługi pocztowe otrzymają równy dostęp do rynku. Wystarczy, że będą miały wpis do rejestru operatorów pocztowych w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej, zamiast obecnego zezwolenia.
Jednocześnie likwidacji ulega obszar usług zastrzeżony dotychczas dla Poczty Polskiej, jak przyjmowanie i doręczanie listów o masie mniejszej niż 50 g. Ustawa definiuje też na nowo usługi pocztowe, rozdzielając przyjmowanie, transport i doręczanie przesyłek; czynności te mogą być wykonywane przez różne podmioty. Wzmacnia też ochronę konsumentów m.in. poprzez wprowadzenie i uporządkowanie systemu procedur reklamacyjnych i odpowiedzialności operatorów pocztowych.
Z mocy ustawy państwo nadal będzie gwarantowało świadczenie tzw. usług powszechnych, czyli takich, które dla dobra wspólnego muszą być świadczone w sposób jednolity i po przystępnych cenach, niezależnie czy się to opłaca, czy nie.
Usługi powszechne przez pierwsze trzy lata po wejściu w życie ustawy będzie świadczyć Poczta Polska, później jednak ich operator zostanie wybrany w drodze konkursu na kolejnych 10 lat. W ustawie znalazł się mechanizm kompensacji dla operatora, jeśli usługi powszechne okażą się nierentowne. Powstanie fundusz kompensacyjny, na który złożą się wszystkie firmy pocztowe świadczące usługi powszechne lub podobne. Jeżeli środki z funduszu nie wystarczą na pokrycie strat, dopłaci budżet, ale po weryfikacji kosztów przez UKE.
W ocenie autorów, skutkiem wprowadzenia ustawy liberalizującej rynek usług pocztowych może być zmniejszenie zatrudnienia w Poczcie Polskiej, w związku ze zniesieniem obszaru usług dla niej zastrzeżonych i utratą części rynku.
Komentarze(17)
Pokaż:
Teraz oczywiście będzie pretekst do zamknięcia kolejnych, a że jakiś procent obywateli będzie mieć problem z dotarciem do poczty i np. odbioru awizowanych przesyłek, np. sądowych to już pikuś ważne, że wdrożyliśmy kolejna europejską dyrektywę.
Jeżeli już poczta Go namierzy ,a On zgubi kluczyk do tej skrzynki na plecach (brak dostępu) to też zapłaci 10.tys zł?
Proponuje zatem "pro publico bono" karać grzywną tych co nie oglądają telewizji, a po 100 kijów w pięty tych co nie mają telefonów komórkowych.